Danielo - odzież kolarska

Vuelta a Espana 2019. Moc w nogach, szczęścia brak. Miguel Angel Lopez bez zysków w Andorze

Miguel Angel Lopez jest najsilniejszym wspinaczem pierwszego tygodnia Vuelta a Espana. Różnice między najlepszymi duże nie są, ale lider Astany na podjazdach jest wyraźnie lepszy od rywali. W Andorze jego śmiała akcja powstrzymana została przez burzę i pechowy incydent na szutrowych drogach.

Lopez jako pierwszy skutecznie ruszył z grupki faworytów na 9. etapie. Do mety pozostawało w tym punkcie niecałe 19 kilometrów, na horyzoncie nie widniała jeszcze burza, a trzy wspinaczki na wysokość ponad 2000 metrów nad poziomem morza zdawały się być idealnym terenem dla lidera Astany.

25-latek szybko zyskał ponad 40 sekund i pracował wraz z czekającymi na niego Gorką Izagirre i Jakobem Fuglsangiem. Dwójka znalazła się w ucieczce dnia i w finale prowadziła swojego lidera, któremu dobrze szło do szczytu Alto de Engolasters. Lopez w tym punkcie mierzył się z silnym deszczem i gradem, który szutrowy odcinek na szczycie zmienił w błotnistą sadzawkę.

Według raportu kazachskiego zespołu, Lopez upadł po liźnięciu koła Sergio Higuity. Z kraksy wyszedł z otartym łokciem i kolanem, ale bez poważniejszych urazów. Incydent spowodował, że Kolumbijczyka złapała grupka goniąca, a na Alto Els Cortals d’Encamp odczepili go Nairo Quintana i Alejandro Valverde, a także goniący po wywrotce na szutrach Primoz Roglic.

Czułem się naprawdę dobrze i zaatakowałem tam, gdzie chciałem. Gorka i Jakob trochę mi pomogli, jechałem ile miałem pod nogą do momentu kraksy. Trudno było panować nad rowerem na szutrach, w takich warunkach pogodowych. Nic mi się nie stało, ale straciłem niestety sekundy do rywali. Robiłem co mogłem, ale szuter i błoto uszkodziły rower, a nie miałem go jak zmienić. Jedyne co mogłem zrobić, to próbować trzymać się jak najdłużej w grupce

objaśniał na mecie “Superman”.

Chciałem przede wszystkim podziękować kolegom za pracę. Spisali się naprawdę świetnie, to był dzień pracy zespołowej w Andorze

dodał.

Lopez na mecie zameldował się jako 9., 13 sekund za Valverde i Roglicem i 38 sekund za Nairo Quintaną. W klasyfikacji generalnej jest trzeci, a przed nim największe wyzwanie: wtorkowa jazda indywidualna na czas w Pau. Na 36 kilometrach nad wspinaczami zyskać powinien Roglic, co Lopeza w kolejnych dniach skłoni do ponowienia ataków.

Straty są sekundowe, ale plan był rzecz jasna inny. Tak czy inaczej, jestem zadowolony z formy, zdaję sobie sprawę z tego, jak dobry jestem. Mam dwa tygodnie, walczymy dalej

zapowiedział.