Danielo - odzież kolarska

Katarzyna Niewiadoma: “ściganie będzie podobne do mistrzostw świata”

Katarzyna Niewiadoma przed występem w Amstel Gold Race mówi o przygotowaniach do “Piwnego Wyścigu”, o nowym kontrakcie z Canyon-SRAM i wiosennych wzlotach i upadkach.

Dwa lata temu do ataku na Caubergu zerwała się z gracją, jaką w tym zakątku świata dotychczas zachwycał tylko Philippe Gilbert. Od kiedy jednak wyścigi kobiet na dobre zadomowiły się w programie ardeńskiego tryptyku, zawodniczki lubiące niewielkie wspinaczki mogły zacząć myśleć o budowaniu wiosennego programu z myślą o wygenerowaniu jak największej mocy na Caubergu lub jemu podobnym wspinaczkom.

Katarzyna Niewiadoma Cauberg zna dobrze, nie tylko jako wychowanka holenderskiej ekipy Rabobank, ale jak triumfatorka etapu wyścigu Boels Ladies Tour (2016) na nim zakończonego.

Wygraną w Amstel Gold Race w 2019 roku zawdzięcza mocy wygenerowanej na podjeździe i żelaznej determinacji na finałowym odcinku. Zawodniczkę niemieckiego zespołu na 1800-metrowym odcinku ścigała mistrzyni świata w jeździe indywidualnej, Annemiek van Vleuten, co zakończyło się przypominającym PacMana wyścigiem na kreskę. Niewiadoma nie obejrzała się ani raz, choć w trakcie niesamowitego wysiłku zerkała co jakiś czas pod ramieniem, oceniając dystans dzielący ją od mającej apetyt na zwycięstwo Holenderki.

Dwójkę na ostatnim kilometrze dzieliło kilkadziesiąt metrów, potem już tylko kilkanaście. Van Vleuten zrywała się raz za razem, Niewiadoma nie wstawała z siodełka. Francuscy komentatorzy zamarli, jakby niepewni oceny szans w tym pojedynku. Brytyjskiemu komentatorowi brakowało tchu. Na ostatnich 300 metrach Holenderka wyciskała z siebie resztki sił by wykonać sprint, ale do powodzenia zabrakło jej kilku metrów i linię mety przecięła tuż za świętującą zwycięstwo Niewiadomą. Sukces w Limburgii to obok wygranej w Trofeo Alfredo Binda jej najbardziej znacząca wygrana w dotychczasowej karierze.

Niewiadoma w sezonie olimpijskim ma już wyjaśnioną kwestię zatrudnienia i przyszłości: wiosną złożyła podpis na trzyletniej prolongacie umowy z ekipą Canyon-SRAM. Przed Amstel Gold Race z 26-letnią zawodniczką rozmawialiśmy o limburskim wyścigu, przygotowaniach do niego, ale także o roku olimpijskim i planach na jego rozegranie. Oto pierwsza część tej rozmowy.

Podpisanie tak długiego kontraktu to ważny krok z punktu widzenia stabilności i planowania?

Nie chodzi tu o długość kontraktu, ale o drużynę. Na początku roku, po raz pierwszy w swoim życiu, miałam taką pozycję, że mogłam rozmawiać z każdą drużyną. Na początku wydawało się to mega ekscytujące, cieszyłam się, że w końcu mam tę możliwość. Ale kiedy zaczęłam rozmawiać z dyrektorami sportowymi innych drużyn, uświadomiłam sobie, że na pewno nie chcę zmienić otoczenia. Mało kto mnie zna, oprócz mojej drużyny… nie wiem, czy chcę przechodzić przez ten etap poznawczy jeszcze raz. Wydaje mi się, że wiele ekip chciałoby mnie zakontraktować, żebym startowała w Giro Rosa, żebym była tam liderką. A to jest wyścig, z którego chcę zrezygnować. W tym roku go nie pojadę, również ze względu na Igrzyska Olimpijskie.

Canyon-SRAM zawsze daje mi możliwość wyboru. Oni mnie na tyle dobrze znają, że ufają mi w kwestiach podejmowanych decyzji. Podpisanie z nimi kolejnego kontraktu, na jak najdłużej, przyszło dość naturalnie. Pracujemy już czwarty sezon, wiedzą, jaką jestem osobą, także poza rowerem.

Nie zmieniasz trenera, nie zmieniasz zatem nic z otoczenia?

Nie, wszystko zostaje, jak było. W ostatnich latach czy miesiącach uświadomiłam sobie, że tak naprawdę niczego mi nie brakuje. Jak coś chcę zmienić, to mogę to zrobić swoim podejściem czy zachowaniem. Cieszę się, że jestem w tym zespole. I nie mówię tego dlatego, że przeprowadzasz ze mną wywiad, tylko naprawdę jestem mega zadowolona, że podpisałam z nimi na dłużej. I fakt, że oni naprawdę mi ufają, mimo że nie wygrywam wyścigów co weekend, daje mi poczucie swobody i spokoju. Ekipa wie, że możemy razem coś dużego zdziałać.

To funkcjonuje na zasadzie, że oni mają świadomość, że jeśli Ty po prostu dasz z siebie wszystko, to będziesz w stanie realizować cele zespołu?

Dokładnie. Kiedy coś mi się nie udało, czy kiedy coś zrobiłyśmy źle, nigdy nie czułam żalu czy zawodu ze strony drużyny. Oni wiedzą, że chciałam dać z siebie wszystko, ale albo się nie udało albo zabrakło sił. To jest bardzo ważne.

Spokój to klucz do balansowania występów na najwyższym poziomie i życiem poza rowerem?

Prawda jest taka, że nie robię wielu rzeczy poza kolarstwem. Na pewno chciałabym robić dużo więcej, ale wiem, że to nie doprowadziłoby mnie na szczyt w kolarstwie. Czasami chciałby poczuć taką wolność, pojechać na parę godzin rowerem gravelowym, podróżować, być na takim luzie, nie myśleć o kolejnym treningu czy o tym, że brak odpowiedniego snu będzie oznaczał gorsze samopoczucie na treningu. Ale też wiem, że na coś takie mogę sobie pozwolić po sezonie, więc czasami muszę być trochę bardziej cierpliwa.

Myślisz, że złapałaś teraz dobrą równowagę?

Na pewno czuję, że mam lepszy balans niż miałam kilka lat temu. Czuję natomiast niedosyt rozwoju kolarskiej kariery. Czasami wiem, że jestem w stanie więcej zrobić, a tego wyniku po prostu nie ma. Wyniku, który chciałabym mieć. Wiem, że nie chcę ścigać się przez kolejne 10 lat, tylko chciałabym się ścigać do końca kontraktu, który teraz podpisałam. Czasami wydaje mi się, że szanse na wynik mi uciekają.

https://www.youtube.com/watch?v=6mP9st1uklE&h=auto&w=300

Jak przebiegły Twoje przygotowania do Amstel Gold Race?

Wszystko w porządku. Czuję się mocna. Na treningach cały czas się dobrze czuję… Wolałabym mieć gorsze odczucia na treningach, a na wyścigach czuć się w pełni sił (śmiech).

Jeżeli chodzi o trenowanie, to ja skończyłam jakoś przed Gandawa-Wevelgem [28 marca]. Kiedy rozpoczynasz sezon, to ścigasz się, podróżujesz, odpoczywasz, jeden, dwa mocniejsze treningi, potem odpoczywasz i znowu się ścigasz. Ja co roku po Ronde van Vlaanderen odpoczywam przez 3-4 dni, lepiej się wtedy czuję. Potem mam może trzy mocniejsze treningi i znowu odpoczynek. Przez ostatnie 2-3 lata miałam poczucie, że odpoczynek między klasykami jest ważniejszy niż ciężki trening.

Zauważyłam za to, że w peletonie kobiet żadna z nas nie robi mniej niż ma zrobić. Każda z nas dokłada kilometry, dokłada interwały. Na zgrupowaniu jest powiedziane, że jedziemy na 4 godziny, każda pojedzie zrobić 4 i pół czy 5 godzin. Z kobietami chyba nie ma problemu niedotrenowania, ale po prostu przetrenowania i zmęczenia.

To może pójść w złą stronę, jeśli ktoś zaharuje się na treningu…

To czasami działa tak: masz dostęp do Stravy, widzisz jak Annemiek trenuje. Młode dziewczyny, 19-21 lat, one chcą trenować po 5-6 godzin, bo mówią, że Annemiek tyle jeździ na zgrupowaniach wysokogórskich i przez to jest taka mocna. Ludzie porównują się do niej, każdemu się wydaje, że więcej to lepiej.

Okej, wracając do Amstel Gold Race. Wyścig na rundach zrobi dużą różnicę? Jak podejść do takiej rywalizacji?

Nie mam pojęcia (śmiech). W każdym momencie coś się może wydarzyć. Najważniejsza będzie pozycja, zwłaszcza przed Caubergiem, przed tym zakrętem w lewo. Na pewno będzie selekcja naturalna: runda jest na tyle ciężka, mamy krótki dystans. Te duże ekipy, SD Worx czy Trek-Segafredo, one chcą się ścigać od samego startu, żeby peleton był mniejszy, bo wtedy łatwiej jest kontrolować to, co się dzieje.

Oprócz Annemiek, której zawodniczki będziesz pilnowała?

Elisy Longo Borghini. Wydaje mi się, że Amstel jest takim wyścigiem, który może wygrać wiele zawodniczek. Chantal Blaak albo Demi Vollering mogą wygrać. Cecilie [Uttrup Ludwig] też jest zawsze dobra, ale wiecznie jest na moim kole, nigdy nic nie chce robić. Marianne Vos może być też dobra.

Spodziewasz się ataków większych grup z zawodniczkami typu Chantal van den Broeck-Blaak czy Leah Thomas dość wcześnie?

Tak. Trzy lata temu wyścig wygrała Chantal Blaak po ucieczce, która poszła po 60 kilometrach i dojechała do mety. Wtedy każda większa ekipa była zadowolona z jej składu i nie miał kto tego gonić. Wydaje mi się, że w niedzielę ściganie będzie podobne do mistrzostw świata [w Imoli].

Alaphilippe też o tym mówił. Te wczesne akcje są jednak coraz mocniejsze, nawet Van Vleuten wypuszcza Thomas w te odjazdy poważniejsze, a nie sama atakuje tak wcześnie…

Ale chyba raz czy dwa tak zrobiła. One chcą mieć jedną zawodniczkę z przodu, jak Annemiek zaatakuje. Wiedzą, że nikt nie przetrzyma jej ataku, więc jak już będzie ktoś z przodu, to Annemiek dojedzie. Tak było na Dwars door Vlaanderen: Leah Thomas była z przodu, Annemiek zaatakowała, niby doszłyśmy ją na podjeździe, ale ona strzeliła. Na Brabanckiej Strzale, z tego co dziewczyny mówiły, to widać było, że Annemiek ścigała się, żeby trenować. Ona celuje tylko w duże wyścigi, w swoje cele, więc to było logiczne, że w takim wyścigu ekipa pojechała na kogoś innego.

Dało Ci to pewności siebie więcej, że na Dwars door Vlaanderen przetrzymałaś jej atak?

No dało mi pewność siebie, ale „Flandria” mi to odebrała. Dobrze się czułam na „Flandrii”, ale ciało mi odmówiło posłuszeństwa. Taką samą słabość miałam też na Strade Bianche. Nie wiem, nie jestem w stanie zrozumieć tego, co się stało. Nie poszło mi tak, jak planowałam. Wiem, że byłam w dobrej formie, byłam w stanie być w czołówce, a mnie tam nie było. Czasami nie rozumiem swojego organizmu, czemu to się tak szybko zmienia, że np. jedno małe przeziębienie ma aż taki wpływ na moją formę. Zastanawiam się czy to ma wpływ na moją formę, czy na moją głowę.