Danielo - odzież kolarska

Również w Holandii handlują kontraktami?

Po ostatnich doniesieniach włoskiej prasy związanych z handlem miejscami w drużynach zawodowych okazało się, że również w holenderskim peletonie podobnie praktyki wcale nie są takie obce.

“Dagblad De Limburger” informuje, że w Niderlandach niejednokrotnie zawodnicy musieli kupić sobie kontrakt w teamie. Albo przez wpłacenie określonej sumy pieniędzy albo przez sprowadzenie na pokład np. sponsora. Rob Ruijgh (Vastgoedservice-Golden Palace) przyznał, że sam uczestniczył w takich rozmowach.

Ale zakończyły się one fiaskiem, ponieważ grupa zdecydowała się na zawodnika, który przyniósł większą kwotę. Zespoły, które zatrudnią kolarza, który do tej pory pobierał zasiłek dla bezrobotnych, otrzymują od państwa wynagrodzenie rzędu 12 tys. euro. Najchętniej biorą więc bezrobotnego, która zapewni 50 tys. euro, a dodatkowo zrobią sobie prezent w postaci 12 tysięcy

– tłumaczył Ruijgh.

Inny zawodnik, który chciał pozostać anonimowy, stwierdził:

To omerta. Jeśli ktoś wyjawi nazwę jednego zespołu, który preferuje taki a nie inny styl prowadzenia transferowej polityki, już nigdzie nie dostanie kontraktu. Takie rzeczy dzieją się cały czas na poziomie kontynentalnym czy pro-kontynentalnym. Sam doświadczyłem tego rozmawiając z zagraniczną ekipą z trzeciej dywizji. Wszystko byłoby ok, gdyby menadżer nie powiedział, że potrzebuje 10 tys. euro

– powiedział.