Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2021. Pod kontrolą: Bernal pilnuje pleców i przewagi nad rywalami

Egan Bernal przed ostatnim tygodniem Giro d’Italia nie myśli o Tour de France, nie jest pewny startu w Igrzyskach Olimpijskich i mimo bólu pleców póki co kontroluje wyścig. Kolumbijczyk skupia się tylko na kolejnych pięciu etapach, które dać mu mogą drugi w karierze triumf w wyścigu trzytygodniowym.

Podczas dnia przerwy, ponownie wyznaczonego na wtorek, Bernal przed treningiem spędził 15 minut na wirtualnej konferencji prasowej, tym razem na pytania odpowiadając po angielsku i po hiszpańsku. Po 16 etapach jego prowadzenie jest wyraźne, a jest postawa na górskich etapach nie pozostawiała wątpliwości w kwestii formy.

Lider Giro d’Italia potwierdził jednak, że w czasie wyścigu zmaga się z bólem pleców.

Jest wystarczająco dobrze, żebym jechał w czołówce

– ocenił, zapytany o plecy, za których bólem stać mają wieloletnie komplikacje związane ze skoliozą kręgosłupa.

Nadal wykonuję ćwiczenia i przechodzę zabiegi fizjoterapii dwa razy dziennie. Robię wszystko, co mogę, żeby utrzymać plecy w dobrej dyspozycji. Muszę przyznać, że czasami czuję ból, ale kiedy muszę wyciskać z siebie wszystko, bardziej bolą nogi niż plecy, więc to dobry znak. Muszę pracować nad plecami, ale nie mogę przedobrzyć.

Bernal potwierdził, że w pierwszym tygodniu “Corsa Rosa” założenia jego i ekipy nie obejmowały ataków.

Plan był taki, żeby pojechać bardziej zachowawczo w pierwszej partii wyścigu, ale jak już jechałem z przodu i wszyscy zaczęli się przesuwać… (śmiech) ja też lubię atakować, lubię jechać na czele, jeśli mam nogę. Czekałem do ostatnich metrów i tam próbowałem wypracować różnicę. Tu dochodzi też adrenalina, w autobusie czasem ustalaliśmy, że celem będzie uniknięcie strat, ale ja w finałach i tak atakowałem

– wspominał.

Zakładaliśmy, że do pierwszego dnia poniesiemy straty, ze względu na takie a nie inne przygotowania. Ja byłem w formie i wykorzystałem pojawiające się okazje. Myślę, że to był dobry sposób zbudowania przewagi

– dodał.

Kolumbijczyk najwięcej zyskał na etapach 14. i 16., rywali dystansując na Monte Zoncolan i Passo Giau. Do tych odcinków przystępował jednak na dobrej pozycji, gdyż w pierwszym tygodniu wyścigu wypracował przewagę 22 sekund nad Aleksandrem Vlasovem, 45 sekund nad Hugh Carthym, 46 sekund nad Damiano Caruso i 1:21 nad Romainem Bardetem. Brytyjczyk, Włoch i Francuz na dwóch górskich etapach wyrośli jako kandydaci do miejsca na podium, ale do Bernala w klasyfikacji generalnej brakuje im sporo: Caruso traci 2:24, Carthy 3:40, Vlasov 4:18, a Bardet 5:02. W grze pozostaje także Giulio Ciccone, którego strata zamyka się w 4:31.

fot. Massimo Paolone/LaPresse

Bernal nie mówił wiele o trzecim tygodniu, w którym czekają go trzy trudne górskie etapy i czasówka na zakończenie zmagań. W jej kontekście, aktualną przewagę nad konkurencją uznał za wystarczającą.

Powinno wystarczyć, to jest dwie i pół minuty. Trzeba się dobrze zregenerować na ten ostatni dzień. Ale jeśli wszystko pójdzie normalnie, powinno mi się udać utrzymać koszulkę. Nie jestem specem w jeździe na czas, ale dwóch i pół minuty raczej nie stracę

– powiedział.

Co dalej? Bernal póki co myśli tylko o Giro, w kontekście drugiej partii sezonu napomknął o Vuelta a Espana.

Myślę, że nie pojadę na Tour. Połączenie Giro i Touru jest trudne. Ekipa ma dobry skład na Tour, chłopaki, którzy się do niego przygotowują, są na dobrym poziomie i mogą powalczyć. Ja skupię się na drugiej partii sezonu. Może pojadę Vueltę, nie jestem pewien Igrzysk Olimpijskich, bo nadal mam problemy z plecami, nie chcę zajechać organizmu. Chcę skończyć Giro i potem zobaczymy, jak zareaguje moje ciało

– nakreślił.