“Manx Man” o ściganiu na torze i o bliższych i dalszych planach
Mark Cavendish startami w sześciodniówkach w Gandawie i Zurychu rozpoczął przygotowania do nadchodzącego sezonu, ale i do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Podczas konferencji prasowej w Hallenstadion w Zurychu podzielił się swoimi przemyśleniami i planami występów na torze.
Pierwsze pytanie, podczas poprzedzającej drugi dzień zmagań konferencji prasowej, nie było dla nikogo zaskoczeniem: dlaczego startujesz w sześciodniówkach?
W lipcu miałem 3-tygodniową przerwę od treningów, spowodowaną upadkiem na Tour de France. Uznałem, że starty w sześciodniówkach to najlepszy sposób, żeby przepracować zimę i przygotować się do zbliżającego się sezonu.
Cavendish był w bardzo dobrym nastroju, chociaż klubowy t-shirt nie był w stanie do końca ukryć lekkiej nadwagi. Dzień wcześniej Cavendish udzielił dłuższego wywiadu szwajcarskiemu dziennikowi Tages Anzeiger i nie był po nim w najlepszym humorze. Trudno się dziwić – na większość wywiadu składały się pytania o tegoroczne niepowodzenia i spadek formy. Wszyscy śledzący karierę Cavendisha doskonale wiedzą, jak bardzo denerwuje go takie podejście.
Kolarz z wyspy Man odpowiadał dzisiaj na zdecydowanie przyjemniejsze pytania. Najwięcej z nich dotyczyło przyszłości na deskach. Czy lubi trenować na torze?
Trening na torze, to chyba jedna z najnudniejszych rzeczy w kolarstwie! Trenować, nie lubię, ale ściganie to zupełnie inna kategoria. Zaczynałem na torze, tam odebrałem kolarskie wychowanie. Dla mnie to zawsze była najczystsza forma kolarstwa – jazda bez odpoczynku, ciągle w trupa. Tutaj nie można oszukiwać czy złapać oddechu, chodzi tylko o to jak dobrze panujesz nad rowerem, nie ma hamulców, nie ma biegów. To jest niesamowite.
A co z przyszłością? Czy po karierze na szosie skupi się na torze?
Nie mam pojęcia. Jestem kolarzem szosowym i takim zawsze pozostanę. Uważam sześciodniówki za świetną zabawę i wielkie widowisko. Na razie traktuje występy na torze, jako sposób by stać się lepszym kolarzem na szosie. Poprawić technikę, kadencję, panowanie nad rowerem. Co będzie za parę lat, nie umiem powiedzieć. Nie planuję tego.
Po pierwszym dniu zmagań na torze w Hallenstadion, znajdującym się po drugiej stronie ulicy słynnego betonowego toru Oerlikon, duet Cavendish i Keisse zajmował pierwsze miejsce. Kolejny dzień zmagań rozpoczęli od przegranej w wyścigu eliminacyjnym z hiszpańskim duetem Mistrzów Świata: Torres/Muntaner. Warto przypomnieć, że ten ostatni na co dzień reprezentuje barwy polskiej ekipy ActiveJet. Zmagania w Zurychu potrwają jeszcze dwie kolejne nocy.
fot. Jakub Zimoch/rowery.org
Marta Lach wygrała wyścig w Luksemburgu. Olga Wankiewicz na podium w Czechach. Wiadomości i wyniki z 27 kwietnia.
Richard Carapaz (EF Education-EasyPost) triumfował na mecie czwartego, królewskiego etapu Tour de Romandie.
Vuelta España Femenina to pierwsza duża etapówka i pierwszy duży sprawdzian dla najlepszych góralek. Oto trasa, faworytki i plan relacji…
Walijczyk Geraint Thomas wraca na Giro d'Italia i chce jeszcze raz powalczyć o zwycięstwo.
Thibau Nys wygrał po ucieczce dnia górski odcinek Tour de Romandie. Młody Belg w Les Marecottes zdobył życiowy wpis do…
Luke Plapp walczy o miejsce w czołówce Tour de Romandie, a za dobre wyniki w sezonie olimpijskim, w jego ocenie,…