Fernando Gaviria (Quick-Step Floors) w pechowy sposób zakończył swój udział w tegorocznym Tirreno-Adriatico.
Kolumbijczyk na 8 kilometrów do mety, podczas 6. etapu ”wyścigu dwóch mórz”, zahaczył o koło kolegi z drużyny i spowodował tym groźnie wyglądającą kraksę. 23-latek upadł na lewą rękę, ale mimo obrażeń ukończył etap.
Za metą zabrano Gavirię na prześwietlenie, gdzie zdiagnozowano złamanie lewej ręki z przemieszczeniem, a dokładniej kości śródręcza. Dla Kolumbijczyka to co najmniej cztery tygodnie wolne od roweru i tym samym brak możliwości startu w Mediolan-San Remo, Ronde van Vlaanderen czy Paryż-Roubaix.
Aby całkowicie wyleczyć rękę, potrzeba około czterech tygodni. Będzie mu trudno wrócić szybciej, gdyż takie złamanie potrzebuje czasu na ustabilizowanie się. Jedna część kości Fernando przemieściła się i musi ponownie wrócić na swoje miejsce, do tego będzie konieczna operacja
– skomentował lekarz Quick-Step Floors.
W tym sezonie Gaviria ma już cztery zwycięstwa – jedno w Vuelta a San Juan oraz trzy w Colombia Oro y Paz. W planach startowych kolarza Quick-Step Floors było Mediolan-San Remo, Ronde van Vlaanderen, Paryż-Roubaix, a także Tour de Suisse oraz pierwszy w karierze Tour de France.
Kirsten Faulkner wyczuła swój moment na Vuelta Femenina. Dominika Włodarczyk wraca do ścigania. Wyniki i informacje z 1 maja.
Kristen Faulkner (EF Education-Cannondale) wygrała w Saragossie czwarty odcinek La Vuelta Femenina.
Maxim van Gils (Lotto Dstny) wygrał we Frankfurcie nad Menem niemiecki klasyk Eschborn-Frankfurt.
Marianne Vos (Visma | Lease a Bike) po finiszu z peletonu wygrała w trzecim dniu wyścigu La Vuelta Femenina.
Rafał Majka pomoże Tadejowi Pogacarowi na Giro d'Italia. Nacer Bouhanni domaga się odszkodowania. Wiadomości z wtorku, 30 kwietnia.
Carlos Rodriguez zdobył generalkę Tour de Romandie. Hiszpan pokazał równą formę, sięgając po największe zwycięstwo w dotychczasowej karierze.
Zobacz komentarze
Los sprintera jest okrutny. Etapy sprinterskie nie dość ze są nudne, to ostatnio trzeba trzymać kciuki nie za zwycięzcę ale za to by kolarze się nie pozabijali w końcówce.
Co się dziwić - specjalista od ucieczek potrafi się pokazać przez 150km, czasowiec przez 15km a góral na solo pojedzie 5km a i to przez pół godziny tylko jego pokazują. A sprintera na pięciogodzinnym etapie pokażą przez trzy minuty jak ma duży pociąg przed metą albo przez piętnaście sekund (z powtórkami) jak wyskakuje komuś zza pleców. Konkurencja duża, nie na każdym etapie da się w czubie dojechać do płaskiej końcówki - to się chcą pozabijać, byle się pokazać mogli...
tak, to prawda. Kolarstwo stało się wariackie i chyba bardzo ekstremalnym sportem