Danielo - odzież kolarska

Mediolan-San Remo 2016: Arnaud Demare. Upadł, ale się podniósł

Triumfator 107 “Primavery” nie należał do ścisłego grona faworytów, jednak jego wielkiego sukcesu nie należy odbierać jako sensacji.

Arnaud Demare to przecież młodzieżowy mistrz świata z 2011 roku, a w zawodowym peletonie nie raz pokazał wielką klasę. Ma choćby na koncie Vattenfall Cyclassics (2012) czy wygraną odniesioną w minionym tygodniu na pierwszym etapie Paryż-Nicea.

Na mecie 24-latek oczywiście był wniebowzięty.

Niesamowite. Przez cały wyścig czułem się znakomicie. Bywają takie dni, gdy wszystko zatrybi, nawet wbrew kłopotom, jak upadek u podnóża Cipressy. Myślałem, że to dla mnie koniec, ale koledzy pomogli i wrócić do stawki tuż przed Poggio. W podobnych okolicznościach, również po kraksie, zostałem młodzieżowym mistrzem świata. Mediolan-San Remo to jeden z największych wyścigów, więc tym bardziej jestem szczęśliwy ze zwycięstwa

– skomentował na gorąco Demare, który po 21 latach przerwy odniósł zwycięstwo dla Francji.

Ekipa Sky miała kilka opcji do rozegrania. Jedna z nich, Michał Kwiatkowski, zaatakował na Poggio, ale rajd byłego mistrza świata zakończył nie dalej jak 1500 metrów przed kreską Fabian Cancellara (Trek). Do gry wszedł Ben Swift, zapewniając “niebiańskim” drugi stopień podium.

Oczywiście jestem rozczarowany drugim miejscem, zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Z drugiej strony muszę być szczęśliwy z powrotu na podium monumentu.

– stwierdził Brytyjczyk.

„Kwiatek” nieco rozruszał chyba rozleniwiony słońcem peleton.

Ruszyłem, chcąc zyskać przewagę przed zjazdem. Do końca jechałem na „full gas”. Myślę, że możemy być zadowoleni z drugiego miejsca Bena. Ostatnie 50-60 kilometrów były naprawdę trudne i nerwowe.

Złości nie skrywał najlepszy w 2014 roku i drugi przed rokiem Alexander Kristoff.

Jestem wkurzony. Czułem się dobrze, ale na ostatnim zakręcie znajdowałem się za daleko. Wiedziałem, że muszę być tam w pierwszej piątce, a jechałem co najmniej 10 pozycji dalej. To było zbyt daleko, a sytuację utrudniła dodatkowo kraksa [Gavirii]

– powiedział po zajęciu 6. miejsca sprinter Katushy.

Smakiem obszedł się również 12. na mecie mistrz świata Peter Sagan (Tinkoff).

Zawsze powtarzam, że Mediolan-San Remo jest nieprzewidywalny. Zrobiłem co mogłem, koledzy również wykonali dobrą robotę, ale taki to wyścig. Kiedy Fabian [Cancellara] zaatakował, powiedziałem do innych, że jeśli pozwolimy mu odjechać będzie pozamiatane. Myślę, że tylko ja byłem w stanie go złapać, a potem oderwać się z Boassonem Hagenem, Gavirią, a potem chyba Trentinem. 400-500 metrów przed metą Gaviria odwrócił się, by sprawdzić kto pozostał i upadł. Ledwo uniknąłem kraksy, ale wytraciłem prędkość i nie mogłem nic z tym zrobić na ostatnich 300 metrach.