Danielo - odzież kolarska

Amstel Gold Race 2021. Niewiadoma: “To boli, ale będę kolejne szanse”

Katarzyna Niewiadoma po Strade Bianche

Katarzyna Niewiadoma w finale Amstel Gold Race powtórzyła manewr, który dał jej zwycięstwo w wyścigu w roku 2019. Polka w finale została na czele z Elisą Longo Borghini, ale brak współpracy zaprzepaścił szanse obu zawodniczek na miejsce na podium.

Niewiadoma do wyścigu przystępowała jako jego ostatnia zwyciężczyni (2019) i jedna z faworytek, a wyzwaniem przed nią stojącym było zgubienie niezwykle silnej Annemiek van Vleuten i utrzymanie się przed grupą, z której szybciej finiszować potrafią zawodniczki takie jak Marianne Vos czy Demi Vollering.

Wyścig rozgrywany na rundzie wokół Valkenburga tym razem miał bardzo intensywny przebieg. Werwy do ataków nie ostudziła niska temperatura powietrza utrzymująca się o 9 rano wśród wzgórz otaczających Maastricht. Chaos na pierwszych okrążeniach powoli został jednak opanowany i na ostatnim kółku w kierunku Caubergu grupka faworytek zmierzała za prowadzącą wyścig samotnie Grace Brown.

Ikoniczna wspinaczka w centrum Valkenburga ponownie miała być decydującym momentem “Piwnego Wyścigu”.

Start łatwy nie był ze względu na wczesną porę i niską temperaturę, ale od drugiego kółka zaczęłam czuć się lepiej. Kiedy Annemiek zaatakowała na trzy okrążenia przed metą, czułam, że wkłada w to dużo sił, a ja wciąż podążałam za nią i kontrolowałam swój wysiłek. To dodało mi pewności przed finałem. Wiedziałam, gdzie chcę zaatakować. Musiałam tylko wykazać się cierpliwością i modlić się, żeby ucieczka się nie utrzymała

– mówiła Niewiadoma po zakończeniu zmagań.

Polka na ostatnim podjeździe pod Cauberg realizowała tę samą strategię co w 2019 roku. Atak Annemiek van Vleuten na samym początku wspinaczki, po wyjściu z zakrętu w lewo, miał sens: 38-latka potrzebowała jak najwięcej metrów by w kłopoty wpędzić rywalki. Zawodniczce Movistaru nie udało się jednak strząsnąć Marianne Vos ani Niewiadomej, a na bardziej stromym odcinku, to Niewiadoma wrzuciła piąty bieg i dość łatwo oderwała się od Holenderek.

Chciałam batalii o zwycięstwo na tym podjeździe bez żadnych przeszkód. Czułam się świetnie, kiedy zaatakowałam. Jestem zawiedziona, że Longo Borghini się utrzymała na moim kole, bo idealnym scenariuszem było dojechanie na solo

– przyznała.

Reprezentująca ekipę Trek-Segafredo Włoszka Elisa Longo Borghini jako jedyna wytrzymała przyspieszenie młodszej rywalki i na szczycie zaatakowała Polkę, zyskując kilka metrów przewagi. Niewiadoma zdobyła się na kolejny wysiłek i doścignęła liderkę cyklu Women’s WorldTeam, ale dwójka nie miała wspólnej wizji zakończenia “Piwnego Wyścigu”.

Niewiadoma prowadziła, Longo Borghini siedziała na kole. Obie zawodniczki na ostatnim kilometrze zwolniły i oglądały się na siebie. Ten brak zrozumienia kosztował je miejsca na podium: 400 metrów przed metą na ich kole zameldowała się grupka prowadzona przez zawodniczki Team SD Worx. Longo Borghini rzuciła resztkę sił na sprint, ale nie miała nic do powiedzenia, gdy na prowadzenie wyszła Marianne Vos.

Skoro już wytrzymała mój atak, myślałam, że musimy razem dojechać na finisz i zobaczyć, kto wygra. Czułam opór z jej strony. Zaatakowała, więc dojechałam do niej. Może powinnam była zaatakować ją w odpowiedzi, ale wciąż myślałam, że możemy razem dojechać na finisz i zająć pierwsze i drugie miejsce

– wspominała Niewiadoma.

Longo Borghini linię mety przecięła jako ósma, Niewiadoma jako dziesiąta.

Nie pracowałyśmy razem. Wyszło tak, że walczyłyśmy o ostatnie miejsce w grupie, a nie o pierwsze miejsca w wyścigu

– relacjonowała liderka Canyon-SRAM.

Polka w kolejnych dniach wystąpi w dwóch belgijskich wyścigach, drugim i trzecim akcie tryptyku ardeńskiego. We środę czeka ją Strzała Walońska, a w niedzielę Liege-Bastogne-Liege.

To boli, ale będę kolejne szanse. Jestem zadowolona z tego, jak przygotowana jestem do ardeńskich klasyków. Ekipa i trener doprowadzili mnie do dobrej dyspozycji. Fleche Wallonne i Liege-Bastogne-Liege to kolejne okazje i podejdziemy do nich pozytywnie nastawione

– podkreśliła.