Annemiek van Vleuten większą część wyścigu o mistrzostwo świata elity kobiet przejechała ze złamanym kolanem. Nieświadoma kontuzji zajęła w Innsbrucku siódmą pozycję, ze stratą 7 minut do zwycięzcy Anny van der Breggen.
Holenderka upadła 90 kilometrów od mety, ale na pierwszym podjeździe błyskawicznie odrobiła stratę do peletonu
Czułam się dobrze. Nawet z tym bolącym kolanem, które od razu wydawało mi się niestabilne, mogłam ciężko pracować.
Za metą van Vleuten nie mogła jednak chodzić, dlatego trafiła do szpitala.
Złamanie. Nie mogę w to uwierzyć. Kolano wymaga kilku tygodni czasu
– napisała na Twitterze mistrzyni świata w jeździe na czas, wrzucając rentgenowskie zdjęcie kontuzji.
Marianne Vos (Visma | Lease a Bike) po finiszu z peletonu wygrała w trzecim dniu wyścigu La Vuelta Femenina.
Najbliższe plany MAT Atom Deweloper. Będzie transmisja z Wyścigu o Puchar Prezydenta Grudziądza. Zondacrypto sponsorem Giro d’Italia. Wiadomości z wtorku,…
Carlos Rodriguez zdobył generalkę Tour de Romandie. Hiszpan pokazał równą formę, sięgając po największe zwycięstwo w dotychczasowej karierze.
Mistrzyni Kanady Alison Jackson zdobyła w Moncofar drugi etap La Vuelta Femenina.
Marta Lach zawojowała Luksemburg. Olga Wankiewicz i Rafał Majka na podiach. Nowość dla zawodniczek hiszpańskiej Vuelty. Wiadomości i wyniki z…
Florian Lipowitz sensacyjne zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Tour de Romandie. Kim jest 23-letni Niemiec z Bora-hansgrohe?
Zobacz komentarze
Wciąga coś czy faktycznie mogła być tak nieczuła? Dziwne że czuła jakieś luzy ale jej nie bolało i najwyraźniej nie odczuwała poważnego dyskomfortu?
Philippe Gilbert też odniósł kontuzję kolana podczas tegorocznego Touru (wypadł z trasy i złamał chyba rzepkę), a do mety dojechał. Pamiętaj, że adrenalina pracuje i dopóki nie opadnie ból może nie przeszkadzać.
Może wciągają to samo :P
Adrenalina to jedno ale czuć że coś tam lata nie tego w kolanie i jechać dalej ... Ja po prostu bym się bał nawet jeśli bym nie czuł bólu.
zulu na tropie dopingowego spisku xD
Ja kiedyś zwichnąłem na rowerze bark. Gdyby nie to, że nie mogłem podnieść ręki do góry i jakoś tak nienaturalnie zwisała to bym jechał dalej. Ból pojawił się dopiero po godzinie.
Mi kiedyś w trakcie meczu pękła na 4 części kostka, bo źle stanąłem. Dograłem mecz do końca, odczuwając lekki ból, ale byłem tak podjarany, że nic więcej do mnie nie docierało - i tak grałem jeszcze z 45 minut. Mecz graliśmy na boisku asfaltowym. Wieczorem już nie byłem wstanie stanąć na nodze, a rano już byłem zapakowany w gips...
Dla zulu jesteś już doperem xD
Kurcze, kiedyś zrobiłem jeszcze 3 rundy pod Orlinek, nie widzę jakiegoś problemu. Ból był wyczuwalny, ale adrenalina z samego wypadku, oraz rozgrzanie organizmu oraz sama chęć ich przejechania napędzała dalej... a nie jestem zawodowcem.