Danielo - odzież kolarska

Tokio 2020. Carapaz mistrzem olimpijskim, piękna walka Kwiatkowskiego

Richard Carapaz dobył na torze Fuji Speedway złoty medal Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020 w wyścigu ze startu wspólnego.

Kolarz z Ekwadoru po akcji na ostatnich 24 kilometrach na metę wjechał samotnie. Srebrny medal po finiszu z grupy wywalczył Belg Wout van Aert, a brąz Słoweniec Tadej Pogacar.

Michał Kwiatkowski pojechał świetny wyścig, ale z grupki najlepszych odpadł 12 kilometrów przed metą i do mety dojechał jako jedenasty. Rafał Majka zmagania ukończył jako 19.

Raport z wyścigu

Spacerowy początek

Kolarze wystartowali o godzinie 11 rano czasu miejscowego z podtokijskiego centrum sportowego Musashino na południowy-zachód, w kierunku mety umieszczonej na torze wyścigowym Fuji Speedway, pokonując 234 kilometry, o przewyższeniu 4865 metrów. Początek był niemal płaski, następnie od 40 kilometra droga (Doushi Road) systematycznie pięła się do góry (średnio około 3%), osiągając na 80 kilometrze wysokość 1121 metrów. Tu najtrudniejsze było ostatnie 5400 metrów, o średnim nachyleniu 6,1%.

Po krótkim odcinku na płaskowyżu, zakończonym na Kagosaka Pass (96 km; 1,9 km; 5,2%), nastąpił zjazd na okrążenie z podjazdem Fuji Sanroku (94 km przed metą). Wspinaczka o długości 14,5 km posiadała nachylenie 6%. Za tą przeszkodą nastąpił zjazd i od 74 kilometra przed metą 30-kilometrowy, wchodzący w nogi, pofałdowany odcinek na torze wyścigowym. Po opuszczeniu toru trasa odbiła na ściankę Mikuni (6,5 km; 10,6%, maks. 20%), leżącą 33 kilometry przed metą. Dalej pozostały krótki zjazd, płaskowyż, powtórka na Kagosaka Pass (20 km przed metą; 1,9 km, 5,1%), zjazd i powrót na tor, gdzie wyznaczono linię mety.

126 kolarzy stanęło na starcie wyścigu i radzić sobie musiało w temperaturze 31 stopni Celsjusza, przy niewielkim zachmurzeniu i sporej wilgotności powietrza. Nowością dla zawodników na co dzień jeżdżących na poziomie WorldTour był oczywiście brak radia, co wymuszało bezpośrednią komunikację z dyrektorami sportowymi w samochodach.

Sformowanie ucieczki nie zajęło wiele czasu: na czele pojawili się Słowa Juraj Sagan, Rumun Eduard Michael Grosu, Czech Michal Kukrle, Grek Polychronis Tzortzakis, a także Paul Daumont z Burkina Faso oraz reprezentanci Wenezueli, RPA i Azerbejdżanu: Orluis Albert Aular Sanabria, Nicholas Dlamini oraz Elchin Asadov. Przy tempie na poziomie 30 km/h grupka szybko zyskała 5 minut nad peletonem, na czele którego pokazywali się Belgowie i Hiszpanie.

Przewaga po 20 kilometrach podskoczyła do 9 minut, a na czele peletonu pojawił się mistrz olimpijski z Rio de Janeiro, Greg van Avermaet, pracujący na rodaków z kadry Belgii. Tempo było w tym punkcie spacerowe, a przedstawiciele kolejnych zespołów regularnie zjeżdżali do samochodów po wodę i kostki lodu.

Uciekinierzy długi, 25-kilometrowy odcinek Doushi Road rozpoczęli spokojnie, z 9-minutowym zapasem nad peletonem i rozbudowywali go. Gdy ze zmiany zszedł Van Avermaet a na czele pojawił się Tristan de Lange z Namibii, przewaga uciekających urosła do 13 minut.

Z prowadzącej grupki na 177 kilometrów przed metą strzelił Asadov, natomiast w peletonie nadal panowała luźna atmosfera. Po bidony zjeżdżali Remco Evenepoel i Tadej Pogacar, na czele grupy za to rozmowy prowadził Alejandro Valverde oraz liczni reprezentanci Szwajcarii i Holandii.

Pierwsze poty

Tempo było tak spokojne, że De Lange koszulkę Namibii wyeksponować postanowił samotnie, a zyskanie niewielkiej przewagi przyszło mu bardzo łatwo. Główna grupę w końcu organizować zaczęli Jan Tratnik (Słowenia) i Van Avermaet, widząc na tablicy, że przewaga skoczyła do 20 minut.

Za Tratnikiem ustawili się Van Avermaet, Jan Polanc i Tadej Pogacar, natomiast za ich plecami jak cienie podążali Polacy w trzyosobowym składzie, a dalej Niemcy i Irlandczycy.

Spokój na 166 kilometrów przed metą zmąciła kraksa z tyłu peletonu, w której ucierpieli m.in. Geraint Thomas i Tao Geoghegan Hart (Wielka Brytania) oraz Gregor Mühlberger (Austria). Defekt roweru kawałek dalej zatrzymał natomiast Nairo Quintanę (Kolumbia).

Trzy kilometry przed szczytem Doushi Road w ucieczki odstawać zaczęli Daumont i Grosu, co na szczycie grupkę okroiło do pięciu zawodników. Peleton prowadzony przez Van Avermaeta i Tratnika tracił 17 minut i przyspieszał.

133 kilometry przed metą różnica oscylowała wokół 16 minut, a żadna reprezentacja nie kwapiła się, aby pomóc Słoweńcom i Belgom. Dlamini, Tzortzakis, Kurkle, Sagan i Aular Sanabria zdobyli Kagosaka Pass 15 minut przed pogonią i rozpoczęli zjazd w kierunku Fuji Sanroku. Van Avermaetowi w tym punkcie pomagać zaczęli koledzy z ekipy i na czele peletonu pojawiło się kilka belgijskich koszulek.

Pod Fudżi

Ucieczka podjazd pod Fuji Sanroku rozpoczęła na zroszonych deszczem drogach, 108 kilometrów przed metą notując 13 minut przewagi nad peletonem. W tym tempo zaczął dyktować Nowozelandczyk Patrick Bevin, co sugerowało, że dobrze czuje się jego kolega, George Bennett.

Po defekcie gonić musiał Jan Polanc (Słowenia), natomiast peleton w tempie Tratnika wspinał się wciąż dość spokojnie. Na dobrej pozycji początek wspinaczki pokonywali Bodnar, Majka i Kwiatkowski, natomiast z grupy odpadł Van Avermaet.

97 kilometrów przed metą, 8 kilometrów przed szczytem podjazdu, uciekinierzy notowali 8:40 przewagi nad pościgiem. Praca Tratnika nie zadowoliła Włochów, którzy 4 kilometry przed szczytem wysłali na czoło Giulio Ciccone, który towarzystwo zmusił do większego wysiłku. Peleton zaczął topnieć, a tempa nie wytrzymali m.in. Alejandro Valverde (Hiszpania) i Maciej Bodnar. Hiszpan zdawał się zrezygnowany, Polak zachował jednak spokój i własny rytm, licząc, że dojedzie na zjeździe.

Ciccone wprowadził okrojony peleton na szczyt wzniesienia 5:13 za prowadzącą piątką. Bodnar w tym punkcie tracił do grupki 40 sekund i bez problemów dołączył do peletonu.

Po zjeździe peleton zwolnił, aby dać wszystkim czas na zjedzenie i uzupełnienie płynów. Tratnik wrócił na czoło grupy, a za jego plecami ustawili się Bodnar, Kwiatkowski i Majka.

Pierwsze skoki

Uciekająca grupka na Fuji Speedway wjechała z przewagą 3 minut nad peletonem, w którym do pomocy Tratnikowi włączały się kolejne reprezentacje. Wysoko jechali Bodnar i Kwiatkowski, pokazali się też Norwegowie i Holendrzy, a kolejna kraksa znowu zatrzymała Polanca.

Przed wjazdem na Mikuni tempo rozkręcili Włosi. Po przyspieszeniu Ciccone poprawił Damiano Caruso, do odpowiedzi zmuszając Benoota. Grupa podzieliła się, odpadł Bodnar, a Caruso z zapałem młodzieniaszka ponawiał ataki, podnosząc ciśnienie próbującym kontrolować sytuację Belgom i Słoweńcom.

Tzortzakis, Kurkle i Aular Sanabria w tym punkcie mieli już tylko półtorej minuty przewagi, bo za wygraną dali Dlamini i Sagan. Caruso zdołał odjechać z Maurim Vansevenantem (Belgia) i Yoerim Havikiem (Holandia), ale akcję skasowano. Kontrę 53 kilometry przed metą wyprowadził Remco Evenepoel (Belgia), którego spawali Eddie Dunbar (Irlandia) i Vincenzo Nibali (Włochy).

Trójka odjechała na rundzie poprowadzonej wokół toru wyścigowego, ale koalicja organizowana przez Holendrów, Francuzów i Kazachów nie pozwoliła im na wiele. Tempo narzucone, aby złapać grupkę Evenepoela pozwoliło też zakończyć przygodę uciekinierów na 48 kilometrów przed metą.

Kwiatkowski i Van Aert kontra Pogacar na Mikuni

Podjazd na Mikuni na czele rozpoczęli Belgowie z Woutem van Aertem i Włosi. Wysoko jechali Pogacar i Roglic, na dalszej pozycji zaczęli Polacy. Tempo dyktował Benoot, na kole mając Van Aerta i Vansevenanta, natomiast szybko spłynęli Nibali, Geoghegan Hart oraz Dumoulin i po raz kolejny Valverde.

Kwiatkowski i Majka trzymali się razem, aczkolwiek na dalszych pozycjach w około30-osobowej grupce. Zaskakująco wysoko jechali Alberto Bettiol i Gianni Moscon (Włochy), a tempo na rzecz Van Aerta 38 kilometrów przed metą zaczął dyktować Vansevenant.

37,4 kilometra przed metą tempo delikatnie podkręcił Pogacar, co alarm odpaliło w obozach rywali. Gonili Brandon McNulty (USA) i Michael Woods (Kanada), a w grupce za ich plecami tempo dyktował Van Aert. Kwiatkowski trzymał się Belga m.in. z Alberto Bettiolem (Wochy), Rigoberto Uranem (Kolumbia), Richardem Carapazem (Ekwador), Adamem Yatesem (Wielka Brytania), Bauke Mollemą (Holandia) i Jakobem Fuglsangiem (Dania). Brakowało Primoza Roglica, który zaczął tracić grunt pod nogami.

Trójka zyskała kilkanaście sekund, ale praca Van Aerta nie pozwoliła Pogacarowi odjechać. 35,5 kilometra przed metą zerwał się Kwiatkowski, rozrywając grupę. Polak do grupki Pogacara przeskoczył z Carapazem, na kole mając jeszcze wyciskającego z siebie wszystko Bettiola i jadącego nieco wolniej Urana. 

Van Aert gonił z Davidem Gaudu (Francja) i Mollemą i Fuglsangiem, do prowadzonej ciągle przez Pogacara 7-osobowej grupki tracąc zaledwie kilkanaście sekund. Belg musiał sam pracować, ale na jego korzyść grało to, że w czołówce chętnych do dania zmiany Pogacarowi też nie było. Grupki połączyły się przed szczytem i na czele zostało 11 kolarzy.

Ostatnia partia szachów

Woods atakował, ale poza naciągnięciem czołówki wiele nie zyskał. Na zjeździe dojechać zdołał jeszcze Maximilian Schachmann (Niemcy), a atak wyprowadził Mollema. Holendra gonili Kwiatkowski i McNulty, kontrował Fuglsang, a za nim Kwiatkowski i Pogacar. Van Aert ścigał dopiero tę trójkę, ale z żadnego z tych ruchów nie wyszła medalowa akcja.

24 kilometry przed metą ruszyli McNulty i Carapaz, przed podjazdem na Kagosaka Pass wypracowując 16 sekund przewagi. Konkurs oglądania się przerwał Kwiatkowski, którego samotny atak zmobilizował kolejnych, w tym Mollemę, Pogacara i Woodsa.

Kanadyjczyk znowu bez efektu odjechał przed szczytem, natomiast prowadząca dwójka na zjeździe powiększała przewagę do 25 sekund. Pościg nie kleił się, 16 kilometrów przed metą strata wzrosła do 41 sekund. 

Z pościgu z powodu skurczy wypadł Bettiol, natomiast Carapaz i McNulty pracowali ile sił w nogach, w głowie mając upragnione olimpijskie krążki. Grupka Kwiatkowskiego nie współpracowała, ale 13 kilometrów przed metą jeszcze raz w sobie zebrał się Van Aert. Przyspieszenie Belga w kłopoty wpędziło Polaka i na zjeździe do pracy zachęciło Urana. Przewaga prowadzących spadła do 18 sekund na 10 kilometrów przed metą, a Van Aert samotnie robił wszystko, aby mieć szansę na złoty medal.

Carapaz wyczuł niebezpieczeństwo i na wznoszącej się drodze na torze wyścigowym, 5 kilometrów przed metą, zaatakował McNulty’ego. Zza pleców Van Aerta wyskoczyli Gaudu i Woods, przed sobą widząc już McNulty’ego. Kanadyjczyk dopadł Amerykanina i z Gaudu, Uranem i Mollemą na kole ruszył za Carapazem. 

Ekwadorczyk tymczasem już był na torze i wyciskał z siebie wszystkie siły, by uciec ósemce prowadzonej przez Van Aerta. Do mety dotarł niezagrożony, świętując drugie w historii Ekwadoru olimpijskie złoto.

Finisz po srebro z Pogacarem wygrał Van Aert, który wykrzesał z siebie siły mimo tytanicznej pracy włożonej w pogoń.

Wyniki wyścigu ze startu wspólnego mężczyzn Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020 (JC), Tokio - Fuji Speedway (234 km):

Poz.Imię i nazwiskoKrajCzas
1.Richard CarapazEkwador6:05:26
2.Wout van AertBelgia01:07
3.Tadej PogacarSłowenia
4.Bauke MollemaHolandia
5.Michael WoodsKanada
6.Brandon McnultyStany Zjednoczone
7.David GauduFrancja
8.Rigoberto UranKolumbia
9.Adam YatesWielka Brytania
10.Maximilian SchachmannNiemcy01:21
11.Michał KwiatkowskiPolska01:35
12.Jakob FuglsangDania02:43
13.João AlmeidaPortugalia03:38
14.Alberto BettiolWłochy
15.Dylan van BaarleHolandia
16.Dan MartinIrlandia
17.Simon YatesWielka Brytania
18.Patrick KonradAustria
19.Rafał MajkaPolska03:40
20.Gianni MosconWłochy03:42
21.Alexey LutsenkoKazachstan06:20
22.Toms SkujinsŁotwa
23.Gorka IzagirreHiszpania
24.Damiano CarusoWłochy
25.Marc HirschiSzwajcaria
26.George BennettNowa Zelandia
27.Guillaume MartinFrancja
28.Primož RoglicSłowenia
29.Emanuel BuchmannNiemcy
30.Hermann PernsteinerAustria07:51
31.Michael ScharSzwajcaria
32.Pavel SivakovRosja
33.Krists NeilandsŁotwa10:12
34.Markus HoelgaardNorwegia
35.Yukiya ArashiroJaponia
36.Michael KukrleCzechy
37.Kevin GenietsLuksemburg
38.Kenny ElissondeFrancja
39.Eder FrayreMeksyk
40.Stefan KungSzwajcaria
41.Nelson OliveiraPortugalia
42.Alejandro ValverdeHiszpania
43.Jan PolancSłowenia
44.Tom DumoulinHolandia
45.Esteban ChavesKolumbia
46.Tanel KangertEstonia
47.Jhonatan NarvaezEkwador
48.Richie PorteAustralia
49.Remco EvenepoelBelgia
50.Amanuel GhebreigzabhierErytrea
51.Wilco KeldermanHolandia
52.Stefan de BodRPA11:27
53.Vincenzo NibaliWłochy
54.Nikias ArndtNiemcy
55.Merhawi KudusErytrea
56.Anatoliy BudyakUkraina
57.Benoît CosnefroyFrancja
58.Tiesj BenootBelgia
59.Aleksandr VlasovRosja
60.Giulio CicconeWłochy
61.Tobias FossNorwegia
62.Jesús HerradaHiszpania
63.Polychronis TzortzakisGrecja16:20
64.Muradjan HalmuratovUzbekistan
65.Guillaume BoivinKanada
66.Alexandr RiabushenkoBiałoruś
67.Jan TratnikSłowenia
68.Andrey AmadorKostaryka
69.Nairo QuintanaKolumbia
70.Gregor MuhlbergerAustria
71.Lucas HamiltonAustralia
72.Luke DurbridgeAustralia
73.Michel RiesLuksemburg
74.Gino MaderSzwajcaria
75.Nicolas RocheIrlandia
76.Eddie DunbarIrlandia
77.Mauri VansevenantBelgia
78.Michael ValgrenDania
79.Ion IzagirreHiszpania
80.Lawson CraddockStany Zjednoczone
81.Sergio HiguitaKolumbia
82.Tobias Halland JohannessenNorwegia19:46
83.Andreas LeknessundNorwegia
84.Nariyuki MasudaJaponia19:50
85.Hugo HouleKanada

28 Comments

  1. Karol

    24 lipca 2021, 10:34 o 10:34

    Małe zaskoczenie wygrana Ryśka ale rozegrał to idealnie. Szkoda mi van Aerta, prawie dogonił Ryśka, gdyby ktokolwiek mu pomógł w tej pogoni to byłby finisz z grupy, a tak się chłopak zajechał i dobrze, że w nagrodę chociaż ten brąz mu został. Tadek klasa w sprincie.

  2. fulesbagoj

    24 lipca 2021, 10:47 o 10:47

    Mała poprawka – van Aert srebro, nie brąz.

  3. Aleksander

    24 lipca 2021, 10:51 o 10:51

    Kwiatek niby walczył ale to nie to… skończyło się w 2018 i już chyba nie wróci, teraz to razem z Majką druga lub trzecia dziesiątka, i tyle, szkoda…

  4. grisha

    24 lipca 2021, 10:54 o 10:54

    Brawo Carapaz! Szkoda, że Kwiatek nie wytrzymał 🙁 a van Aert – wicemistrz olimpijski, wicemistrz świata, wicemistrz świata na czas, 2. w Flandrii (2020) i 2. w Tirreno (2021) 🙂

  5. grisha

    24 lipca 2021, 10:57 o 10:57

    Brawo Carapaz! Szkoda Kwiato 🙁 a Van Aert – wicemistrz olimpijski, wicemistrz świata i wicemistrz świata na czas 🙂

  6. fulesbagoj

    24 lipca 2021, 10:58 o 10:58

    Po co piszesz 2 te same komentarze? Ale tak Kwiatek niestety nie wytrzymał.

  7. szczebelek

    24 lipca 2021, 11:10 o 11:10

    Carapaz pojechał swoje do końca natomiast Pogacar i Van Aert jeden rozbił peleton do końca, a drugi pociągnął grupkę na tyle by można było walczyć o coś więcej niż tylko brąz. Kwiato dowiedział się, że kolega z Ineosu prowadzi to się odprężył i został za faworytami. A tak na serio jechał dobrze i zabrakło sił na koniec jak Majce by zdobyć złoto pięć lat temu. Prawdopodobnie to koniec dobrej dekady dla polskiego kolarstwa.

  8. it

    24 lipca 2021, 11:10 o 11:10

    Carapaz sam sobie wywalczył pozycję w peletonie, kiedy jako outsider i underdog walczył o jak najlepsze rezultaty, a zaczęło się na którejś edycji Giro, kiedy jeździł aktywnie na etapach skrojonych pod Ulissiego, kiedy “faworyci” się pilnowali. Najpierw miejsca w ścisłej czołówce etapowej, potem wygrana etapowa, potem kolejne etapy, a na koniec puścili go jak frajerzy na takim fałszywym wypłaszczeniu jak dzisiaj, gdzie też były bandy i szosa przypominająca tor samochodowy. I wygrał całe Giro. Kwiatkowski nie przypomina w niczym ani mentalnością ani wyglądem kolarza, jakim był jeszcze w 2016. Wychudzony do granic możliwości, drobny, mięśnie na nogach jakby się ulotniły. Jeszcze na Tour de Pologne w 2016 tuż przed igrzyskami w Rio widziałem z bliska jego łydkę, która była bardzo muskularna. Teraz ma uwarunkowania fizyczne, psychiczne i mentalne pomocnika w górskim terenie. Wytrzymuje tylko do pewnego momentu, bo tak mu się z biegiem lat wytrenował organizm, a potem go ścina. W dzisiejszym wyścigu ścięło go na płaskim terenie po ostatnim zjeździe, bo pociągnął Van Aert, więc nie ma już mocy na płaskim, jaką dysponował dawniej. To, co Kwiatkowskiemu zostaje od życia, to w sezonie raptem ok. 5 klasyków, w których może pojechać na siebie (ale i tak nie otrzymuje tam składu i pomocy, żeby mieć większe szanse): 2 we Włoszech i 3 w Beneluksie. Wszystkie spakowane w pakiecie wiosennym. A potem rozstaje się z jakimikolwiek klasykami i ściga się tylko jako gregario w Delfinacie i Tour de France. Potem starty reprezentacyjne, gdzie jak zwykle są wielkie zapowiedzi, a jak zwykle kończy się w poniżającym stylu odpadnięcia w najmniej spodziewanym momencie. Kwaitkowski zmarnował karierę pod względem sportowym i kosztem wyników sportowych wybrał wyniki finansowe. Taktyka w dzisiejszym wyścigu pokazała, że Kwiatkowski jest już jak ostatni rezerwowy napastnik w 23-osobowym składzie turniejowym, który nawet przed dzisiejszym startem nie był w ogóle brany pod uwagę. Brak praktyki przez lata zrobił swoje. Kiedy był moment, żeby oderwać odpadającego Van Aerta na najtrudniejszym podjeździe, to on zgasił cały ogień w tej czołowej siódemce, która się wyklarowała, jadąc jakby był kolarzem torowym, który chce kontrolować sytuację z tyłu. Za to potem jak już uformowała się dwunastka, stosował jakieś dziwne ataki trwające kilka sekund. Przez cały czas miało się wrażenie, że nadal nadaje trzymając jedną słuchawkę w uchu, a drugą ma wyjętą, bo przystawia mikrofonik do ust i rozmawia z Brailsdorfem.

  9. lino

    24 lipca 2021, 11:32 o 11:32

    Ale bzdury wypisałeś. Większych głupot dawno nie czytałem.

  10. Tomek

    24 lipca 2021, 11:46 o 11:46

    Powiem kulturalnie. Co ty pierdolisz człowieku

  11. Karol

    24 lipca 2021, 13:09 o 13:09

    Czyli zweryfikowali, bo najpierw było, że Tadek ma srebro i już wyłączyłem transmisję.

  12. los adamos

    24 lipca 2021, 13:16 o 13:16

    it, bardzo ciekawa analiza (i napisana poprawną polszczyzną). Można się z nią nie zgadzać, ale nie można odmawiać znawstwa tematu.
    lino i Tomek – wstyd. Dyskutujmy z argumentami, wymieniajmy poglądy. Nie oceniamy / obrażamy siebie nawzajem. pozdRower

  13. it

    24 lipca 2021, 13:46 o 13:46

    Zapomnieliście o rzeczowych argumentach. Wygrał coś Kwiatkowski od 2016, co nie byłoby jeszcze owocem starej współpracy z Lefevrem? Rozwinął się jako kolarz? Jakie wyniki miały w tym roku? Odpowiadam: żadnych na tle trójki dzisiejszych medalistów. 2 kalendarzowe lata poza dziesiątką w tzw. tryptyku ardeńskim, przełamane dopiero niedawno. Kwiatkowski urwał się z choinki, że on chciał tu walczyć. Trening z “mistrzami” to nie to samo – wystarczy zobaczyć, jak skończył Froome, jak zaczyna kończyć Thomas. Dzisiaj o mało co nie wjechał w drugiego kolarza na zakręcie na torze, bo nie patrzył, co się dzieje po boku jego prawej strony. Nawet gdyby doszło do finiszu to skończyłby bez medalu. Nie widziałem wcześniej Pogaczara podczas sprintu, ale to co zrobił na kresce było niesamowite jak na triumfatora wyścigów trzytygodniowych. W trakcie wyścigu widziałem Kwiatkowskiego na podium po skutecznym finiszu, byłem pewien, że przegra z Van Aertem na kresce, ale z innymi da radę. Niestety finisz Pogaczara pokazał, że Kwiatkowski skończyłby na czwartym miejscu, ewentualnie jakby mu znowu mięsień strzelił to odpuściłby całkiem ostatnie metry. W karierze Kwiatkowskiego jest cały czas tendencja spadkowa od momentu przejścia do ineos (byłego sky). Na szczęście był to ostatni wyścig z jego udziałem, który postanowiłem obejrzeć. Jutro jeszcze start Niewiadomej i prawdopodobnie przedostatni start, który obejrzę w jej wykonaniu (obejrzę jeszcze mistrzostwa świata z jej udziałem w tym roku, jeśli wystartuje). Odnośnie przyszłości, jeśli jest jakaś przyszłość w polskim kolarstwie szosowym, to nowy selekcjoner (Wadecki odchodzi za kilka dni po igrzyskach) powinien już stawiać na Maciejuka, Aniołkowskiego, Małeckiego i innych relatywnie młodych kolarzy. Chociaż wyścigi na mś i me w kategoriach młodzieżowych pokazują, jak Polki i Polacy odstają od Norwegii, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii, Włoch, gdzie szkolenie jest komplementarne i związki działają poprawnie, więc przyszłość raczej znowu będzie oparta na jednym, dwóch kolarzach, u kobiet to samo. Przypadek Kwiatkowskiego to akurat nie przypadek związku tylko indywidualny wybór pójścia za pieniędzmi kosztem wyników i umiejętności. Przykład jak z mistrza świata stoczyć się na samo dno.

  14. Dandi

    24 lipca 2021, 16:31 o 16:31

    Z tym “samym dnem” to kolegę grubo poniosło. Ja rozumiem rozczarowanie, ale pisać takie głupoty ? Jakie wyniki ma od kilku lat Michał wszyscy wiemy. To jak pokierował swoją karierą, to jego osobista sprawa. Jest tu wiele aspektów. Jak łatwo jest “kibicom” żądać , wymagać…. Zadziwia mnie łatwość oceniania najlepszego polskiego kolarza ostatniej dekady z perspektywy kanapy .
    Michał poświęcił temu wyścigowi dwa lata przygotowań i wyrzeczeń. No cóż , zabrakło. To jest sport. Wygrywa najmocniejszy i najsprytniejszy tego dnia. Dzisiaj był to Carapaz.

    A komentarz kolegi “it” ??? Hmm…. przykład jak z kibica stoczyć się na samo dno. A w zasadzie to chyba niżej , bo na samym dnie podobno Kwiato jest. A kolega “it” chyba wyżej niż Kwiato się nie uplasuje ?

  15. bynio

    24 lipca 2021, 16:36 o 16:36

    Michał dał nam w przeszłosci wiele radości a nikt nie jest długowieczny. Obyś na kolejne takie 11miejsce nie musiał czekać dekad.

  16. it

    24 lipca 2021, 17:41 o 17:41

    Inaczej bym oceniał jego występ, gdyby odpadł w innych okolicznościach, a odpadł na płaskim odcinku po ostatnim zjeździe i jest to trochę kompromitujące. 11. miejsce po takim wysiłku to klęska, a okoliczności utraty szans komiczne. Gdyby odpadł na podjeździe albo przyjechał poza podium, ale brał udział w sprincie na ostatniej prostej, to bym ocenił postawę Kwiatkowskiego w miarę pozytywnie. Po prostu nie jestem w stanie zrozumieć, czemu znowu odcięło mu prąd i nagle przestał pedałować. Ale w jednym z poprzednich postów o tym piszę i źródło jest w tym, co mówił kiedyś Lefevre – wściekły Kwiatkowski przyszedł do niego i postawił ultimata finansowe i że rzekomo chce jeździć jako lider na klasyfikację generalną w Tour de France. Lefevre namawiał go, żeby został w belgijskiej grupie, ale Kwiatkowski pewnie już wtedy dawno miał plan w głowie, żeby cały czas bredzić o klasyfikacji generalnej Tour de France. Brednię tę powtórzył bodajże na łamach Het Nieuwsblad w 2019. Czy naprawdę chciał jeździć jako lider w Tour de France, czy po prostu zdecydowały względy finansowe? Wiadomo, że co najmniej jedna ekipa chciała mieć go w składzie już po tym jak trafił do sky i mógł w końcu jeździć jako ten mityczny lider drużyny, ale nigdzie nie zapłacą mu tyle ile w sky (teraz ineos). Kwiatkowski ma zero możliwości rozwoju sportowego, bo co roku na wiosnę pojedzie w kilku wyścigach i ukończy 2-3 z nich w czołowej dziesiątce, a potem do jesieni jedzie już tylko jako robol drużyny. Tu nie chodzi o długowieczność, bo ścigać można się z powodzeniem do 35 lat a czasami dłużej. Kwiatkowski cofnął się w rozwoju jako kolarz. 7. miejsce na igrzyskach w 2000 zajął Wadecki a 9. Spruch. Ambitny kolarz powtórzy taki wynik, jeśli się zagnie. Maciejuk, Aniołkowski, stać ich na to. Natomiast na igrzyskach i mistrzostwach liczą się medale, a nie 11., 9. czy 7. miejsce. Do tego potrzebne jest coś extra, niekoniecznie drużyna, co pokazał Carapaz, który miał tylko Narvaeza w drużynie czy Sagan wygrywający 3 razy mś praktycznie bez pomocy drużyny. Miał to Kwiatkowski do pewnego momentu, kiedy w klubie traktował siebie i był traktowany jako kolarz walczący o swoje wyniki. Gdy tego zabrakło, a właściwie zaczęło brakować, bo jest to proces, który pogłębia się coraz bardziej proporcjonalnie do wieku Kwiatkowskiego, to przestał być takim kolarzem. Czy jeszcze kiedykolwiek Kwiatkowski coś ugra poza czwartym miejscem w jakimś wyścigu czy to w klubie czy w reprezentacji? Jestem przekonany, że nie, bo ma kontrakt w ineos do 2023. To już będzie zdecydowanie za późno na powrót kariery. Zresztą sprint coraz gorszy, jazda na czas coraz gorsza, jazda po płaskim i pofałdowanym terenie też coraz gorsza. Jedynie w górach trzyma koło, ale nie jest w stanie zaatakować, bo pomocnicy tego nie mają.

  17. Piotr

    24 lipca 2021, 18:50 o 18:50

    Chciałbym sięgnąć jak twierdzi it “samego dna” tak jak Michał Kwiatkowski. Wciąż w formie, wciąż na najważniejszych wyścigach świata ale wciąż głupio oceniany przez “znawców”, którzy w swoim całym życiu nie przejechali ani jednego zawodowego albo amatorskiego wyścigu.
    Panie Michale wielki szacunek za dzisiejszy wyścig i za całą dotychczasową karierę.
    Pozdrawiam

  18. Karol

    24 lipca 2021, 19:30 o 19:30

    @it

    Aleś się przyjebał do tego Kwiatka. Jego życie, jego kariera, jego decyzja. Wybrał tak jak uważał za najlepsze dla siebie, a ty piszesz jakieś elaboraty z pretensjami, że nie spełnił twoich oczekiwań. Śmieszne.

  19. arekjj456

    24 lipca 2021, 20:12 o 20:12

    Poprostu Kwiatek jest na takim a nie innym poziomie. Dał z siebie wszystko ale 10 kolarzy tego dnia było od niego mocniejszych

  20. arek

    24 lipca 2021, 20:36 o 20:36

    italianista caly czas w formie 🙂 szambo na kwiatka plynie

  21. reko

    24 lipca 2021, 21:43 o 21:43

    @it…coś się Tobie w kwiaciarni kiedyś stało, że się tak to Kwiata przywaliłeś? Naprawdę podziwiam samozaparcie w pisaniu tych wypocin. Zamiast tracić tyle czasu w życiu mogłeś pójść po prostu na rower. Wyścigu nie komentuje, jak o 8 rano włączyłem tv i zobaczyłem że niemal 100km do mety to wsadziłem rower do auta i pojechałem w góry zaliczyć parę przełęczy. Wróciłem szczęśliwy i pełen zrozumienia dla kolarskiego wysiłku. Czas na rundzie już gorszy bo lata mijają, nie ścigam się już…no właśnie a propos ścigania i wyników. Napisałeś, że Kwiato wybrał wynik finansowy , a nie sportowy. No i co…jego życie. Wybrał taką drogę, chciał spróbować i nie wyszło. Jego problem, ale Ty masz chyba większy z tym problem niż on sam. Nie wiem co w życiu robisz (poza pisaniem referatów o spieprzonej karierze Kwiatka), ale rozumiem że zawsze wybierasz liderowanie, wynik jakiś tam, a nie finanse. No i cool your life, your choice. Mówisz o Patricku i QS…jesteś pewien, że byłby tam liderem na klasyki po tym jak jego pomocnik urwał go z koła na Mur de Huy. Pojawił się Julek, zawodnik lepszy od Kwiata więc nawet w QS byłby pomocnikiem. Wybrał więc liderowanie na klasykach, luksusowego grigario na TdF i dobrą emeryturę…czego nie kumasz w tej układance? Temat przerabiany do bólu i za każdym razem trzeba to tłumaczyć ludziom, którzy z całą pewnością w sporcie osiągnęli nic lub duuużo mniej niż Kwiato.

  22. pietrek

    24 lipca 2021, 21:45 o 21:45

    Po prostu w każdym wyścigu jedzie potencjalnie 20-30 kolarzy walczących o czołową trójkę.Decyduję dyspozycja dnia, łut szczęścia, zabranie się w odpowiedni odjazd,Nie można powiedzieć, że Kwiato jest na dnie.Jestem ciekawy ilu polskich kolarzy na tego typu trasie i w tych warunkach, było by stać na taki sam wynik. Nie można powiedzieć, że Kwiato nie próbował, po prostu byli mocniejsi od niego.

  23. Bruno

    24 lipca 2021, 22:38 o 22:38

    It może i w wielu miejscach przesadza, ale też ma prawo jako kibic być rozgoryczony. Co nie zmienia jednak faktu że Michał Kwiatkowski nie rozwinął się i nie do końca pokierował swoją karierą z potrncjałem, który posiadał.

  24. reko

    24 lipca 2021, 22:49 o 22:49

    Rozgoryczony…polecam słynną konferencję z Janowiczem. Jest na YT. Rozgoryczony tym, że pokierował swoją karierą jak chciał, czy tym że odcięło go w tym, a nie innym momencie?

  25. Bruno

    24 lipca 2021, 23:07 o 23:07

    Dobra…. Nie ma znaczenia…. Tu nie wolno krytykować

  26. cHarlie

    24 lipca 2021, 23:22 o 23:22

    Ryszard Karapaz zwycięża nie pierwszy raz

  27. charemski

    24 lipca 2021, 23:23 o 23:23

    @it, zawsze szanuję opinię innych i z wątkiem zmiany typu kolarza wraz z przejściem do Sky się zgadzam, ale Twoja forma wypowiedzi to zwykła grafomania podparta pseudofaktami.
    Pleciesz, że został zgubiony na płaskim. Patrzę na stravie to miejsce gdzie WVA zaatakował to 500metrowa hopka o śr. nachyleniu ponad 10%.
    Kwiatkowski nie jest już taki eksplozywny i dlatego tego nie przetrzymał. W mojej opinii z tego samego powodu, nawet jeśli by przetrzymał jadąc wcześniej bardziej zachowawczo, nie pokonałby w sprincie WVA i Tadeusza.
    Z drugiej strony, dzięki temu że przestawił się na długie podjazdy tak dobrze zaprezentował się na Mikuno Pass. Wg mnie Kwiato z 2014 roku nie przetrzymałby w czołówce tego podjazdu i zamiast 11 miejsca byłby 33.

    Nie zmienia to wszystko faktu, że bardzo dobrze i agresywnie pojechał, dał z siebie wszystko i zaskoczył mnie, że jeszcze jest tak mocny. Raz na rok dostarcza wspaniałych emocji. Brawo!

  28. Karol

    24 lipca 2021, 23:55 o 23:55

    @ bruno

    Pierdolenie, że nie można krytykować. Można, wielu to robi, ja sam często tak robię. Ale jaki sens ma sterowanie w internecie czyjąś karierą? Pytałeś Kwiatka i wiesz, że nie rozwinął potencjału tak jak mógł? Wiesz jakie miał możliwości, że sądzisz, że osiągnąlby więcej jakby słuchał twoich czy italianisty, rad? Amoże wycisnął ze swojej kariery 100% i na tyle miał potencjał i gdyby został u Patryka lub zmienił zespół na inny to nie wygralby więcej, a w dodatku zarobiłby sporo mniej?
    To jest właśnie pierdolenie. Kwiato ma świetną karierę, podejmował decyzję jakie uważał za słuszne, a jego wyniki nie zależą tylko od niego ale też od jego rywali, którzy widocznie są jeszcze lepsi od niego. Na świecie jest 7 miliardów ludzi, w WT ilu z nich jeździ każdego sezonu? 500? A ilu odnosi jakieś zwycięstwa? 50? 60? To jest elita, decydują detale, dyspozycja dnia, a jakiś typ zza monitora ma pretensje, że Kwiato nie pokierował swoją karierą tak jakby oczekiwał tego pan zza monitora. No litości 🙂