W sumie w dwóch ostatnich edycjach Tour de France Marcel Kittel wygrał osiem etapów. Nie wiadomo jednak, czy w tym sezonie powiększy kolekcję swoich triumfów.
27-letni niemiecki sprinter zaliczył ostatnio wraz z kolegami z drużyny Giant-Alpecin trening wysokogórski w Sierra Nevada, gdzie próbował powrócić do swojej formy. Przez ponad dwa miesiące Kittel się nie ścigał, ponieważ z gry wyłączyło go ciągle powracające przeziębienie osłabiające organizm.
Szanse na start w Tourze oceniam na 50:50. Ale nie ukrywam, że brakuje mi wyścigów. W całym sezonie zaliczyłem może jedynie 14 dni wyścigowych. Mało. Przez wzgląd na moją drużynę nie chcę pojechać w Tourze za wszelką ceną, przez co może tylko będę przeszkadzał
– mówił Kittel, który w połowie czerwca weźmie udział w ZLM Toer. Potem kierownictwo niemieckiego zespołu zadecyduje, jak będzie wyglądał skład na „Wielką Pętlę”.
Patrzę na całą sytuację racjonalnie. Start jest tylko logiczny wtedy, kiedy będę w formie i w stanie dojechać do Paryża. Teoretycznie widzę szanse na zwycięstwa w dziewięciu pierwszych dniach rywalizacji, potem będzie ciężko
– dodał pochodzący z Erfurtu Kittel, który do peletonu wrócił w Tour of Yorkshire. Brytyjskiej imprezy jednak nie ukończył.
World Ports Classics również nie poszły po jego myśli. Może lepszy będzie ten weekend – Rund um Köln.
Nawet gdybym nie pojechał na Tour, to Giant-Alpecin w dalszym ciągu będzie walczył o wygrane. John Degenkolb po fantastycznej wiośnie [zwycięstwa w Mediolan-San Remo i Paryż-Roubaix] znajduje się w dobrej dyspozycji. Tegoroczny Tour z wieloma średnio-ciężkimi etapami powinien mu leżeć
– tłumaczył Marcel.
Jego konkurent na kresce Andre Greipel (Lotto-Soudal) wolałby, żeby jego rodak jednak pojawił się w Grand boucle.
Niemieckie kolarstwo jest akurat na topie, dlatego szkoda byłoby, gdyby Marcela zabrakło we Francji
– oznajmił Greipel.