Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2017. Kittel niezawodny jak niemiecki samochód

fot. ASO/Thomas MAHEUX

Rywale nie mają na niego sposobu. Marcel Kittel ponownie triumfował na etapie Tour de France. 

Dziś na mecie w Bergerac 29-latek wyraźnie wyprzedził pozostałych konkurentów i wywalczył swoje trzynaste zwycięstwo w wyścigu dookoła kraju nad Sekwaną. Tym samym przeskoczył Erika Zabela w klasyfikacji wszech czasów i jest najczęściej wygrywającym kolarzem z Niemiec.

To robi wrażenie, na przestrzeni 10 dni zwyciężyłem czterokrotnie. Ekipa pracowała naprawdę ciężko, aby się udało. Teraz mamy spokój, wszyscy są wyluzowani i można poczuć wspaniałą atmosferę. Sprinty to moja specjalność, jestem w tym nawet niezły, dość szybki. Wydaje mi się również, że na tegorocznym Tourze jestem w lepszej formie niż kiedykolwiek. Połączenie tego sprawia, że można walczyć

– podkreślił na mecie wyraźnie zadowolony kolarz z Arnstadt.

Dzięki zwycięstwu kolarz Quick-Step Floors umocnił się na pozycji lidera klasyfikacji punktowej.

Drugie miejsce zajął John Degenkolb. Ścigający się w barwach Trek-Segafredo kolarz trzymał się koła swojego rodaka na końcowych metrach, lecz zabrakło mu prędkości, aby móc za nim podążyć. Pomimo to, dobre wyczucie czasu sprawiło, że udało mu się wyprzedzić pozostałych rywali i – po raz pierwszy w tegorocznym Tour de France – stanąć na umownym etapowym podium.

To był szalony i napięty etap. Cały czas byłem skupiony i chciałem jechać za pociągiem Lotto-Soudal, który był dobrze zorganizowany. Dwa kilometry przed metą straciłem jednak dobrą pozycję i musiałem przesunąć się do przodu. Na szczęście Marcel też był dość daleko, więc złapałem jego koło i starałem się go śledzić

– powiedział 28-latek.

Na trzeciej lokacie sklasyfikowany został Dylan Groenewegen. 24-letni Holender w końcówce jechał za Degenkolbem, a po rozpoczęciu się sprintu kręcił najszybciej. Kolarzowi LottoNL-Jumbo jako jedynemu zmierzono bowiem prędkość powyżej 70 kilometrów na godzinę. Ostatecznie wystarczyło to, aby zafiniszował w czołowej “trójce” Tour de France, po raz pierwszy w swojej karierze.

Nie byłem na dobrej pozycji w ostatnim zakręcie, a po nim do mety zostało tylko 500 metrów. Powinienem być wyżej. Zacząłem po prostu jechać jak najszybciej i przeciąłem metę jako trzeci. Nie wiem, czy przez to przegrałem. Wiem, że mogę jechać szybko, ale Kittel też jest mocny. Nie tracę wiary w siebie, czuję, że forma jest dobra. Chciałbym powalczyć o pozycję na najwyższym stopniu podium, co dziś się nie udało. Jestem jednak na dobrej drodze

– stwierdził kolarz z Amsterdamu.

Jutro sprinterzy najprawdopodobniej znów otrzymają szansę rozgrywki o etap. Jedenasty odcinek 104. “Wielkiej Pętli” jest bowiem płaski i poprowadzi do Pau, w południowo-zachodniej Francji.

3 Comments

  1. taki tam

    11 lipca 2017, 20:30 o 20:30

    Kittel jest fantastyczny….. i dlatego do niemieckiego samochodu to raczej już nie powinno się go porównywac :-))))

    • pablos

      12 lipca 2017, 12:59 o 12:59

      M. Kittel, rok urodzenia 1988. Z tamtego okresu niemieckie samochody były jeszcze niezawodne 🙂

  2. Paweł Karol Józwiak

    11 lipca 2017, 22:02 o 22:02

    Raczej jak škoda.