Tegoroczne mistrzostwa świata w kolarstwie szosowym zakończyły się sportowym sukcesem i finansową klapą. Organizatorowi wydarzenia pozostała wielka, ponad siedmiomilionowa dziura budżetowa.
Norweska Federacja Kolarska (NCF) stanęła na skraju bankructwa. Na razie w poszukiwaniu środków ogłoszona została zbiórka internetowa, która w ciągu trzech dni przyniosła 300 tys. euro.
Według ocen organizatorów tylko podczas niedzielnego wyścigu na trasie zebrało się nawet 200 tys. widzów.
To był wielkim, sportowy festyn, którego Bergen nie widziało od II wojny światowej. 98 procent obserwatorów miało rozrywkę za darmo, pozostałe dwa procent to bilety na trybuny i do stref z telebimami, których sprzedaliśmy zaledwie siedem tysięcy. Myślę, że teraz każdy, kto na żywo oglądał wyścigi, powinien wpłacić na nasze konto tyle ile uważa, od kilku do kilkuset koron, tak jak płaci się za kino czy teatr, autobus, a nawet parkowanie
– powiedział prezydent NCF Harald Tiedemann Hansen, którego w finale prawdopodobnie poratuje budżet państwa.
Koszty organizacji mistrzostw świat w kolarstwie szosowym są pokaźne. Sama licencja należna Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) wynosi 7 mln euro. Norwegowie na ochronę mistrzostw wydali 1,5 mln euro, podobna kwota poszła na roboty drogowe. Do tego należy doliczyć pozostałe koszty, jak na przykład rekompensata dla lokalnego transportu publicznego.
Problemem organizatorów jest to, że kolarstwo pozostaje sportem niebiletowanym, a wpływy z praw telewizyjnych i od sponsorów należą się UCI. Gospodarz czempionatu ma bardzo ograniczone źródła dochodów, w przypadku NCF prawie całość (6 mln euro) to przelewy od państwa i gminy Bergen.
Jak dotąd UCI nie miała problemu z kandydatami do organizacji szosowych mistrzostw świata, ale to się w przyszłości może zmienić. Organizatorzy z Ponferrady, Richmond czy nawet z Kataru, również zakończyli na wielkim minusie, co potencjalnym kandydatom musi dać do myślenia. Dość powiedzieć, że jedyną oficjalną kandydaturę do mistrzostw w 2020 roku złożyła włoska Vicenza.
Pogacar przywdział maglia rosa. Vollering wykorzystała wiatr, by wygrać Vueltę. De Lie wygrał Tro-Bro Leon. Oto wiadomości i wyniki z…
Zapowiedź 3. etapu Giro d’Italia 2024. 6 maja (poniedziałek): Novara – Fossano (166 km ⭐️⭐️).
Słoweniec Tadej Pogacar po podjeździe do Santuario della Madonna Nera di Oropa sięgnął po zwycięstwo w drugim dniu Giro d’Italia.
Holenderka Demi Vollering zwyciężyła na ostatnim etapie La Vuelta Femenina. Pieczętując tym swój triumf w klasyfikacji generalnej wyścigu.
Polskie kolarstwo jest kobietą. Narvaez popsuł plany Pogacara. Tiberi podpisał nowy kontrakt. Wiadomości i wyniki z 4 maja.
Tadej Pogacar chciał wygrać już na otwarcie Giro d'Italia. Słoweniec w finale wiedział jednak, że pokonanie Jhonatana Narvaeza może być…
Zobacz komentarze
U nas po torowych MŚ będzie to samo
Skoro UCI zawłaszcza sobie wpływy z telewizji i od sponsorów, to nie powinno jeszcze dodatkowo żądać za licencję. Skąd niby organizatror ma wziąć pieniądze???
Bo to jest identyczna zasada jak przy wymianie handlowej PRL i ZSRR: oni brali od nas węgiel, a my dawaliśmy im zboże.
Generalnie, jeśli ja chcę zorganizować gdzieś dochodową imprezę, to ja płacę za wynajem przestrzeni. A w tym przypadku jest odwrotnie.
Dziewne...
Biedne dziady" norweskie - może zorganizujemy na nich zbiórke charytatywną?
Zrobili sobie reklame na cały świat i jeszcze płaczą.
Pazerność tych wszystkich szwajcarskich organizacji sportowych nie zna granic. Ale i to się wkrótce skończy. UCI tak jak MKOl (igrzyska 2024 + 2028) będzie jeszcze dopłacać do tego, żeby ktoś w ogóle zorganizował im imprezy sportowe...