Co, jak co, ale chyba najwięksi optymiści nie spodziewali się zwycięstwa Przemysława Niemca na pierwszym etapie Tour of Turkey (2.HC).
Płaski etap w Stambule miał zakończyć finisz z peletonu, tymczasem nasz „góral” najpierw nieoczekiwanie zabrał się w sześcioosobowy odjazd, a następnie, widząc, że współpraca ni jak się nie układa, podjął samotną, a najważniejsze, zwycięską akcję.
To rzeczywiście niespodzianka
– przyznał 36-letni kolarz.
Na starcie wszyscy spodziewali się masowego sprintu, ale kiedy moi towarzysze ucieczki dali za wygraną i różnica stopniała do 40 sekund, postanowiłem podjąć samotną jazdę. Cieszę się z tego co zrobiłem. Zwycięstwo jest bardzo dla mnie ważne i dla Lampre-Merida. W zeszłym roku pech mnie nie opuszczał, nie mieliśmy też najlepszego początku obecnego sezonu. Przyjechaliśmy do Turcji po dobry wynik, ponieważ w zeszłym roku wygrał tutaj Kristjian Durasek.
Niemiec mijając linię mety ucałował ramiona, gdzie ma wytatuowane imiona swoich dzieci.
Zwycięstwo dedykuję żonie i dwójce moich dzieciaków, trzecie na świat przyjdzie we wrześniu
– dodał.