Bellinzona okazała się szczęśliwa dla Tony’ego Martina. Trzykrotny czasowy mistrz świata wygrał 1. etap Tour de Suisse – czasówkę na dystansie 9,4 km.
Dla 29-letniego Niemca jest to czwarte zwycięstwo w sezonie 2014. Do jutrzejszego etapu „Panzerwagen” przystąpi w koszulce lidera.
Nie spodziewałem się tego dzisiejszego triumfu, wygrana trafiła się nieco przypadkowo. Na całej trasie nie popełniłem żadnego błędu, jechałem równo, prawie że idealnie. Sięgnąłem po koszulkę w kraju, w którym mieszkam i w którym czuję się jak w domu. Wiem jednak, że ciężko będzie ją obronić. Przyjechaliśmy praktycznie z samymi szybkimi kolarzami. Na sprint, nie w góry
– powiedział reprezentant Omega Pharma-Quick Step.
Na 4. miejscu wylądował dzisiaj Fabian Cancellara (Trek), jeden z największych rywali Martina w jeździe na czas.
Zacząłem tak sobie, spokojnie. Podjazd był jednak ciężki, zjazd też nie poszedł po mojej myśli. Zaliczyłem w mojej karierze już wiele lepszych i szybszych zjazdów. Na pewno nieco ograniczał mnie jeszcze upadek z zeszłego tygodnia. Widzieliśmy, kto jest w formie. Ja się jednak nie przejmuję, wyścig dla mnie dopiero się zaczyna
– stwierdził „Spartakus”.
Cancellara, który zaliczył tydzień temu upadek treningowy, jest ostatnim Szwajcarem w historii, który zwyciężył w Tour de Suisse. W 2009 roku pokonał… Martina.