Danielo - odzież kolarska

Michał Kwiatkowski: “koszulka mistrza świata to atut, a nie klątwa”

Mistrz świata z Ponferrady o walce na trasie Paryż-Nicea, rozwoju i ściganiu się w tęczowej koszulce.

Po rozgrzewce w argentyńskim Tour de San Luis, drugim miejscu w portugalskim Volta ao Algarve, Michał Kwiatkowski na trasie Paryż-Nicea uległ tylko Richiemu Porte (Team Sky) i na dobre rozpoczął wiosenne ściganie w najważniejszych wyścigach europejskiego kalendarza.

24-latek jeżdżący w belgijskiej ekipie Etixx-Quick Step jest drugim Polakiem w historii, który uplasował się w czołowej dziesiątce “wyścigu ku słońcu” i pierwszym, który stanął na jego podium. Poprzednio w wynikach biało-czerwona flaga widniała przy Tomaszu Brożynie (10. miejsce w 2000 roku) i Piotrze Wadeckim, który w 2001 roku wygrał etap i klasyfikację górską.

Kwiatkowski na trasie “wyścigu ku słońcu” jak burza przetoczył się po trasie prologu, pierwszego dnia włączając licznik zwycięstw i zdobywając koszulkę lidera klasyfikacji generalnej, którą nosił w sumie przez pięć dni.

Pochodzący z Chełmży zawodnik to ciekawy rozmówca – sporo wie, odpowiada przytomnie, widać, że sporo kwestii ma przemyślanych – ale jako mistrz świata ma niezwykle napięty rozkład zajęć, co sprawia, że o czas na rozmowę nie jest łatwo. Po niedzielnej czasówce na Col d’Eze czasu na odpoczynek miał jak na lekarstwo – już w poniedziałek wraz z Michałem Gołasiem sprawdzał końcówkę następnego startu – 293-kilometowego Mediolan – San Remo.

Michał, zająłeś 2. miejsce w Paryż-Nicea. Jesteś zadowolony? Jakie są dla Ciebie najważniejsze wnioski po tym tygodniu?

Jak najbardziej, jestem zadowolony. Wygrany prolog, koszulka lidera przez kilka etapów i drugie miejsce w klasyfikacji generalnej w takim wyścigu to naprawdę dobry początek sezonu. Dobrym krokiem był pominiecie kombinacji Strade Bianche i Tirreno-Adriatico, a zamiast tego start tylko w Paryż-Nicea, choć przyznam, że trudno oglądało mi się piękne zwycięstwo Zdenka.

Trzecie miejsce za Portem i Thomasem na górskim etapie to potwierdzenie, że zrobiłeś kolejny krok w jeździe w górach? Jak to wygląda z Twojej perspektywy po zimie i pierwszych wyścigach?

Robię kolejne kroki naprzód w jeździe w górach, jeździe na czas, w sprincie i, mam nadzieję, w klasykach, bo po prostu przybywa mi lat i staję się coraz silniejszy. I ponieważ ciężko na to pracuję. Nie boję się podjeżdżać, ale nie można mieć wszystkiego od razu, szczególnie w jednym sezonie.

Jaki był plan przed 6. etapem Paryż-Nicea? Atakowaliście wcześnie, czego się spodziewałeś? Co nie zagrało na koniec?

Plan był dosyć elastyczny, ale oczywiście jako drużyna Etixx-Quick Step zawsze jedziemy po zwycięstwo, nigdy po miejsce drugie, nawet jeśli kosztowałoby nas to jego utratę. Podczas sobotniego etapu staraliśmy się uzyskać przewagę nad głównym faworytem – Richie Portem. Koledzy byli niesamowici i to pozwoliło mi wierzyć, że uda mi się tego dokonać. Pełna koncentracja podczas trudnego ze względu na warunki etapu nie wystarczyła jednak by zapobiec odcięciu prądu spowodowanego wyziębieniem i z pewnością brakiem energii w końcówce. Gdybym miał tego dnia nogi Tony’ego Gallopina, to wyglądałoby to inaczej…

Jesteś zadowolony czasówki na Col d’Eze? Jak Ci się jechało po tygodniu zmagań? W generalce zrobiło się bardzo ciasno…

To moja pierwsza górska czasówka w życiu i jestem bardzo zadowolony z wyniku, ponieważ nie jest łatwo rozłożyć siły na podjeździe, którego dobrze się nie zna. Oczywiście miałem również obawy czy nie zapłacę w niedzielę za sobotnie szarże, ale 24 godziny wystarczyły aby znów czuć się znakomicie.

Znów zbierasz cenne doświadczenia, tym razem jako mistrz świata. Paryż-Nicea to kolejna etapówka na podium. Dodaje Ci to pewności siebie?

To napawa dużym optymizmem przed docelowymi startami. “Wyścig ku słońcu” ma swoją historię i skończyć go na podium jest czymś szczególnym. Cieszy to, że z moją formą wszystko idzie tak jak zaplanowaliśmy wspólnie z moim trenerem i drużyną.

Twoje cele sezonu dopiero przed Tobą, jak podchodzisz do kolejnych startów? Przed Tobą Mediolan – San Remo…

Z początkiem Paryż-Nicea zaczął się dla mnie bardziej intensywny okres ścigania, ale jestem na to gotowy. Drobne zmiany jakie wprowadziliśmy w moim kalendarzu startów, znajomość wyścigów, swoich możliwości, dobrze przepracowany okres przygotowawczy, wsparcie zespołu, wiara w to, że tęczowa koszulka mistrza świata to atut, a nie klątwa pozwala mi w każdym ze startów myśleć o zwycięstwie moim czy drużyny.

fot. ASO/G.Demouveaux

1 Comments

  1. Pingback: Kwiatkowski: ‘Regenboogtrui is aanwinst, geen vloek’ | Wieler Revue