Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2021. Cavendish: “Jeśli nigdy nie wygram już kolejnego etapu, niech będzie”

Mark Cavendish po drugim zwycięstwie etapowym na trasie tegorocznego Tour de France ma już na koncie 50 etapowych wygranych w Grand Tourach, w tym 32 na trasie “Wielkiej Pętli”. 36-latek deklaruje, że więcej nie musi, ale w obecnej formie, fizycznej i psychicznej, jest faworytem kolejnych sprintów na trasie francuskiego wyścigu.

Kolarz grupy Deceuninck-Quick-Step w tym roku odbudowywał się po kilku sezonach naznaczonych brakiem formy, depresją i chorobą. Zwyżka formy przed Tourem, zwycięstwa w mniejszych wyścigach, publicznie rozgrywana kwestia powołania na Tour i wreszcie jego sformalizowanie ubarwiały medialne raporty w przedbiegach do Tour de France.

Kumulacją tej sagi stał się czwarty etap, w finale którego niski Brytyjczyk najlepiej poradził sobie na finiszu. 31 zwycięstwo etapowe na trasie Grand Boucle zamknęło usta krytykom, a Cavendishowi przywróciło pewność siebie. Brytyjczyk dziś dowiódł, że sukces nie przyszedł przypadkiem i po dwóch etapowych zwycięstwach deklaruje, że w wieku 36 lat więcej nie musi.

Musieć nie musi, ale w obecnej dyspozycji nic nie zdaje się stać na przeszkodzie, aby ostatni rozdział zawodowej kariery napisał na swoich warunkach. Przed “Cavem” majaczy jeszcze rekord wszechczasów: rekord zwycięstw etapowych na trasie Tour de France. Najwięcej w historii, 34, wygrał Eddy Merckx. “Cav”, którego licznik w 2016 zatrzymał się na 30., w tym roku nie chce o biciu rekordu rozmawiać, ale szans na wygranie w tegorocznej edycji ma jeszcze kilka.

Nie wymawiaj tego imienia (śmiech). Nie myślę o niczym. Właśnie wygrałem etap Tour de France, pierwszy czy trzydziesty drugi, to jest zwycięstwo etapowe w Tour de France. Ludzie na to pracują całe życie. Jestem bardzo szczęśliwy

– zadeklarował na mecie.

Jeśli jestem na tyle dobry, aby wygrać kolejne 50 etapów, to je wygram. Jeśli nigdy nie wygram już kolejnego etapu, niech będzie. Już nie muszę

– dodał.

Do drugiego zwycięstwa w tegorocznym wyścigu Cavendisha na ostatnich kilometrach prowadzili Julian Alaphilippe, Davide Ballerini oraz Michael Morkov. Na ostatniej prostej Włoch i Duńczyk rywalizowali z nacierającym prawą stroną szosy pociągiem sprinterskim ekipy Alpecin-Fenix, ale przed samym sprintem dwie linie zawodników zjechały się. Morkov chciał przeciągnąć “Cava” lewą stroną, ale Brytyjczyk wygrał koło zawodników belgijskiej grupy i ruszył 150 metrów przed metą. Brytyjczyk po prawej wyprzedził Tima Merliera, wepchnął się z powrotem na środek i pokonał finiszującego po lewej Jaspera Philipsena.

Alpecin-Fenix wybrali drugą stronę szosy, ale ja chciałem troszeczkę dłużej zostać na kole przed rozpoczęciem sprintu, więc pociągnąłem się za nimi. Widzieliście jak pracowała ekipa, mistrz świata wypluwał płuca na ostatnim kilometrze

– mówił na mecie, dziękując Alaphilippe’owi.

W Châteauroux Cavendish wygrał poprzednio etapy Tour de France w latach 2008 i 2011. Ten pierwszy był również jego pierwszym etapowym sukcesem na trasie największego wyścigu świata.

Zawsze jak tu kończymy to jest inaczej. W 2008 roku było pod górkę, w 2011 trochę wcześniej niż w tym roku. 10 lat minęło od mojego ostatniego zwycięstwa tutaj. To coś wyjątkowego

– wspominał “Manx Missile”.

Rozmawialiśmy o tym jak to rozegrać, bo bo mamy tylu silnych sprinterów, którzy chcą być z przodu. Nie rozumiem po co ekipa przywozi pełny pociąg sprinterski, ale nie pracuje na sprint? Ekipy sprinterskie miały kolarzy w ucieczce, my mieliśmy Asgreena. I nagle Groupama-FDJ i Arkea-Samsic, francuskie ekipy na Tour de France, panikują, bo pojechała ucieczka… ale kiedy trzeba gonić, żeby doprowadzić do sprintu, to nie pracują. W finale spodziewałbyś się, że wyjdą na zmianę. Ale wychodzi jak zwykle, mojej ekipie pomógł Alpecin-Fenix.