To mógł być wielki dzień polskiego kolarstwa. Przemysław Niemiec zabrał się do ucieczki dnia, która zdobyła blisko 9 minut nad peletonem Giro d’Italia.
Polak z grupy Lampre-Merida był najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem w ucieczce i przez wiele kilometrów znajdował się na pozycji wirtualnego lidera wyścigu. Niestety peleton przyspieszył, a i forma 35-latka nie upoważnia go do ubiegania się o maglia rosa. Na mecie w stacji narciarskiej Campitello Matese zameldował się 33. ze stratą 5:57 do jednego z towarzyszy ucieczki Benata Intxaustiego (Movistar).
Od samego startu jechaliśmy bardzo szybko, wszyscy przepychali się na czołowe pozycje w grupie. Dzisiaj chciałem sprawdzić swoją formę, dlatego polowałem na odjazd. Za tej przyczyny pilnowałem czoła peletonu, by zabrać się w dobrze rokującą akcję
– opowiadał Niemiec o 8. etapie włoskiego touru.
Udało się, a my zdobyliśmy interesującą przewagę. Niestety czołówce wyścigu chciało się walczyć na finałowym podjeździe, dlatego pod koniec podkręciła tempo, natomiast Intxausti zachował na koniec trochę energii i obronił się przed pościgiem
– dodał zwycięzca ubiegłorocznego etapu Vuelta a Espana na Lagos de Covadonga.
Fajnie było kręcić z myślą, że jestem w różowej koszulce
– zakończył Niemiec.
fot. BettiniPhoto/Lampre-Merida