Danielo - odzież kolarska

MŚ Innsbruck 2018. Czwarte złoto Quick-Stepu

Kolarze ekipy Quick-Step Floors ponownie na tronie. Podopieczni Patricka Lefevere’a okazali się najlepsi, sięgając po czwarte i wszystko wskazuje na to ostatnie złoto w drużynowej jeździe na czas. Tegoroczna rywalizacja w Innsbrucku ma być bowiem ostatnią w obecnej formule.

Belgijska drużyna stanęła na rampie startowej w składzie: Niki Terpstra, Laurens de Plus, Yves Lampert, Bob Jungles, Kasper Asgreen oraz Maximilian Schachmann. Od pierwszych kilometrów widać było, że kolarze Quick-Stepu będą liczyć się w walce o złoto. Na punktach pomiaru czasu ulokowanych na 22. i 44. kilometrze meldowali się odpowiednio na trzecim i drugim miejscu. Świetnie przejechane ostatnie kilometry, w tym zjazd, na którym podopieczni Patricka Lefevere’a osiągnęli maksymalną prędkość 111km/h, sprawiły, że na mecie pojawili się z najlepszym czasem.

Dojeżdżające po nich do mety ekipy nie były w stanie już go pobić. Dla Quick-Stepu był to czwarty tytuł mistrzowski w siedmioletniej historii rozgrywania tej konkurencji w formule składów sześcioosobowych.

Byliśmy najszybsi na przestrzeni całego dystansu. Jechaliśmy mocno i szybko zarówno na pierwszym płaskim odcinku liczącym 40 kilometrów, na podjeździe oraz na ostatnich kilometrach. Mimo to byliśmy w stanie jechać w końcówce z prędkością 60km/h. Uważam więc, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty

 – przyznał Niki Terpstra, w rozmowie z dziennikarzem “Cyclingnews”.

Wiedzieliśmy, że 62 kilometry to naprawdę długi dystans, nawet jak na jazdę drużynową na czas. Wiedzieliśmy, że jeśli przesadzimy na podjeździe, to zapłacimy za to w końcówce. Myślę, że udało nam się jechać na granicy i właśnie to finalnie zadziałało na naszą korzyść.

Dzięki niedzielnej wygranej, Terpstra stał się jednym kolarzem, który ma na koncie cztery złote medale w tej konkurencji. Dla Holendra, który był jednym z głównych motorów napędowych zespołu, zwycięstwo w Innsbrucku ma bowiem szczególny smak. Był to bowiem jeden z jego ostatnich startów w barwach Quick-Stepu. Po ośmiu latach spędzonych pod skrzydłami Patricka Lefevere’a 34-latek od nowego sezonu reprezentować będzie barwy francuskiego zespołu Direct Energie.

Aby jak najlepiej przygotować się do niedzielnego startu, kolarze Quick-Stepu w Tyrolu zameldowali się już w środę. Przez te kilka dni trenowali na trasie wyścigu i dopracowywali ostatnie szczegóły. Za przygotowanie zespołu odpowiadał Tom Steels, który, jak przyznają sami zawodnicy, pierwsze treningi i selekcje składu przeprowadzał już w trakcie przedsezonowego zgrupowania.

To jedna z najfajniejszych konkurencji. Wymaga jednak wielu poświęceń, dużej ilości czasu i sporego nakładu finansowego zanim uda się osiągnąć sukces. Ten sukces rodził się na przestrzeni całego sezonu. To w jego trakcie poprzez kolejne czasówki na różnych wyścigach kreował się ostateczny skład. Sama trasa również była niezwykła bowiem najpierw długo prowadziła po płaskim, potem podjazd i do mety znów płasko. Musieliśmy zbudować zespół specjalnie pod tą trasę. Przeprowadziliśmy obozy treningowe, testy na lepszą pozycję aerodynamiczną i ustaliliśmy, kto powinien jechać za kim i jak pokonać podjazd. Patrzyliśmy uważnie na każdy szczegół

 – powiedział w rozmowie z dziennikarzem “Cyclingnews” Bob Jungels.

Yves Lampaert przyznał z kolei na konferencji prasowej, że obawiał się iż zbyt szybko odpadnie od kolegów na czterokilometrowym podjeździe, usytuowanym po przejechaniu 40 kilometrów. Ostatecznie wątpliwości okazały się niepotrzebne, bowiem udało mu się dojechać do samej mety wraz z kolegami.

Im trudniejsza jest trasa drużynowej czasówki tym ten zespół staje się lepszy. Wiedzieliśmy, że musimy pokonać podjazd na limicie i za wszelką cenę utrzymać się w jak największym gronie do szczytu. Generowaliśmy dużą moc i udało się utrzymać wysoki bieg do końca. Ja w końcówce jechałem już na oparach, ale na szczęście taktyka wówczas nie była już zbyt skomplikowana

 – ocenił z humorem 27-latek.

Drużynowy triumf w Innsbrucku zbiegł się w czasie ze zwycięstwem Philippe’a Gilberta w Grand Prix d’Isbergues co oznaczało, że licznik zwycięstw Quick-Stepu w sezonie 2018 osiągnął niebotyczną liczbę 69. Dotychczasowy rekord zespołu wynosił 61 i został ustanowiony w 2014 roku. Nie dziwi więc fakt, że świętowanie niedzielnego sukcesu w hotelu trwało do późnych godzin.