Danielo - odzież kolarska

Tokio 2020. Pierwsza Afganka w wyścigu olimpijskim

Afganka Masomah Ali Zada i Syryjczyk Ahmad Badreddin Wais wystąpią w wyścigach jazdy indywidualnej na czas podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio.

Dwójka znalazła się w składzie 29-osobowej reprezentacji złożonej osób, które uciekać musiały poza granice swojego kraju i w innym otrzymały status uchodźcy.

Uchodźcą, według konwencji genewskiej, jest osoba, która “na skutek uzasadnionej obawy przed prześladowaniem z powodu rasy, religii, narodowości, przynależności do określonej grupy społecznej lub z powodu poglądów politycznych przebywa poza granicami państwa, którego jest obywatelem”.

Międzynarodowa umowa z 1951 roku i protokół do niej z 1967 roku określają, że uchodźcą jest też osoba, która “nie może lub nie chce z powodu tych obaw skorzystać z ochrony tego państwa” lub osoba, która “nie ma żadnego obywatelstwa i znajdując się na skutek podobnych zdarzeń poza państwem swojego stałego zamieszkania, nie może lub nie chce z powodu tych obaw powrócić do tego państwa”.

Urząd Wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw uchodźców szacuje, że w 2019 roku na świecie znajdowało się 79,5 miliona osób przymusowo wysiedlonych, z czego 20,4 miliona legitymowało się statusem uchodźcy na mocy prawa międzynarodowego.

29-osobowa reprezentacja wystąpi pod olimpijską flagą, a na stadion olimpijski podczas ceremonii otwarcia wejdzie jako druga, po Grecji, co, jak podkreśla MKOl, stanowić ma silną manifestację solidarności i nadziei w sportowej rodzinie.

Zespół złożony z uchodźców po raz pierwszy wystąpił na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro (2016). Wtedy pod olimpijską flagą występowało 10 sportowców. Sześcioro z nich wystartuje ponownie, w tym startująca wcześniej pod flagą Iranu Kimia Alizadeh, brązowa medalistka w taekwondo.

Międzynarodowy Komitet Olimpijski 2018 roku zatwierdził utworzenie Olimpijskich Stypendiów dla sportowców o statusie uchodźcy, które zapewniały wsparcie finansowe w przygotowaniach. Programem tym przed Igrzyskami w Tokio objętych zostało 56 sportowców.

“Małe królowe Kabulu”

Masomah Ali Zada [wym. masoma] ma 25 lat i będzie pierwszą w historii reprezentantką Afganistanu w kolarstwie. Jej rodzina, należąca do szyickiej mniejszości Hazarów, uciekła do Iranu przed Talibami w 1997 roku, a po 10-letnim rozbracie z rodzinnym krajem powróciła do Kabulu. Ali Zada chodziła tam do szkoły i należała do grupy kobiet uprawiających kolarstwo. Obecnie mieszka we Francji, gdzie jej rodzina uzyskała status uchodźców po ucieczce z Afganistanu w 2016 roku.

Afganka wraz z siostrą Zahrą na rowerach jeździć zaczynały w Iranie i kontynuowały w Kabulu, mimo niesprzyjających i niebezpiecznych warunków: braku akceptacji dla uprawiania kolarstwa przez kobiety, pogróżek i aktów przemocy.

Nauczyłam się ścigać w Iranie, ale kiedy zaczynałam w Afganistanie, było trudno, ponieważ mamy złe doświadczenia z Talibami. Talibowie nie pozwalali kobietom chodzić do szkół, do pracy, uważali, że kobiety powinny tylko zostać w domu. Trudno było założy strój sportowy i wyjść na ulicę. Niektórzy to akceptowali, ale wielu myślało, że kobietom nie wypada jeździć rowerem w stroju sportowym. Próbowali nas powstrzymać groźbami, obelgami, nawet rzucali kamienie

– powiedziała 25-latka w wideo przygotowanym przez Międzynarodową Unię Kolarską (UCI).

Dziś rozumiem dlaczego: nie wydaje im się to właściwe, bo nigdy nie widzieli kobiet na rowerach, uważają, że to sprzeczne z ich kulturą i religią. Widzą to pierwszy raz na oczy, myślą, że to dziwne. Wydaje mi się, że jeśli zobaczą to regularnie, przyzwyczają się i zaakceptują. Nie ma nic złego w tym, że kobiety jeżdżą na rowerach

– tłumaczyła.

Grupa kobiet, które mimo tak opresyjnych warunków z dostępnych sportów wybrała kolarstwo, zyskała międzynarodowy rozgłos. Wsparcie dla drużyny prowadzonej przez trenera i prezydenta Afgańskiego Związku Kolarskiego, Abdula Sadiqa Sadiqi, deklarowała ambasada Francji, grupa włoskich posłów wnioskowała o nominację do Pokojowej Nagrody Nobla, a francuska telewizji “Arte” ich losy opowiedziała w filmie Les Petites Reines de Kaboul (pol. Małe królowe Kabulu).

Według obszernego raportu “Paris Match“, międzynarodowy rozgłos nie pomógł jednak w Afganistanie, gdzie obie zawodniczki otrzymywały groźby śmierci, a rodzina stała pod presją wydania ich za mąż, aby położyć kres uznawanej za niemoralną i sprzeczną z rolą kobiety jeździe na rowerze.

Po emisji dokument losami Ali Zady i jej grupy zainteresował się emerytowany adwokat, Patrick Communal. Francuz z trenerem ekipy skontaktował się przez media społecznościowe i umówił się na spotkanie, gdyż ambasada Francji zaprosiła drużynę na wyścig w Albi, organizowany w Międzynarodowy Dzień Kobiet. Prawnik po zapoznaniu się z historią Ali Zady i jej rodziny złożył aplikację o wizę i o status uchodźców.

Agencja “AFP” opisywała w 2017 roku kolektywny wysiłek lokalnej społeczności: po tym jak rodzina Communal zapewniła im mieszkanie, pomogli inni: dwie siostry oraz inna zawodniczka z ich grupy, Frozan Rasooli, trafiły na specjalny kurs dla uchodźców na uniwersytecie w Lille. Pomogli emerytowani nauczyciele, którzy uczyli francuskiego i pomogli w zaaklimatyzowaniu się. Ali Zada dziś studiuje inżynierię lądową.

https://www.youtube.com/watch?v=F2DFWtVLZ0Q

W 2017 roku pozytywnie rozpatrzone zostały wnioski o status uchodźców dla rodzin zawodniczek. Te kontynuowały treningi pod okiem syna Patricka, Thierry’ego, wykładowcy uniwersyteckiego i trenera kolarstwa.

Ali Zada w 2019 otrzymała stypendium olimpijskie, a od końca maja tego roku trenowała w centrum Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI).

Chcę udowodnić wszystkim, który myślą, że kolarstwo nie jest dla kobiet, że jest inaczej, że ja przeszłam drogę do samych Igrzysk Olimpijskich. I jeśli mnie się udało, każda kobieta, która chce, bez względu na kraj pochodzenia, może tego dokonać. To jest po prostu pasja, to nasz wybór w kwestii ubioru, tego w czym czujemy się komfortowo. Mamy prawo jeździć na rowerze

– powiedziała.

Mój tata nie uważa, że uprawianie kolarstwa przez jego córkę to zła rzecz. Zaakceptował to, inni też mogą.

Ali Zada dotychczas występowała tylko w lokalnych wyścigach we Francji. Afganka nie ma licencji Międzynarodowej Unii Kolarskiej, nie brała też udziału w żadnych wyścigach z jej rankingu. Jej udział w Igrzyskach w Tokio ma wymiar sportowy, ale również znaczący wymiar symboliczny.

Cel jest sportowy, ale występ na Igrzyskach ma też inny wymiar. Występ ten to przesłanie do grupy kobiet, które pozbawiane są wolności. To nie jest kwestia wygrania czy zdobycia medalu: liczy się przekaz, jaki ten występ ze sobą niesie. Ona stara się nieść ze sobą ten przekaz tak daleko, jak to możliwe

– podkreślił trener, Jean-Jacques Henry, trener pracujący w prowadzonym przez UCI światowym Centrum Kolarstwa (WCC).

Z Aleppo do Szwajcarii

W wyścigu jazdy indywidualnej na czas wystartuje także Ahmad Badreddin Wais. 30-letni dziś Syryjczyk pochodzi z Aleppo, gdzie kolarstwo zaczął uprawiać w wieku 14 lat. Według dokumentacji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl), Wais z czasem przeniósł się do Damaszku, aby trenować z kadrą narodową i studiować w odległym o 160 kilometrów mieście Homs.

Jako pierwszy w historii junior reprezentował Syrię na mistrzostwach świata (2009), zdobył mistrzostwo Syrii i mistrzostwo krajów arabskich w wyścigu ze startu wspólnego w tej kategorii. Karierę przerwał wybuch wojny w 2011 roku, a Wais Syrię zdecydował się opuścić w 2014 roku i z pomocą przyjaciół status uchodźcy uzyskał w Szwajcarii.

Do ścigania wrócił w 2017 roku, w 2018 zajął 16. miejsce na czasówce podczas Igrzyskach Śródziemnomorskich, rok później był 9. w mistrzostwach Azji i 17. w mistrzostwach Szwajcarii w tej samej konkurencji. Obecnie reprezentuje kontynentalny zespół Kuwait Pro Cycling.