Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2020. Wout van Aert: “wstydem byłoby nie próbować wygrać”

Wout van Aert regeneruje się znakomicie. Belg wygrał 7. etap Tour de France po finiszu z okrojonego peletonu, chociaż cały dzień spędził ochraniając liderów swojego zespołu. To jego drugi etapowy sukces w tegorocznej edycji.

25-latek poprzednio triumfował na piątym etapie, gdzie także ograł sprinterów. Na etapach czwartym i szóstym prowadził za to peleton na górskich premiach, a dziś powrócił w roli sprintera. Belg po raz kolejny znalazł dobre miejsce na kole jednego z szybszych zawodników, w tym wypadku Edvalda Boassona Hagena, i po zaciętym finiszu wyprzedził go o prawie całą długość roweru.

To była niesamowita końcówka. Ja skupiałem się dziś na ochronie Primoza [Roglica], za nami dobry dzień, kilku rywali poniosło dziś straty. Skupiałem się jedynie na pomocy Primozowi, ale wstydem byłoby nie próbować wygrać etapu z tak małego peletonu. Znalazłem lukę po prawej stronie i myślę, że rozpocząłem finisz w idealnym momencie

– powiedział na mecie kolarz Jumbo-Visma.

W ubiegłorocznej edycji Tour de France Wout van Aert wygrał podobny etap, także rozgrywany na wiatrach, także w tym rejonie Francji. Wtedy, na finiszu w Albi, Belg pokonał światową czołówkę sprinterów, czym zaskoczył wszystkich kibiców i obserwatorów. Warto wspomnieć, że obydwa odcinki były rozgrywane w departamencie Tarn.

Dzisiejsze zwycięstwo jest bardziej wyjątkowe niż to w zeszłym roku, ponieważ rano nie spodziewałem się, że o nie powalczę. To dla mnie spore zaskoczenie

– dodał.

W walce o zieloną koszulkę 25-latek “przypadkowo” zbliżył się na 32 punkty do Petera Sagana, który dzisiaj nie włączył się do walki o zwycięstwo. Zespół Bora-hansgrohe odczepił wszystkich sprinterów, ale w finale jego liderowi spadł łańcuch. Sytuację skrzętnie wykorzystał kolarz Jumbo-Visma.

Jestem dumny z tego zwycięstwa. Ekipa Bora-hansgrohe pojechała niesamowicie na pierwszej górskiej premii. Wszyscy sprinterzy zostali z tyłu. Boczny wiatr także nie ułatwiał sprawy. Nikt nie spodziewał się tak trudnego dnia

– zaznaczył 25-latek.

Po pandemicznej przerwie Van Aert imponuje swoją dyspozycją. Na początku sierpnia Belg zdążył wygrać semi-klasyk Strade Bianche i monument Mediolan-San Remo, a teraz aspiruje do miana najbardziej wszechstronnego kolarza Tour de France.