Z poważnymi obrażeniami Luka Wackermann zakończył swój udział w Giro d’Italia. Kolarz zespołu Vini Zabu-KTM był ofiarą wypadku, do którego doszło 800 metrów przed metą 4. etapu w Villafranca Tirrenia.
Otóż kolarzy jadących w gruppetto „zaatakowały” barierki, pchnięte na drogę przejazdu podmuchem od nisko przelatującego śmigłowca stacji RAI. Uderzenie powaliło dwóch zawodników Vini Zabu, Wackermanna i Etienne’a van Empela.
Włoski sprinter stracił przytomność i trafił do szpitala, gdzie zdiagnozowano wstrząśnienie mózgu, złamanie kości nosowej, podejrzenie złamania lędźwiowo-krzyżowego, liczne stłuczenia i rany szarpane głowy, a także kolana. Van Empel miał szczęście, doznając jedynie powierzchownych obrażeń.
Nie bardzo wiem, co się stało, ale znikąd bariery wleciały w naszą grupę. Teraz myślę o moim koledze z ekipy i mam nadzieję, że wkrótce nadejdą dobre wieści
– napisał 26-letni Holender na Twitterze.
To kolejny incydent w tegorocznym Giro, który w głupi sposób wyeliminował jednego z kolarzy. Pierwszego etapu nie ukończył Miguel Angel Lopez. Kolumbijczyk z Astany stracił panowanie nad kierownicą i wleciał z impetem w barierki po najechaniu na dziurę w drodze. Wielki faworyt wyścigu Geraint Thomas (Ineos Grenadiers) rozbił się natomiast na dojeździe do startu trzeciego odcinka. Walijczyk przewrócił się na bidonie, który wypadł z roweru innego kolarza w czasie przejazdu po nierównej drodze.