Danielo - odzież kolarska

Criterium du Dauphine 2020. Wielki dzień Daniela Martineza

Daniel Martinez (EF Pro Cycling) wygrał 72. edycję Criterium du Dauphine.

Dla Kolumbijczyka to najważniejszy moment w dotychczasowej karierze. 24-latek skorzystał z pecha rywali, których wyeliminowały upadki, ale z pozostałego towarzystwa okazał się najsilniejszym graczem.

Na ostatnim etapie Kolumbijczyk jechał agresywnie i metę osiągnął jako drugi, co pozwoliło mu przywdziać na podium żółtą koszulkę.

To jeden z najwspanialszych dni w moim życiu. Criterium du Dauphine jest jednym z najbardziej prestiżowych wyścigów, a mi udało się sięgnąć po zwycięstwo. Wciąż jestem tak zmęczony, że nie mogę uwierzyć w to, co się dzisiaj stało

– mówił kolarz EF Pro Cycling.

Martinez wyczuł odpowiedni moment do szarży i załapał się prowadzącej grupy, w której zabrakło wirtualnego lidera wyścigu, Francuza Thibauta Pinota (Groupama-FDJ). Kolumbijczyk na finałowym podjeździe do kurortu narciarskiego Megeve urwał groźnego w generalce Miguela Angela Lopeza z Astany i utrzymał przewagę na francuską koalicją, która próbowała uratować sytuację za jego plecami.

Po wycofaniu Primoza Roglicia spodziewałem się, że wyścig będzie chaotyczny od samego początku. Moi koledzy wykonali dobrą pracę w pierwszej części etapu, dzięki czemu mogłem zachować sporo sił na końcówkę. Jechałem na limicie, ale byłem zdeterminowany: chciałem wygrać

– zaznaczył Martinez, triumf dedykując synowi i rodzinie.

Kolumbijczyk w dobrym nastroju pojedzie do startu w Tour de France (29 sierpnia – 20 września).

Warto wspomnieć, że ostatnim Kolumbijczykiem, który wygrał Criterium du Dauphine, był Luis Herrera w 1991 roku. Kolarze z Kolumbii triumfowali także w latach 1988 (ponownie Herrera) i 1984 (Martin Ramirez).

Z triumfu podopiecznego cieszył się też menadżer zespołu, Jonathan Vaughters.

Daliśmy mu szansę w 2018 roku, kiedy ścigał się w ekipie kontynentalnej i można uczciwie powiedzieć, że został przeoczony. To zdarza się w sporcie. Ale Rigo [Uran] polecił mi go, wierzył w niego. Po tych kilku sezonach widać, że warto było. Dani ciężko pracował by wejść na ten poziom

– tłumaczył.

Wygrał ten wyścig głową i w stylu, podobnie jak zrobiliśmy to w 2014 roku z Andrew Talanskym. Oba zwycięstwa były niespodziewane, osiągnięte olśniewającymi rajdami które pokazały nie tylko siłę, ale i spryt. To pokazuje kim jesteśmy jako ekipa: nie licytujemy się na wyciskaną zespołowo ilość watów, ale znajdujemy talenty i realizujemy swoją filozofię

– dodał.