“Tasmański Diabeł” odpuszcza walkę na szosach Omanu.
W czołówce tegorocznego wyścigu Tour of Oman brakuje Australijczyka Richiego Porte’a. Lider zespołu BMC Racing stracił czas już na pierwszym etapie, a po dwóch dniach zmagań zamyka siódmą dziesiątkę klasyfikacji generalnej i nie nawiązuje walki z czołowymi zawodnikami.
Porte w Omanie startuje po raz drugi, a na trasach bliskowschodniego wyścigu nie odniósł poprzednio żadnych sukcesów.
Pierwszy etap był ciężki i szybki. Nie jestem zaskoczony stratami, nie mam specjalnych oczekiwań co do tego startu. Chcę przejechać wyścig i wynieść z niego lepszą dyspozycję. Dobrze złapać trochę wyścigowych kilometrów przed Paryż-Nicea
– powiedział 31-latek po pierwszym dniu zmagań.
Tasmańczyk, który w tym roku celuje w lipcowy Tour de France, w Omanie jest jedną z większych gwiazd, stąd jego nieobecność w czołówce i 6:29 straty zwraca uwagę.
Zobaczymy jak będzie na etapie zakończonym na Zielonej Górze. Tam będzie się mógł sprawdzić
– powiedział dyrektor sportowy ekipy Fabio Baldato po drugim odcinku.
Richie przyjechał do Omanu z Australii zaledwie dwa dni przed wyścigiem, będzie robił to co dla niego najlepsze – przygotowywać się krok po kroku, szykować się na kolejny wyścig, czyli Paryż-Nicea. Wciąż ma ponad dwa tygodnie.
Porte w styczniu został wicemistrzem Australii w jeździe na czas, wygrał też etap Tour Down Under na Willunga Hill i zajął drugie miejsce w klasyfikacji generalnej całego wyścigu.
Paryż-Nicea to wyścig który “Diabeł Tasmański” lubi – triumfował tu w latach 2013 i 2015, a w roli lidera ekipy BMC sukces ten będzie próbował powtórzyć.