Wiecie, co w dzisiejszym sukcesie “Kwiato” jest najwspanialsze?
Nie, że Michał Kwiatkowski wygrał Mediolan-San Remo. Ale fakt, że takie osiągnięcia, jeśli nie stały się normalnością, to są na najlepszej drodze ku temu. I to jest właśnie cudowne.
Palmares “Kwiato” nikomu nie trzeba przypominać. Nie trzeba pisać, gdzie triumfował, jakie wyniki zdobywał, komu pokazywał plecy. Wszyscy doskonale o tym wiemy. Wiemy też, bo widzieliśmy, jaką drogę ten nadal młody chłopak spod Torunia przeszedł. Niektórzy widzieli w nim człowieka na wielkie toury po jego szarży na Tour de France, inni upatrywali w nim zawodnika na jednodniówki. Ale nawet ci, przynajmniej znakomita ich większość, większy potencjał przypisywała Piotrkowi Saganowi.
Racja. Porównując dokonania równolatków Piotrka z dokonaniami Kwiatkowskiego ewidentnie na prowadzenie wysuwa się Słowak. Nie chodzi jednak o porównywanie, chociaż zawsze lubimy coś porównywać bazując na statystykach, wykresach czy pozostałych parametrach. Chodzi o ten moment, chodzi o tu i teraz.
Sagan kapitalnym kolarzem jest. Kto śmie w to wątpić, temu nie pomożemy. I Kwiatkowski również jest kolarzem kapitalnym. Nie tak medialnym jak Peter, może i nie tak bardzo przez te media kochanym, ale kolarzem robiącym swoje. Analizującym i wyciągającym wnioski. Raz nie wyjdzie, drugi raz nie wyjdzie, to trzeba spróbować trzeci raz. Coś naprawić, zmienić kalendarz, zmienić zespół. Lecz w dalszym ciągu wierzyć w siebie, w swoje umiejętności.
Bo gdyby nie wierzył, nie triumfowałby na Via Roma, w najdłuższym klasyku świata. Nie zostałby “wiosennym mistrzem świata” w starciu z Saganem. To, co ten chłopak uczynił na Poggio nadając tempo ucieczce, co chwila się zrywając, próbując zostawić swoich konkurentów w tyle. Chyba tylko epitet niesamowity może opisać sobotnią jazdę długowłosego z Bora-hansgrohe. Przyznam się, byłem przekonany, że Piotrek będzie mógł się pochwalić zwycięstwem swojej drugiej połówce. Ręka w górę, kto myślał inaczej? Serio? Czapki z głów.
Jeśli kolarstwo mielibyśmy postrzegać z perspektywy „należało mu się”, to festiwalowa wygrana należała się również i Piotrkowi. Za to, co zrobił. Na finiszu jednak mocniejszy był Michał, fizycznie, psychicznie, taktycznie – były mistrz świata wyprzedził aktualnego mistrza świata. Na kresce. Na milimetry. Był szybszy od Sagana. Sagana! Można? Można. Choć to nie jest rzecz oczywista.
Na Słowacji, u naszych południowych sąsiadów, rezultaty Sagana nikogo nie dziwią. To chleb powszedni. W Polsce jest jeszcze inaczej. My cieszymy się z każdej wiktorii. Tej mniejszej, jak i tej większej czy największej. Jeśli jednak tak dalej pójdzie, to i nad Wisłą, po północnej stronie Tatr, będziemy się podobnymi sukcesami biało-czerwonych coraz mniej emocjonować. Nie mielibyśmy nic przeciwko temu. Ponieważ świadczyłoby to o jednym: że polskie kolarstwo to potęga.
Etap prawdy Tour of Türkiye dla Franka van den Broeka. W Garcii triumf Mirre Knaven. Wiadomości i wyniki z piątku,…
Brandon McNulty (UAE Team Emirates) wygrał trzeci etap Tour de Romandie, jazdę indywidualną na czas.
Górskie trasy rowerowe wcale nie są tak dużym wyzwaniem, jak wiele osób sądzi.
Szef UAE Team Emirates potwierdza cele Tadeja Pogacara. Lund znowu najlepszy w Turcji. Wiadomości i wyniki z 25 kwietnia.
Belg Thibau Nys (Lidl-Trek) zdobył po podjeździe do Les Marécottes drugi etap Tour de Romandie i objął prowadzenie w wyścigu.
Katarzyna Niewiadoma zmieniła plany na Igrzyska Olimpijskie. Zamiast na czasówce, Polka skupi się na wyścigu ze startu wspólnego i Tour…
Zobacz komentarze
Jeżeli nasi trenerzy w tak trudnej finansowej sytuacji klubów gdzie nie ma pieniędzy na nic i tylko sobie znanymi drogami potrafią znaleźć pieniądze na działalność klubów są wstanie znaleźć i wychować zawodników którzy są w stanie rywalizować i wygrywać z najlepszymi kolarzami na Świecie to znaczy że możemy być potęga tylko potrzebujemy sponsorów do realizacji tego. Jeszcze raz gratulacje Kwiatkowskiemu Ali i trenerom z Polski.
Postawiłem i wygrałem :)