Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2021. Patrick Konrad zmienił podejście i wygrał

Patrick Konrad (Bora-hansgrohe) nie pozwolił, aby odjechała mu trzecia szansa na Tour de France. Austriak zbiera owoce przestawienia się na walkę o etapy i zmiany taktyki w ucieczkach na trasie Tour de France.

Do tej pory tylko dwóch Austriaków zdobywało etapy “Wielkiej Pętli”. Szesnaście lat temu sukces w stacji narciarskiej Ax 3 Domaines odniósł Georg Totschnig, zaś w 1931 roku Max Bulla okazał się najlepszy na trzech odcinkach, przez jeden dzień jadąc również w maillot jaune. Jeden z sukcesów odniósł 13 lipca, na etapie do Marsylii. 

Równo 90 lat później sympatycy kolarstwa z kraju Mozarta znów mają powód do dumy. Szesnasty odcinek Tour de France padł łupem jadącego w koszulce mistrza ich kraju kolarza Bora-hansgrohe. Patrick Konrad z ucieczki do boju ruszył na Col de Portet-d’Aspet i utrzymał się na czele aż do mety w Saint-Gaudens. To jego największy sukces w trwającej już sześć lat karierze na najwyższym poziomie.

To moje pierwsze zwycięstwo worldtourowe i przychodzi ono na największym wyścigu kolarskim świata. Brak mi słów. To dla mojej rodziny, moich przyjaciół, wszystkich, którzy we mnie wierzyli, dla Bora-hansgrohe. Ekipa zawsze pokładała we mnie nadzieje

– powiedział na mecie Konrad, który pochodzi z leżącej niedaleko Wiednia miejscowości Mödling.

29-latek postacią anonimową w peletonie nie jest, choć przez lata brakowało mu skuteczności, aby osiągnąć wielki wynik. Do ekipy Bora-Argon 18 wskoczył w 2015 roku za sprawą zwycięstwa w Oberösterreich Rundfahrt i czwartego miejsca w Tour of Austria. Po dobrych rezultatach w tygodniowych wyścigach dostał zieloną kartę, aby walczyć w Wielkich Tourach. Siódmym i ósmym miejscem w Giro d’Italia, kolejno w 2018 i 2020 roku, potwierdził talent i możliwości.

Tym razem na Tour de France Konrad przyjechał w roli drugoplanowej. Jak sam przyznał na konferencji prasowej, w tym roku od początku planował skupić się na etapowych zwycięstwach. Choć jest w gronie pomocników Wilco Keldermana, Austriak podkreślił, że od początku wyścigu miał możliwość walki na swoje konto. Dwie pierwsze próby nie przyniosły efektów, przy trzeciej należało zatem zmienić taktykę. 

Walczyłem o to zwycięstwo. Przychodzi ono w dobrym momencie, gdy jestem w koszulce mistrza kraju. Już trzy razy zabierałem się w odjazd na Tour de France. Za każdym razem czekałem na końcówkę i to nie była najlepsza decyzja. Widziałem to, gdy wcześnie zaatakował Matej Mohoric, tak samo było z Bauke Mollemą. Powiedziałem sobie, że jeżeli dojdzie do tego jeszcze raz, to ja będę tym, który ruszy wcześnie

– opisywał.

Ostatni kilometr był pod górę i znów było ciężko, ale miałem trochę czasu, aby się nacieszyć. Uwierzyłem w zwycięstwo na ostatnich 500 metrach

– zakończył 29-latek. 

Konrad przyznał, że jego forma w górskim terenie może pozwolić mu docelowo walczyć na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio, jednak cel na następne dni jest inny. Wilco Kelderman jest kandydatem do walki w klasyfikacji generalnej z ramienia niemieckiej ekipy, a do drugiego Rigoberto Urana brakuje mu 1:12. Austriak zatem zamierza rzucić siły na pomoc liderowi.