Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2020. Kamil Małecki: “będę się starał pokazać”

Kamil Małecki w sobotę rozpoczął swój pierwszy start w Giro d’Italia, swój pierwszy występ w wyścigu trzytygodniowym. 24-latek, szósty kolarz Tour de Pologne, przed sobą ma trzy tygodnie nowych wyzwań, a w dalszej perspektywie dwa kolejne lata rywalizacji na poziomie WorldTour.

Kiedy rozmawialiśmy na dwa dni przed wyścigiem, Małecki robił wrażenie spokojnego, mającego świadomość swojego miejsca w peletonie i znaczenia tego startu.

Myślę, że nie warto się stresować. Ja się nie stresuję, mam spokojną głowę. Wiem, że wyścig jest długi, myślę, że stres przyjdzie przed startem czasówki. Ale mam nadzieję, że to będzie taki motywujący stres, nie taki, który wybije mnie z rytmu czy pozbawi energii… taki, który pomoże mi w ukończeniu tego wyścigu

– zaznaczył kolarz z Bytowa.

Takie podejście umożliwiło kilka czynników, w tym strategia zespołu oraz pewność co do zawodowej przyszłości.

Polski zespół CCC, który działalność kończy w grudniu tego roku, do Włoch przyjechał z zamiarem walki o etapowe zwycięstwa oraz ewentualnie pomocy Ilnurowi Zakarinowi, jeśli ten odnajdzie w sobie pokłady sił pozwalające walczyć o miejsce w klasyfikacji generalnej. Takie założenia pozwalają zawodnikom rozpocząć rywalizację bez presji i bez konieczności wdawania się w przepychanki między zespołami na ostatnich metrach.

Co więcej, w dzień startu wyścigu, ekipa Lotto Soudal poinformowała o podpisaniu dwuletniego kontraktu z polskim kolarzem. Przyszły pracodawca będzie przyglądał się występowi Małeckiego, aczkolwiek ten “Corsa Rosa” w tym dziwnym sezonie rozpoczął ze świadomością, że jego kariera w styczniu 2021 roku nadal toczyła się będzie worldtourowym szlakiem.

Nie narzucam na siebie presji, że na tym etapie muszę… zobaczę kiedy będzie okazja, żeby pojechać w odjazd. Jeśli będzie szansa, że on dojedzie do mety, to na pewno będę się starał. A nawet jak nie dojedzie, a będę widział, że jest szansa pokazania się na górskich premiach, to jak najbardziej, będę próbował

– wyjaśnił.

Ścieżka kariery Małeckiego od pierwszego zagranicznego startu w kategorii młodzieżowej, w Giro Belvedere di Villa di Cordignano w 2015 roku, do startu tegorocznej “Corsa Rosa” wyznaczana była przez polskie zespoły spod szyldu CCC. 24-latek jest póki co jedynym z pięciu młodych kolarzy zatrudnionych w 2015 roku przez CCC Sprandi Polkowice, który przeszedł w barwach grup CCC całą ścieżkę rozwoju i w tym roku, wobec rozpadu worldtourowego składu, wieńczy ją startem w Giro i nowym kontraktem.

Małecki, który szansę na poziomie WorldTour dostał w tym sezonie, zdążył się pokazać trzecim miejscem na etapie Etoile de Bessèges, a następnie 6. lokatą w Tour de Pologne. W tym ostatnim Polak błysnął na tle o wiele bardziej doświadczonych kolarzy. Po ucieczce na pierwszym etapie awansował na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej, wysoką lokatę utrzymał na trudnym etapie do Bielska-Białej, a 7. miejsce w Bukowinie Tatrzańskiej pozwoliło mu na zakończenie debiutu na 6. miejscu.

Kamil Małecki w ucieczce na etapie Tour de Pologne

Przygotowania do Giro pod względem startów były nieco trudniejsze. Po dwóch włoskich klasykach i aktywnej jeździe na trasie mistrzostw Polski, Małecki w wyniku kraksy nie ukończył Tour de Hongrie. Wobec pominięcia przez zespół CCC Tour de Slovaquie, ostatnim startem przed Giro były mistrzostwa świata. W 24-latek Imoli pracował na rzecz Michała Kwiatkowskiego, który finiszował na czwartym miejscu.

Mam nadzieję, że moja forma jest dobra, że będzie rosła z każdym dniem. Przed mistrzostwami świata troszkę mi brakowało startów, dlatego czuję się troszkę zawiedziony: myślałem, że uda się więcej zrobić. Zrobiliśmy tyle ile mogliśmy dla Michała, niedużo zabrakło do medalu

– wspominał Małecki.

Początkowo mój plan zakładał, że pojadę Vuelta a Espana. Po tych wszystkich wyścigach, na których się dobrze pokazywałem, ten plan się zmienił. I dzięki temu mogę być tu i startować w wyścigu

– dodał.

Grand Tour, 21 etapów, to wyzwanie nowe i zwieńczenie pierwszego zawodowego sezonu. Pierwszy taki wyścig w karierze boli zwykle bardzo, ale dla młodych zawodników jest inicjacją i ma być pierwszym stopniem w przyzwyczajaniu organizmu do jeszcze większych obciążeń. Giro często służy właśnie jako taki poligon, a na jego trasie licznie gromadzą się debiutanci. W ostatnich latach młodzi kolarze nie przyjeżdżają już tylko w celu nabicia wyścigowych kilometrów: dla przykładu podium pierwszego etapu obsadzili kolarze niemający jeszcze 25 wiosen na karku, drugiego dnia na podium etapu skończył 23-latek.

Małecki do startu w Giro podchodzi pragmatycznie, mając świadomość, że na losy akcji zaczepnych na trasie tak wielkiego wyścigu wpływa wiele czynników i że ich planowanie to trochę wróżenie z fusów. Na moją sugestię, że jedynym gwarantem zawiązania się obiecującej ucieczki jest wczesna obecność Thomasa De Gendta na odcinku neutralnym przed etapem, uśmiecha się.

Wtedy trzeba od razu za nim. On zazwyczaj sam dojeżdża, nie bierze jeńców. Jeśli będę z nim w ucieczce, to zagryzę zęby, będę gryzł kierownicę, może utrzymam się mu na kole (śmiech). Jest silnym zawodnikiem, ma nosa do ucieczek. Trzeba za nim podążać, jak będę widział, że jest z przodu, to czemu nie, mogę być z nim w odjeździe

– opisał swojego przyszłego kolegę z drużyny.

Na razie nic nie planowałem. Zobaczymy, jak wyjdzie. Myślę, że lepiej zostawić to losowi, jak pójdzie to pójdzie, jak nie to nie. Na pewno będę się starał pokazać. Jest dużo czasu, jakiś etap tam znajdę i będę walczył

– dodał.