Danielo - odzież kolarska

Tom Boonen: “żaden szanujący się kolarz nie sięgnie po moto-doping”

Również Tom Boonen odniósł się do kwestii dopingu mechanicznego.

Trzeba być naiwnym, by wierzyć, że moto-doping nie istnieje. A jeśli istnieje, to z całą pewnością są i kolarze, którzy z niego próbowali korzystać. Sądzę jednak, że dzisiaj tego problemu już nie ma. Każdy kolarz, który szanuje siebie samego, nigdy nie powinien sięgnąć po taką metodę wspomagania. Osobiście nigdy nie zastanawiałem się nad możliwością moto-dopingu, dla mnie nigdy nie wchodził on w rachubę

– powiedział zawodnik teamu Etixx-Quick Step w rozmowie z telewizją Sporza.

Jego były dyrektor sportowy Rolf Aldag, który teraz pracuje dla drużyny Dimension Data, uważa, że jazda na silniczku oznaczałaby „śmierć kolarstwa”.

Wierzę, że moto-doping to problem przeszłości, który został już rozwiązany. Gdyby tak się jednak nie stało, to nie śmiem wyobrazić sobie obecnego kolarstwa…

– stwierdził Niemiec, który broni UCI. Kontrolerzy Unii skanują rowery za pomocą tabletów (rezonans magnetyczny). Kamery termowizyjne nie są używane.

Były menadżer Philippe’a Gilberta Vincent Wathelet wspomniał o węgierskim inżynierze Istvanie Varjasie, który w ubiegłym roku sprzedał 1400 motorków. Jeden kosztuje 7500 euro. Według Watheleta moto-doping pojawił się w peletonie w 2010 roku, dr Michele Ferrari mówił nawet o 2005 roku.