Danielo - odzież kolarska

MŚ Imola 2020. Filippo Ganna: “postępy robi się w głowie”

Filippo Ganna nie uląkł się statusu faworyta i zdobył złoty medal mistrzostw świata w jeździe indywidualnej na czas. 24-latek w zaledwie 26-letniej historii tej konkurencji jest pierwszym złotym medalistą z Włoch.

Ganna w 2019 roku zdobył brązowy medal w jeździe na czas, a wczoraj został mistrzem świata, koronując wysiłki podejmowane w ostatnich latach między wyścigach na torze i na szosie. Tym samym kolarz pochodzący z Piemontu odpowiedzialny jest za połowę medali wywalczonych przez Włochów w historii tej konkurencji: poprzednio na mistrzowskich czasówkach srebrne medale zdobywali Andrea Chiurato (1994) i Adriano Malori (2015).

24-latek obecnie jest jedynym kolarzem, który poszczycić się może tytułami mistrza świata w dwóch kolarskich dyscyplinach, w lutym zdobył bowiem tytuł w wyścigu indywidualnym na dochodzenie.

To dla mnie spełnienie marzeń

– powiedział na mecie w Imoli.

Chciałem dobrze wypaść za wszelką cenę. W nocy przed wyścigiem wysłałem Davide Cassaniemu [selekcjonerowi kadry Włoch – przyp. red.] wiadomość, powiedziałem “jutro chcę wygrać”. Udało się, jestem bardzo szczęśliwy. Moim rywale to wielcy zawodnicy, na przykład Van Aert, który kilka dni temu prawie doprowadził swój zespół do zwycięstwa Tour de France

– zaznaczył Ganna, który na dystansie 31,7 kilometra pokonał o 26 sekund Wouta van Aerta i o 29 sekund Stefana Künga.

Włoch w tym roku został po raz czwarty w karierze mistrzem globu w wyścigu indywidualnym na dochodzenie, wygrał krajowe mistrzostwa i czasówkę na trasie Tirreno-Adriatico. W przypadku tego ostatniego, wrażenie robiła nie tyle sama wygrana, co jej skala. Na 10 kilometrach Włoch zdołał zyskać 18 sekund nad Victorem Campenaertsem oraz 26 sekund nad dwukrotnym mistrzem świata Rohanem Dennisem.

Do mistrzostw przystępował zatem jako faworyt.

Zaraz po Tirrreno-Adriatico pojechałem na obóz wysokogórski. Nie było sygnału, do wifi podpinałem się rzadko. Nie czytałem mediów społecznościowych, a tam wszyscy mówili, że jestem faworytem. To pomogło zmniejszyć presję

– tłumaczył.

24-latek był świetnie przygotowany fizycznie, ale wiedział, że mistrzostwo zdobywa się nie tylko nogami, ale i głową.

Komu dedykuję to zwycięstwo? Moim najbliższym. W tak trudnym czasie jak kwarantanna, postępy robi się w głowie. Rodzice uczyli mnie tego od dziecka

– podkreślił.

Ganna od 2017 roku na poważnie łączy wyścigi szosowe i torowe. Z toru wyrósł i dziś jest jedną z jego największych gwiazd, zwłaszcza po ostatnim sezonie, w którym został rekordzistą globu w wyścigu na 4 kilometry. Włoch na przełomie lat 2019 i 2020 trzy razy poprawiał najlepszy wynik w tej konkurencji, poprzeczkę z poziomu 4:04.252 przesuwając na 4:01.934. W kolejnym sezonie marzy mu się medal olimpijski i rekord świata poniżej 4 minut.

Świeżo upieczony mistrz świata nie ma zbyt wiele czasu by nasycić się zwycięstwem. 3 października w barwach Ineos Grenadiers stanie na starcie Giro d’Italia.

Przyjdzie jeszcze czas na świętowanie, teraz skupiam się na Giro d’Italia. Celuję w pierwszy etap, potem spróbuję pomóc Geraintowi Thomasowi w generalce

– zapowiedział.