Danielo - odzież kolarska

Volta a Catalunya 2017. Grupa Movistar niezadowolona z decyzji sędziów

Kolarze Movistar Team prowadzą peleton Vuelta a Espana

Grupa Movistar wyraziła swoje oburzenie wobec postępowania Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI), która zmieniła wcześniejszą decyzję nt. kar dla jej kolarzy. 

Na wczorajszym etapie drużynowej jazdy na czas najlepszy czas wykręciła grupa Eusebio Unzue, obejmując rządy w klasyfikacji generalnej Volta a Catalunya. Jednak po zakończeniu rywalizacji protest złożyła grupa BMC, twierdząc, że Jose Joaquin Rojas trzykrotnie popychał swoich kolegów, co, według regulaminu UCI jest niedozwolone.

Początkowo sędziowie imprezy w północno-wschodniej Hiszpanii przyznali rację kolarzy amerykańskiej grupy, jednak ich decyzje były niezbyt jasne. Rojasowi, który przeciął linię mety jako pierwszy i tymczasowo został liderem wyścigu, doliczono do czasu trzy minuty. Dwie minuty kary dostał Andrey Amador, zaś Nelson Oliveira – minutę. Pozostali kolarze grupy Unzue nie zostali dotknięci, a na pierwsze miejsce w “generalce” wskoczył ich lider – Alejandro Valverde. Tabela kar UCI przewiduje jednak minutę kary dla każdego kolarza w składzie drużyny oraz po 200 franków szwajcarskich grzywny.

Ostatecznie wyniki zmieniła Międzynarodowa Unia Kolarska, cofając wcześniej nałożone sankcje i wprowadzając te zgodne ze swoimi wytycznymi. Movistar stracił więc swój triumf etapowy, a biało-zieloną koszulkę lidera na dzisiejszym etapie założył Ben Hermans z grupy BMC.

Hiszpańska grupa jest jednak bardzo rozczarowana decyzją UCI. Jej kierownictwo twierdzi, że jest ona spowodowana błędną interpretacją gestów Rojasa.

Karę “wlepiono” za coś, do czego – według nas – nie doszło. Kolarz, który klepnął kolegę, nie pchał go, tylko informował, że muszą wjechać za niego w “wężyku”. To nie ma wpływu na rywalizację. Niestety, na wyniki imprezy wpływ ma stosowanie zasad, które karzą wykroczenia, które tu nie miały miejsca. To niebezpieczny precedens, od teraz sędziowie będą mogli karać za każde dotknięcia

– czytamy w komunikacie wydanym dziś po południu.

Zadowolenie za to wyraziła formacja Jima Ochowicza, która zyskała przewagę nad konkurencją. Po dzisiejszym etapie liderem rywalizacji jest jej lider – Tejay van Garderen – który ma 41 sekund przewagi nad kolegą drużynowym, Samuelem Sanchezem i 44 sekund nad pierwszym realnym rywalem – Geraintem Thomasem z Team Sky.

Cieszymy się, że pierwsza decyzja w stosunku do ekipy Movistar była błędna. Rozmawialiśmy z sędzią, który miał ze sobą regulamin i tłumaczył, że kara dotyczy tylko kolarzy którzy pchali innych, a nie całej grupy. Uwierzyliśmy mu, ale po powrocie do hotelu sami zerknęliśmy i uznaliśmy, że popełniono błąd. Stwierdzenia, że francuska wersja regulaminu mówi inaczej nie były uzasadnione, bo jest ona identyczna jak ta spisana po angielsku

– opowiedział Jackson Stewart, dyrektor sportowy BMC w rozmowie z portalem “Cyclingnews”.

Każdemu zdarzają się błędy. Przepraszam organizatorów i kibiców za tę aferę. Nie chcieliśmy surowego ukarania Movistaru – chcieliśmy tylko, aby stracili zwycięstwo etapowe ale nie było mowy o wykluczeniu ich z walki o czołowe miejsca w “generalce”. Fajnie jednak, że UCI przemyślała sprawę i prawidłowo zastosowała regulamin

– dodał.

Do tematu odniósł się lider drużyny Sir Dave’a Brailsforda, Chris Froome. Przed startem dzisiejszego etapu trzykrotny zwycięzca Tour de France stwierdził, że decyzja sędziów była słuszna, aby podtrzymać bezpieczeństwo podczas jazdy drużynowej na czas.

Inna kara mogłaby zaszkodzić takim etapom. Jury podejmuje ostateczne decyzje, a my się musimy do nich dostosować

– powiedział.

Sprawy nie skomentował za to dyrektor wyścigu Volta a Catalunya, Ruben Peris.

Decyzje podejmują sędziowie

– oświadczył.

Dzisiejszy etap imprezy zakończył się triumfem Alejandro Valverde. Jego strata w klasyfikacji do nowego lidera klasyfikacji generalnej, Tejay’a van Garderena wynosi jednak 45 sekund. Gdyby podtrzymano pierwotną decyzję, 36-latek powiększyłby jednak przewagę w walce o triumf w imprezie.