Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2020. Majka liczy na dobry dzień na Passo dello Stelvio

Rafał Majka szczęśliwie trafił ze słabszym dniem w trzecim tygodniu Giro d’Italia.

Polak bez strat przetrwał 17. etap “Corsa Rosa” i metę w Madonna di Campiglio osiągnął wraz z najlepszymi kolarzami wyścigu.

To był dla mnie trudny dzień, nie czułem się najlepiej. Walczyłem ze sobą, dojechałem do mety z najlepszymi. Mam nadzieję, że jutro będę czuł się lepiej

– powiedział w komunikacie zespołu po górskim etapie, który czołówka wyścigu przejechała na remis.

31-latek jutro stanie przed najważniejszym etapem tegorocznego Giro: 207-kilometrową przeprawą z Pinzolo do Laghi di Cancano. Po drodze czekają cztery trudne podjazdy, w tym “dach wyścigu”, Passo dello Stelvio (24,7 km; 7,5%), oraz finałowa wspinaczka (8,7 km; 6,8%). Te dwa wyzwania są o tyle trudne, że prowadząca na nie droga pnie się najpierw na wysokość blisko 2800 metrów, a po zjeździe ponownie na 2000 metrów.

Odcinek ten będzie najtrudniejszym w tegorocznym wyścigu, gdyż organizatorzy musieli zmienić trasę 20. etapu. Tym samym kluczowych rozstrzygnięć w klasyfikacji generalnej spodziewać się należy w czwartkowe popołudnie.

Majka w poprzednich edycjach Giro słabsze dni miewał w deszczowej aurze lub przy niskich temperaturach na wysokości. Prognozy na jutro zapowiadają lekkie zachmurzenie, słońce i temperaturę w okolicach 3-4 stopni Celsjusza.

Na plus trzeba zapisać to, że pogoda jest dobra. Może być zimno, ale to nie jest problem. Dla mnie ważniejsze, żeby było słońce i sucha szosa, w deszczu jest znacznie trudniej

– zaznaczył kolarz z Zegartowic.

Kolarz Bora-hansgrohe w klasyfikacji generalnej zajmuje szóste miejsce. Do pierwszego João Almeidy (Deceuninck-Quick-Step) traci 3:20, a do trzeciego Jaia Hindleya (Team Sunweb) tylko 22 sekundy.

Ekipa Bora-hansgrohe w finale Giro d’Italia gra na dwóch zawodników. Majka nie jest jedynym kolarzem niemieckiej grupy, który postarać się chce o wysoką lokatę: dziewiąty Patrick Konrad także walczy, ale dwójka jedzie swoje wyścigi i nie pomaga sobie na trasie.

Dziś nie byliśmy zainteresowani wysłaniem zawodników do ucieczki dnia. Przed startem ustaliliśmy, że jedziemy na naszych dwóch liderów, wspieramy ich by obaj mogli pojechać na sto procent swoich możliwości. Obaj są w grze, nie brakuje im wiele do podium, myślę, że są w stanie zmieścić się w pierwszej piątce. To nasz cel

– tłumaczył dyrektor sportowy Jens Zemke.