Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2014: ciekawostki #13

Dzisiejszy etap się zakończył, a jutrzejszy rozpocznie w St. Etienne. Z miastem związany jest nie tylko Michele Platini, aktualnie prezydent UEFA, ale również Roger Rivière – trzykrotny mistrz świata na dochodzenie, dwukrotny rekordzista świata w jeździe godzinnej.

W piątek Tour de France będzie wspominać Rivière. 54 lat temu Francuz przystępował do „Wielkiej Pętli” jako jeden z głównych faworytów, jednak upadł na 14. etapie na Col du Perjuret w Masywie Centralnym doznając bardzo skomplikowanych złamań kręgów. Do końca swojego życia Rivière jeździł na wózku inwalidzkim, zmarł w 1976 roku w wieku zaledwie 40 lat na nowotwór krtani.

17 lipca zapisał się w historii Tour de France z kilku powodów. W 2001 roku Lance Armstrong popis gry aktorskiej. W drodze na Alpe d’Huez, przed wspinaczkami na Glandon i Madeleine Teksańczyk pedałuje z tyłu peletonu. Na jego twarzy widać zmęczenie, potężne zmęczenie. Johan Bruyneel jest w szoku, przynajmniej taki pokazuje się przed kamerami. Z przodu Telekom narzuca tempo. Pomocnicy Jana Ullricha dają z siebie wszystko i w finale nie mają już siły. Wtedy Armstrong atakuje razem z Jose Luisem Rubierą, patrzy się na „Ulle” i już go nie ma.

Rok później kilka kilometrów przed metą w Bazas siedmiolatek próbuje przejść przez trasę ulicę. Zostaje śmiertelnie potrącony przez samochód z kolumny reklamowej. Kolejny etap rozpoczyna się w Pay minutą ciszy dla małego Melvina.

W 2009 roku w Wogezach jakiś wariat strzela z wiatrówki do peletonu. Trafia Oscara Freire oraz Juliana Deana. Rok wcześniej 17 lipca wpada Riccardo Ricco, potem przyłapany zostaje również jego kolega z Saunier Duval Leonardo Piepoli. Ekipa wycofuje się z Touru.

Na Guzet Neige pewnym zwycięzcą etapowym w 1988 roku wydaje się już być Philippe Bouvatier. Jednak na 200 metrów do kreski myli drogę jadąc za motorami. Kiedy się zreflektował, że coś jest nie tak, jest już “po ptokach”. Zajmuje trzecie miejsce, ale jako pocieszenie dostaje… peugeota. Wtedy dawali nagrody, no no.

Natomiast w 1951 roku na odcinku z Dax do Tarbes sporo szczęścia ma lider Wim van Est. Holender wylatuje z trasy na zjeździe z Col d’Aubisque i spada 40 metrów w przepaść. Kibice wyciągają go za pomocą związanych ze sobą dętek, van Est chce jeszcze kontynuować jazdę, lecz ostatecznie zeskakuje z roweru.