Danielo - odzież kolarska

Strade Bianche Donne 2021. Van den Broeck-Blaak: “to niespodzianka”

Chantal van den Broeck-Blaak nie spodziewała się zwycięstwa w Strade Bianche Donne.

Finał zleciał szybko. Moim zadaniem było atakować. Kiedy zobaczyłam, że za mną jedzie Elisa Longo Borghini, czułam się pewnie. Ona jest niesamowicie silna, ale ja wiedziałam, że mam za plecami koleżanki

– powiedziała po wyścigu zawodniczka grupy SD Worx.

Była mistrzyni globu znalazła się w grupce najlepszych w finale Strade Bianche Donne, obok siebie mając drużynowe koleżanki: mistrzynię świata Annę van der Breggen, Demi Vollering oraz Ashleigh Moolman-Pasio. Ekipa wyraźnie jechała na tę pierwszą i kryła ataki rywalek.

Van den Broeck-Blaak ruszyła po kolejnym przegrupowaniu, 6 kilometrów przed metą, a na jej kole szybko znalazła się atakująca już wcześniej Elisa Longo Borghini (Trek-Segafredo). Mistrzyni Włoch zaangażowała się w akcję, a jej inicjatorka nie dawała zmian i czekała na kontrę koleżanek. Longo Borghini okazała się zbyt mocna, a pogoń zbyt mało zorganizowana i tym samym pilnująca rywalki Holenderka znalazła się na Via Santa Caterina tylko z Włoszką.

Atak na stromiźnie, 500 metrów przed metą, rozstrzygnął o losach wyścigu: Holenderka zachowała więcej sił i na wąskich uliczkach miała kilkanaście sekund by zdać sobie sprawę, że zwycięstwo należy do niej.

Ekipa przykazała mi siedzieć na kole Elisy. Wiedziałam, że ona będzie pracowała, bo ma mniejsze szanse ode mnie i moich koleżanek w przypadku finiszu małej grupy. Musiała zainwestować  to dużo energii, ja natomiast czułam się dobrze. Udało mi się z nią utrzymać i odczepić ją na ostatniej wspinaczce. Cieszę się z tego, ale to niespodzianka. Takie zwycięstwa są najlepsze

– tłumaczyła.

31-latka w zespole Boels Dolmans/SD Worx u boku Van der Breggen grała rolę pomocniczą, ale od lat prezentowała poziom pozwalający jej na włączenie się do gry w najważniejszych klasykach kalendarza. Jej łupem padły kolejno wyścig w Vargardzie (2014), trzy edycje Le Samyn des Dames (2015, 2016 i 2020), Gandawa-Wevelgem (2016), Ronde van Drenthe (2016), mistrzostwo świata (2017), Amstel Gold Race (2018), Omloop Het Nieuwsblad (2019) i klejnot w koronie: Ronde van Vlaanderen (2020). 

Triumf w Strade Bianche to kolejny klasyk w dorobku zawodniczki, która rzadko znajdowała się w centrum uwagi, ale której palmares w klasykach to imponująca lista sukcesów. Taką poszczycić się może mało która zawodniczka, a doświadczenia z nimi związane pomogą w roli dyrektor sportowej po zaplanowanej sportowej emeryturze po sezonie 2022.

fot. LaPresse – Marco Alpozzi

Wobec grających kilkoma kartami zawodniczek SD Worx, Elisa Longo Borghini nie zamierzała poddawać się bez walki. Pokazując ładnie wkomponowaną w strój Trek-Segafredo koszulkę mistrzyni Włoch, zwyciężczyni Strade Bianche z 2017 roku przypuszczała atak za atakiem. W finale sił nie miała na tyle by pokonać Van den Broeck-Blaak, ale zawiedziona nie była.

Nie była zirytowana ani sfrustrowana, gdy Chantal nie chciała wyjść na zmianę. Chciałam po prostu ją przetestować, czasem trzeba po prostu popracować by zmusić inną zawodniczkę do włączenia się. [Potem] wiedziałam, że ona nie da mi zmiany, bo w normalnych warunkach ja odczepiłabym ją na takim podjeździe. Dziś to ona miała więcej mocy w nogach i dlatego jestem zadowolona z drugiego miejsca

– relacjonowała 29-latka.

Zawód na mecie towarzyszył Katarzynie Niewiadomej. Polka z Canyon-SRAM od lat próbuje wygrać wyścig do Sieny, a 9. miejsce nie spełniło jej oczekiwań. Jej ekipa kontrolowała zmagania na kluczowych sektorach, Niewiadoma kasowała akcje rywalek na ostatnich kilometrach i była w stanie z Anną van der Breggen zapobiec akcji Annemiek van Vleuten i Marianne Vos.

W finale nie wystarczyło.

Nadal kocham ten wyścig, po dziś może i bardziej. Wierzyłyśmy, że jesteśmy w stanie wygrać i jestem dumna z postawy zespołu. Nadal wierzę i nadal marzę, że któregoś dnia wjadę jako pierwsza na Piazza del Campo

– powiedziała Polka po wyścigu.

Czuję zawód, bo przyjechałyśmy tu po inny wynik. Ale on przyjdzie. Na mecie ma się wrażenie, że to stracona szansa, bo jesteś w formie, czujesz się silna, walczysz o podium, a potem przepada to na sam koniec. Te pozytywne odczucia będą mnie napędzały w kolejnym wyścigu i jestem pewna, że się uda

– dodała.