Tom Pidcock pod nieobecność Mathieu van der Poela i Wouta van Aerta zdobył tytuł mistrza świata w kolarstwie przełajowym.
Anglik, na mało przypominającej przełaje trasie w amerykańskim Fayetteville, zostawił w pokonanym polu Holendra Larsa van der Haara i Belga Eli Iserbyta. 22-latek tym samym został pierwszym w historii mistrzem świata w kategoria elita pochodzącym z Wysp Brytyjskich.
Na mecie przyznał, że okoliczności mu sprzyjały, choć z drugiej strony nałożyły większą presję.
Wyścig był bardzo ciężki. To wyglądało jak wojna. Ostatecznie wszystko dobrze się ułożyło. Sądzę, że w rywalizacji z Woutem i Mathieu trudno byłoby mi zostać mistrzem świata. Ponieważ ich tu zabrakło, wszyscy spodziewali się, że będzie łatwiej, co przełożyło się na większą presję. W Stanach siedziałem już od tygodnia, a stres narastał. Nie potrafiłem sobie dobrze z tym poradzić. Na szczęście nie wszystko poszło na marne
– przyznał Pidcock.
Kolarz Ineos Grenadiers po wielkim sukcesie nie spieszy się z powrotem do domu. Kilka dni spędzi ze swoją dziewczyną w Nowym Jorku, a już 16 lutego rozpocznie w Vouta ao Algarve sezon szosowy.
Jestem ciekaw, co przyniesie reszta 2022 roku
– dodał mistrz olimpijski w kolarstwie górskim.
Grzegorz
31 stycznia 2022, 14:32 o 14:32
Brawo dla zawodnika.Ogladalem transmisje z zawodów.Piekna walka z Belgami i widać że był bardzo dobrze przygotowany.
Chepe
31 stycznia 2022, 17:28 o 17:28
Rozjechał Belgów,piekna robota,już nie mogę doczekać się wiosennych klasyków.
kukura
31 stycznia 2022, 19:47 o 19:47
Jak dla mnie dyskwalifikacja za nieprzepisową pozycję.
Marcin
1 lutego 2022, 12:31 o 12:31
@kukura, fakt, stworzył zagrożenie dla peletonu 😉