Patrick Konrad (Bora-hansgrohe) nie pozwolił, aby odjechała mu trzecia szansa na Tour de France. Austriak zbiera owoce przestawienia się na walkę o etapy i zmiany taktyki w ucieczkach na trasie Tour de France.
Do tej pory tylko dwóch Austriaków zdobywało etapy “Wielkiej Pętli”. Szesnaście lat temu sukces w stacji narciarskiej Ax 3 Domaines odniósł Georg Totschnig, zaś w 1931 roku Max Bulla okazał się najlepszy na trzech odcinkach, przez jeden dzień jadąc również w maillot jaune. Jeden z sukcesów odniósł 13 lipca, na etapie do Marsylii.
Równo 90 lat później sympatycy kolarstwa z kraju Mozarta znów mają powód do dumy. Szesnasty odcinek Tour de France padł łupem jadącego w koszulce mistrza ich kraju kolarza Bora-hansgrohe. Patrick Konrad z ucieczki do boju ruszył na Col de Portet-d’Aspet i utrzymał się na czele aż do mety w Saint-Gaudens. To jego największy sukces w trwającej już sześć lat karierze na najwyższym poziomie.
To moje pierwsze zwycięstwo worldtourowe i przychodzi ono na największym wyścigu kolarskim świata. Brak mi słów. To dla mojej rodziny, moich przyjaciół, wszystkich, którzy we mnie wierzyli, dla Bora-hansgrohe. Ekipa zawsze pokładała we mnie nadzieje
– powiedział na mecie Konrad, który pochodzi z leżącej niedaleko Wiednia miejscowości Mödling.
29-latek postacią anonimową w peletonie nie jest, choć przez lata brakowało mu skuteczności, aby osiągnąć wielki wynik. Do ekipy Bora-Argon 18 wskoczył w 2015 roku za sprawą zwycięstwa w Oberösterreich Rundfahrt i czwartego miejsca w Tour of Austria. Po dobrych rezultatach w tygodniowych wyścigach dostał zieloną kartę, aby walczyć w Wielkich Tourach. Siódmym i ósmym miejscem w Giro d’Italia, kolejno w 2018 i 2020 roku, potwierdził talent i możliwości.
Tym razem na Tour de France Konrad przyjechał w roli drugoplanowej. Jak sam przyznał na konferencji prasowej, w tym roku od początku planował skupić się na etapowych zwycięstwach. Choć jest w gronie pomocników Wilco Keldermana, Austriak podkreślił, że od początku wyścigu miał możliwość walki na swoje konto. Dwie pierwsze próby nie przyniosły efektów, przy trzeciej należało zatem zmienić taktykę.
Walczyłem o to zwycięstwo. Przychodzi ono w dobrym momencie, gdy jestem w koszulce mistrza kraju. Już trzy razy zabierałem się w odjazd na Tour de France. Za każdym razem czekałem na końcówkę i to nie była najlepsza decyzja. Widziałem to, gdy wcześnie zaatakował Matej Mohoric, tak samo było z Bauke Mollemą. Powiedziałem sobie, że jeżeli dojdzie do tego jeszcze raz, to ja będę tym, który ruszy wcześnie
– opisywał.
Ostatni kilometr był pod górę i znów było ciężko, ale miałem trochę czasu, aby się nacieszyć. Uwierzyłem w zwycięstwo na ostatnich 500 metrach
– zakończył 29-latek.
Konrad przyznał, że jego forma w górskim terenie może pozwolić mu docelowo walczyć na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio, jednak cel na następne dni jest inny. Wilco Kelderman jest kandydatem do walki w klasyfikacji generalnej z ramienia niemieckiej ekipy, a do drugiego Rigoberto Urana brakuje mu 1:12. Austriak zatem zamierza rzucić siły na pomoc liderowi.
Zapowiedź 4. etapu Giro d’Italia 2024. 7 maja (wtorek): Acqui Terme – Andora (190 km ⭐️⭐️).
Belg Tim Merlier wygrał po finiszu z peletonu trzeci odcinek Giro d’Italia.
Pogacar przywdział maglia rosa. Vollering wykorzystała wiatr, by wygrać Vueltę. De Lie wygrał Tro-Bro Leon. Oto wiadomości i wyniki z…
Ściana płaczu, czyli osiągnięcia polskich kolarek i kolarzy w wyścigach z kalendarza Międzynarodowej Unii Kolarskiej w sezonie 2024.
Zapowiedź 3. etapu Giro d’Italia 2024. 6 maja (poniedziałek): Novara – Fossano (166 km ⭐️⭐️).
Słoweniec Tadej Pogacar po podjeździe do Santuario della Madonna Nera di Oropa sięgnął po zwycięstwo w drugim dniu Giro d’Italia.