Mark Cavendish w bretońskim Fougères wygrał 31 w karierze etap wyścigu Tour de France. Brytyjczyk, który po raz ostatni zdobył etap największego wyścigu świata w 2016 roku, na szczyt powrócił po kilku suchych latach, w wieku 36 lat.
10 lipca 2015 roku w Fougères pokonał Andre Greipela i Petera Sagana. 29 czerwca 2021 roku w tym samym miasteczku Mark Cavendish najszybciej finiszował na czwartym etapie Tour de France i napisał historię sportowego powrotu, w jaką niewielu wierzyło.
“Cav” na trasie “Wielkiej Pętli” nie stawał od 2018 roku, na zwycięstwo czekał od lipca 2016 roku. Nękany chorobami, brakiem formy i związany kontraktami z ekipami, w których nie otrzymywał większego wsparcia, przed sezonem 2021 podpisał umowę z belgijskim zespołem Deceuninck-Quick-Step. U Patricka Lefevere’a ścigał się już wcześniej i wygrywał, ale tym razem przedłużenie kariery przyklepane zostało minimalnym kontraktem.
Seria przyzwoitych wyników w mniejszych wyścigach i kontuzja Sama Bennetta sprawiły, że szanse powrotu na Tour stały się czymś więcej niż tylko medialną spekulacją. Lefevere przyznał, że udział tak utytułowanego kolarza w Grand Boucle wymagał będzie podpisania nowej umowy i z taką Cavendish w Breście stanął na starcie wyścigu.
Brytyjczyk nie liczył się w sprincie na trzecim etapie, ale czwartego dnia, na drodze do znanego mu Fougères, po swojej stronie miał cały zespół Deceuninck-Quick-Step.
Nie wiem co powiedzieć. Sama obecność na Tourze to wyjątkowe uczucie, bo myślałem, że już nie wrócę. W Deceuninck-Quick-Step jeżdżąc najlepsi kolarze świata, nie sądziłem, że w ogóle pojadę na Tour. Nigdy nikomu źle nie życzyłem, bo mnie też przytrafiały się złe rzeczy
– mówił przez łzy na mecie.
Finisz pod kontrolą mieli kolarze Alpecin-Fenix, tym razem jadący na Jaspera Philipsena. Belgijski zespół umówił się, że na przemian zagrają karty Tima Merliera i Philipsena, a po wczorajszej wiktorii tego pierwszego, Philipsen dostał dziś zielone światło.
Sprinterzy na ostatnim kilometrze gonili uciekającego Brenta van Moera (Lotto Soudal) i dopadli go zaledwie 200 metrów przed metą. Philipsen ruszył w tym momencie, obok siebie mając o dziwno osamotnionego Cavendisha i Ceesa Bola (Team DSM). 26-latek prowadził finisz, ale na ostatnich 75 metrach nie zdołał utrzymać generowanej mocy i uznać musiał wyższość Cavendisha, który zręcznie schował się za większymi kolarzami i silniki odpalił na ostatnich 100 metrach.
Nie myśleliśmy, że go [Van Moera] złapiemy. Straciliśmy Balleriniego po defekcie, a to on miał mnie rozprowadzać… ale potem mistrz świata, sam jadący w koszulce lidera klasyfikacji punktowej, wyszedł na czoło, pracował żeby złapać ucieczkę. Dał z siebie wszystko. Tak wiele osób we mnie nie wierzyło. Oni wierzyli. Wierzą
– tłumaczył ze łzami w oczach.
Nigdy się nie poddawajcie. To moje przesłanie. Trzy tygodnie temu nie marzyłbym o wygraniu takiego etapu. Z taką ekipą jest to możliwe.
Cavendish tym samym zbliżył się do rekordu Eddy’ego Merckxa: Belg w karierze wygrał 34 etapy Tour de France i pozostaje niepobity w tym zakresie. Przynajmniej na razie, gdyż Cavendishowi zostało jeszcze pięć szans na powiększenie swojego dorobku.
Polskie kolarstwo jest kobietą. Narvaez popsuł plany Pogacara. Tiberi podpisał nowy kontrakt. Wiadomości i wyniki z 4 maja.
Tadej Pogacar chciał wygrać już na otwarcie Giro d'Italia. Słoweniec w finale wiedział jednak, że pokonanie Jhonatana Narvaeza może być…
Zapowiedź 2. etapu Giro d’Italia 2024. 5 maja (niedziela): San Francesco al Campo – Oropa (161 km ⭐️⭐️⭐️).
Ekwadorczyk Jhonatan Narvaez (Ineos Grenadiers) wygrał pierwszy etap 107. edycji Giro d’Italia i został liderem wyścigu.
Marianne Vos (Team Visma | Lease a Bike) triumfowała w Sigüenza w siódmym dniu La Vuelta Femenina.
Pod nieobecność ubiegłorocznego zwycięzcy, Primoza Roglica, z numerem jeden pojedzie drugi zawodnik tamtego wyścigu Geriant Thomas.
Zobacz komentarze
Piękna historia w jego wieku Nibali i Froome też by chcieli wygrać w tym wieku etap.
@Karol...to jak to było, że dziadek Cav niczego dużego nie wygra. Sorki-musiałem. A tak serio to należało się, wspaniały skalp na koniec kariery wielkiego sprintera...
@reko ale ja nie pisałem, że on niczego dużego nie wygra :) Pisałem tylko, że nie ma nic do stracenia jadąc w TdF, bo jak wygra etap to będzie gość, a jak nie wygra to nie ma dramatu, bo nikt już się po nim niczego nie spodziewa. Nie wiem czy podpisał nowy, lepszy kontrakt czy jednak pojechał na tym niskim starym- pisałem wtedy, że dziwne są te słowa PL i zachowanie Cava.
Jeśli pojechał na starym kontrakcie to się opłaciło, bo teraz może krzyknąć dużo większą kwotę, a jeśli dostał jakąś podwyżkę to finansowo się nie opłaciło, bo teraz miałby więcej.
@Karol...faktycznie zwracam honor, nazwałeś go starym dziadem, ale tego że nic dużego nie wygra to już nie. Hmmm coś mi się pokręciło. sorki