Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2015: wypowiedzi po 18. etapie

Francuzi odnieśli dzisiaj swój drugi etapowy triumf w tegorocznym Tour de France. W Saint-Jean-de-Maurienne, po wcześniejszej wspinaczce na Col du Glandon, najlepszy był Romain Bardet z zespołu Ag2r. Młodzian nie popełnił błędu z Mende.

Przegrana z Mende przyczyniła się do mojego dzisiejszego zwycięstwa. Miałem dzisiaj zabrać się z ucieczką, co nie było łatwe, bo w ostatnich dniach odskakiwały większe grupy. Na Glandon grupka miała liczyć sobie jak najmniej zawodników. Jechałem, jakby meta znajdowała się na samej górze Glandon, a nie kilkanaście kilometrów dalej

– powiedział Bardet, który w zeszłym roku był szósty w generalce.

Bardet miał w odjeździe do pomocy dwóch drużynowych kolegów. Oprócz nich znaleźli się w nim również Thibaut Pinot (FDJ), Pierre Rolland (Europcar) i Joaquim Rodriguez (Katusha).

Jestem bardzo rozczarowany. Szczerze powiedziawszy, to chciałem wykorzystać fakt, że Romain znajdował się na czele i dać popracować innym zawodnikom mówiąc, że Romain to mój przyjaciel, co jest zresztą prawdą. Na Glandon doszło do incydentu: Jakob Fuglsang został potrącony przez motor. Romain zaatakował, pozwoliłem mu odjechać, co było błędem. Drugie miejsce nie jest pierwszym. Dobrze, że przynajmniej Romain wygrał

– komentował Rolland.

Wspomniany Fuglsang pojechał dwa kilometry przed premią na szczycie za Rollandem i Bardetem. A potem pech.

Kiedy swoje zrobiłem, chodziło mi o punkty, z tyłu nadjechał motor i mnie potrącił. Chciałem walczyć o zwycięstwo etapowe. Byłbym w stanie pogonić za Bardetem

– mówił Duńczyk z zespołu Astana, który zameldował się ostatecznie na piątej lokacie.

Na prowadzenie w klasyfikacji górskiej wskoczył Rodriguez i tak już jadący w koszulce w grochy jako drugi w rankingu za liderem Chrisem Froome (Sky).

Chciałem być pierwszy na Glandon, by zgarnąć komplet punktów. Nie udało się. Cały czas musiałem kontrować ataki, gonić. Zapłaciłem za to cenę. Chcę dowieźć grochy do Paryża

– zakomunikował „Purito”.

Froome znowu spokojnie, niemalże rutynowo, obronił maillot jaune.

Dzisiaj w jednym wyścigu było kilka innych wyścigów. Zespoły z końca top 10 walczyły o utrzymanie tej lokaty, z czego akurat się cieszyliśmy. Nairo Quintana i Alejandro Valverde (Movistar) pojechali bardziej konserwatywnie, bo gdyby zaryzykowali, straciliby podium. Kontrolujemy sytuację, czuję się lepiej, niż dwa lata temu. Fajnie byłoby wygrać jeszcze etap, ale to nie jest akurat dla nas ważne. Pierwszy raz będę się wspinać na Alpe d’Huez z Holendrem w drużynie – Woutem Poelsem. Mam nadzieję, że nie powtórzy się sytuacja z 2013 roku, kiedy wchodziłem w te słynne zakręty z wilczym głodem. Ale jutro jeszcze Col de Chaussy i dobrze mi znany La Toussuire. To ciężka sprawa

– oznajmił kapitan Sky.

fot. ASO/B.Bade