Danielo - odzież kolarska

Mistrzostwa Polski 2020. Kamil Gradek: “czułem, że mogę tego dokonać”

Maciej Bodnar i Kamil Gradek na podium Mistrzostw Polski

Kamil Gradek (CCC Team) pewnie wygrał czasówkę elity mężczyzn podczas mistrzostw Polski i przez kolejny rok będzie nosił biało-czerwone barwy na etapach jazdy na czas. O swojej drodze do sukcesu, w czwartek oraz na przestrzeni ostatnich lat opowiadał nam w piątek.

Kamil Gradek dwa razy stał już na podium mistrzostw Polski w kategorii elity. W latach 2015 i 2019 zdobywał srebrne medale w jeździe indywidualnej na czas, natomiast wczoraj dopiął swego i został mistrzem kraju.

29-latek na 42,5-kilometrowej trasie pokonał o 28 sekund sześciokrotnego mistrza Polski Macieja Bodnara (Bora-hansgrohe).

Założenie było przed startem takie, żeby wygrać ten wyścig. Czułem, że mogę tego dokonać. Te wszystkie wyścigi czy nawet te ostatnie treningi, pokazywały, że jest naprawdę dobrze. Więc byłem pewny siebie. Nie zakładałem ile to będzie kilka sekund, chciałem stanąć na najwyższym stopniu podium

– powiedział w rozmowie z “Rowery.org” zawodnik grupy CCC.

Chodziło mi to [wygrana] po głowie od kilku lat. Gdy ta pandemia się zaczęła, przyjęliśmy plan, że te mistrzostwa w jeździe na czas to będzie taki mój indywidualny cel na ten sezon. Bardzo się cieszę, że udało się to zrealizować, że wszystko, co zrobiliśmy, przyniosło ten upragniony efekt. To dodaje jeszcze większej motywacji do pracy, [to pokazuje], że jeżeli sobie coś zakładamy, to wychodzi

– dodał.

Gradek do Buska-Zdroju przyjechał po startach w Vuelta a Burgos i Tour de Pologne. Na trasie tego drugiego jechał aktywnie i zajął 2. miejsce w klasyfikacji górskiej. Przed startem w krajowym czempionacie miał więc w nogach trochę wyścigowych kilometrów i pojęcie o swojej dyspozycji.

Ten czas kwarantanny nie poszedł też na marne, startowałem w kilkunastu wyścigach na Zwifcie. Myślę, że to też było takie fajne przygotowanie pod to co się działo teraz. Przed tymi wyścigami w Polsce i Hiszpanii miałem dwutygodniowe zgrupowanie w Livigno. To była ciężka praca, przygotowania do tego sezonu. W tych wyścigach czułem się dobrze, bardzo dobrze, więc byłem dość optymistycznie nastawiony na tę czasówkę

– powiedział.

Kolarze rywalizowali na 22-kilometrowej pętli, którą elita mężczyzn, z drobną modyfikacją, pokonywała dwa razy. Gradek trasę znał z Wyścigu Szlakiem Walk Majora Hubala: w 2018 roku na etapie jazdy indywidualnej na czas zajął tu trzecie miejsce i tym samym wywalczył miejsce na podium wyścigu. Wtedy jechał jeszcze w barwach drugoligowej ekipy CCC Sprandi Polkowice, z której na następny sezon przeskoczył na poziom WorldTour w sponsorowanej przez CCC grupie Jima Ochowicza.

Przejście do ekipy worldtourowej troszkę mnie zmieniło jako zawodnika. Ściganiem się z lepszymi rywalami zawsze człowiek podnosi poziom. I dodatkowo sprzęt, który tutaj jest najwyższej jakości, wiec tutaj nie ma takiej przepaści miedzy tymi najlepszymi zawodnikami. To odgrywa dużą rolę

– zaznaczył w odpowiedzi na pytanie o rozwój.

Kolarstwo jest nieprzewidywalne. Miałem w swojej karierze taką sytuację, że, po rozpadzie Vervy, trafiłem do ekipy kontynentalnej. Różne myśli już przechodziły po głowie, że to będzie koniec, że trudno będzie wrócić na wyższy poziom, a summa summarum udało się dotrzeć do poziomu WorldTour. To daje najwięcej satysfakcji. Ściganie na tym poziomie przynosi progres. Gdybym ścigał się w ekipie kontynentalnej, ciężko byłoby podnieść ten poziom. Nie da się wszystkiego zrobić na treningu. Jeżeli ścigasz się na polskim podwórku, jesteś najlepszy, to inni zawodnicy próbują dobić do ciebie. Jeżeli ja się ścigam z za granicą z najlepszymi kolarzami na świecie, to ja podnoszę poziom do ich poziomu. To tak działa.

Podbudowany swoim występem 29-latek w niedzielę stanie na starcie wyścigu ze startu wspólnego elity mężczyzn.

Najwyżej byłem chyba szósty w wyścigu ze startu wspólnego. Może w tym roku coś uda się lepiej. Noga jest, chciałbym powalczyć. Fajnie by było, jestem do tego zdolny

– podsumował.