Danielo - odzież kolarska

Marc Hirschi: “młodzi zawodnicy są dziś silniejsi”

Marc Hirschi jest świetnym przykładem kolarza, który swój talent mógł rozwijać w ekipach przygotowujących młodzież do sukcesu na najwyższym sportowym poziomie. Szwajcar na firmamencie zawodowego peletonu rozbłysnął jesienią 2020 roku i w zaledwie 36 dni wyrósł na gwiazdę peletonu.

Na drodze do zawodowego peletonu przeszkód wyrasta wiele, ale te najbardziej widoczne to granice kategorii wiekowych, w których toczy się rywalizacja. Przeskok o szczebel wyżej od lat stanowił wyzwanie dla zawodników i trenerów, aczkolwiek w ostatniej dekadzie, wraz z wyraźnym odmładzaniem peletonu, coraz większe grono kolarzy wcześnie opuszcza kategorię młodzieżową by przejść na zawodowstwo.

Wybuch talentu 22-letniego Hirschiego jesienią 2020 roku bardzo łatwo jest zaklasyfikować jako objawienie się kolarza, który dominował będzie wyścigi klasyczne. Taka optyka jest jednak złudna, z dwóch powodów.

Po pierwsze, Szwajcar, który już jako 20-latek zdobywał mistrzostwo świata i Europy w kategorii do lat 23, w reżimie zawodowego sportu funkcjonuje od dawna. W tym roku, by zostać gwiazdą zawodowego peletonu potrzebował 36 dni, ale podwaliny tego sukcesu kładł przez lata, pracując w zespołach funkcjonujących na zapleczu WorldTouru. Po drugie, tak udana passa nie jest gwarantem niczego, o czym przekonał się wkładany już rok temu w buty wielokrotnego zwycięzcy Tour de France Egan Bernal.

Passy Hirschiemu pozazdrościć może niejeden doświadczony kolarz. Od momentu zrywu za Julianem Alaphilippem na drugim etapie Tour de France (30 sierpnia) do drugiego miejsca w Liege-Bastogne-Liege (4 października) upłynęło 36 dni. 22-letni Szwajcar w tym czasie zdołał osiągnąć więcej niż wielu udaje się przez lata: wygrał etap “Wielkiej Pętli”, zdobył tytuł najwaleczniejszego kolarza imprezy, wygrał Strzałę Walońską, stał na podium mistrzostw świata i “Staruszki”.

Hirschi

FOT. INNSBRUCK-TIROL 2018 / BETTINIPHOTO

Droga na szczyt

Dorastanie do roli lidera zdaje się być o wiele szybszym procesem niż kiedyś. Względne stało się też pojęcie zawodowstwa: przygotowania juniorów i orlików, a więc w przedziale wiekowym 18-22, w coraz liczniejszych zespołach odbywają się według standardów ekip WorldTour.

Hirschi jako młodziutki kolarz wygrywał jak na zawołanie. Jako junior finiszował w czołówkach imprez mistrzowskich i klasyków, wygrywał etapówki, w palmares pałęta się też kilka wyników z toru, w tym mistrzostwo świata w madisonie. Przeskok do kategorii U23, pod kątem wyników, trudno zauważyć: Szwajcar w 2017 roku kręcił się w czołówce młodzieżowych Giro di Lombardia, mistrzostw Europy, a nawet Ronde van Vlaanderen. Ten marsz w kierunku zawodowego peletonu zwieńczony został w 2018 roku tytułami mistrza Europy i świata orlików, kolejną serią wysokich miejsc w klasykach oraz lokatami na podiach takich imprez jak Tour Alsace czy Grand Prix Priessnitz spa (dawniej Młodzieżowy Wyścig Pokoju).

Powiedziałbym, że jako młodziutki kolarz chciałem wiedzieć wszystko, kontrolować każdy detal. Lubiłem sprawdzać szczegóły tras, ale bardzo interesowałem się też żywieniem, pozycją na rowerze, takimi szczegółami

– przyznał podczas rozmowy z grupą dziennikarzy, w tym “Rowery.org”.

Co w wydaniu Marca Hirschiego oznaczają szczegóły? Pytany o porównanie z Julianem Alaphilippem, Szwajcar przedstawił pokrótce swoją charakterystykę, wyjaśniając, że najlepiej czuje się na podjazdach, których pokonanie zajmuje od 3 do 10 minut. Następnie zaoferował szczegółową analizę umiejętności mistrza świata.

Zależy od formy dnia, ale Alaphilippe jest niesamowity w swoich pierwszych 5-10 sekundach. Jego pierwszy zryw jest niezwykle szybki, co widać na sprincie. Potrafi bardzo mocno przycisnąć w pierwszych dwóch sekundach wysiłku

– ocenił.

Podobnie na podjazdach: w te 2 sekundy potrafi się oderwać, potem trudno jest do niego przeskoczyć, jeszcze jak masz wiatr w twarz. Trzeba być na bardzo wysokim poziomie by mieć takie przyspieszenie. Ja trenuję ciężko, by wrócić na taki poziom i stawać się lepszym

– dodał.

fot. A.S.O./Gautier Demouveaux

Hirschi już w wieku 18 lat jeździł w BMC Development Team, a następnie wskoczył w szeregi Development Team Sunweb i tym samym dwa pierwsze lata w kategorii młodzieżowej spędził na zapleczu ekip WorldTour. Kolarzowi z Ittigen pomogło to w dość płynnym przeskoczeniu na poziom WorldTour w wieku zaledwie 20 lat.

Kolarze mogą walczyć o wyniki wcześniej niż dotychczas. Młodzi zawodnicy są dziś silniejsi [niż kiedyś na starcie kariery – przyp.red.]. Są prowadzeni znacznie bardziej profesjonalnie już na bardzo wczesnym etapie, są silniejsi. Tak jak u nas w Sunwebie, najpierw są w młodzieżówce i tam pracują na zawodowym poziomie. Dla nich ten przeskok nie jest już tak duży, gdy przechodzą na zawodowstwo. Poziom jest wyższy wśród młodszych zawodników

– ocenił.

Triumfy z 36 dni 2020 roku przesłonić mogą nieco potwierdzenia, które zespół Sunweb i Hirschi otrzymali już w pierwszym sezonie w zawodowym peletonie. Szwajcar zajął 3. miejsce w Clasica San Sebastian (co, gdyby nie triumf 19-letniego Remco Evenepoela, normalnie byłoby historią wyścigu), jako 5. skończył BinckBank Tour i jako 6. Deutschland Tour.

W tamtym roku zacząłem robić wyniki, czułem, że robię postępy, ale byłem też trochę zaskoczony. Potrzebowałem kilometrów wyścigowych w nogach, aby potem móc odnaleźć się z czołówce dużych wyścigów. Jako orlik prezentowałem dobry poziom, ale nie byłem w stanie przejechać dobrze wyścigu 280-kilometrowego czy, takiego, na który składa się wiele etapów

– przyznał.

Czy sam Hirschi spodziewał się takiego sukcesu?

Nie, na pewno nie. Spodziewałem się, że będę prezentował poziom, na jakim występował podczas Criterium du Dauphine. Cała reszta przyszła dość nieoczekiwanie. To był fantastyczny sezon, mam nadzieję, że uda mi się to kontynuować, że uda mi się ponownie wejść na ten poziom.

Przyszłość

Oczekiwania w stosunku do kędzierzawego zawodnika wywindowane są bardzo wysoko, ale Hirschi zdaje się rozumieć, że sukces nie jest procesem liniowym. Pomoc w radzeniu sobie z odpowiedzialnością i w podchodzeniu do sportowych wyzwań powinien mieć sporą: jego partnerem treningowym i mentorem jest sam Fabian Cancellara.

Status największego talentu? Na pewno na mnie to wpływa, ale chyba w dobry sposób. Nie zastanawiam się nad tym. Skupiam się na wejściu na powrót na ten sam poziom. Jeśli to się uda, wyniki na pewno się pojawią. Zachowuję chyba równowagę. Jestem wyluzowany poza wyścigami. W wyścigu jestem bardziej skupiony, agresywny, szczery do bólu. Każdy kolarz chyba tak ma. Kiedy widzisz, że możesz coś ugrać, zachowujesz się trochę inaczej

– wyjaśnił prostolinijnie.

Teraz staram się nie myśleć aż tak dużo, skupiam się na rzeczach podstawowych. Próbuję się nie stresować, jestem dość wyluzowany przed wyścigami. Lubię robić inne rzeczy. Jak się za bardzo koncentruję na wyścigu, trasie, to zaczynam się stresować. Doświadczenie podpowiada, że na wyścigu będę i tak skupiony, więc nie mam się co spalać wcześniej. Kieruje się instynktem, nie ma co filozofować.

Presja zewnętrza to jedno, natomiast zmiany zajdą też w szeregach przemianowanego z Team Sunweb na Team DSM zespołu. Hirschi ma świadomość, że mimo młodego wieku, to on będzie punktem odniesienia dla drużynowych kolegów.

Oczekiwania rosną, ale są też oczekiwania, że zabierzesz głos. Kiedy jesteś żółtodziobem, to po prostu siedzisz [na odprawie – przyp. red.]. Teraz mam głos, oczekiwane jest ode mnie, że go wykorzystam. To nie będzie łatwe, ale myślę, że Sunweb da mi czas potrzeby na dorośnięcie do tej roli. To miłe wyzwanie

– powiedział.

fot. A.S.O./A.Broadway

Ekipa Sunweb/DSM w sezonie 2021 pracuje z Romainem Bardetem, dla którego celem będzie walka w klasyfikacji generalnej jednego z Grand Tourów. Jeśli wybór padanie na Tour de France, dyrektorzy zespołu będą musieli pogodzić cele Francuza z planami młodego składu, który w tym sezonie pokazał wszechstronność i ducha walki: dwa etapy wygrał Soren Kragh Andersen, a Hirschi po trzech próbach wygrał jeden, w Paryżu odbierając nagrodę dla najwaleczniejszego zawodnika.

Nie mamy jednego lidera ekipy: nasza siła leży w tym, że mamy kilku bardzo mocnych zawodników. Możemy sobie pomóc, chcemy sobie pomagać, to gra na naszą korzyść

– wskazał 22-latek.

Szwajcar nie zamierza zmieniać swoich celów. O ile nie zna jeszcze programu startów, na jego celowniku znajdują się klasyki, polowanie na etapy Grand Tourów oraz start w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio.

Jestem klasykowcem, na klasykach się skupię. Reszta przyjdzie sama. Po przejechaniu paru Grand Tourów robisz się lepszy w Grand Tourach. Wtedy zobaczymy. Ale nie będę się pchał na grandtourowca

– zapewnił.

Łatwiej nie będzie. Powtórzenie tych wyników będzie trudniejsze, choćby przez to, że reszta będzie mnie pilnowała

– dodał.

1 Comments

  1. Karol

    13 grudnia 2020, 16:15 o 16:15

    Gdzie ten wywiad? To są jakieś wypowiedzi, okraszone tekstem.