Danielo - odzież kolarska

Michał Gołaś: “Pytanie o Tour to temat przewodni”

Michał Gołaś. Ksywa Goły. Kolarz. Świetny kolarz. Świetny rozmówca. I najważniejsze w tym wszystkim: przyjaciel naszego portalu.

Michu, jak nadgarstek?

Na dzień dzisiejszy nie jest najgorzej. Trenuję w stabilizatorze, ale nie przeszkadza mi on w normalnym treningu.

Dobrze słyszeć. Przypomnij, jak doszło do tego wypadku? Wywalił się przed tobą Rui Costa…

Dokładnie tak było. Niewiele mogłem zrobić, chyba nawet nie nacisnąłem na hamulec. Spadłem na obie ręce i w sumie, to oba nadgarstki dokuczają mi do dziś.

Popraw mnie, jeśli się mylę, ale to chyba twoja najpoważniejsza kontuzja w karierze.

Masz rację, to pierwsze złamanie. Długo udało mi się omijać kontuzje. Ta kraksa nie była jakaś dramatyczna. Wychodziłem już z gorszych bez gipsu, ale tym razem nie miałem tyle szczęścia.

Przez dzwona wypadłeś ze składu na Giro d’Italia. Chyba wszyscy zadają sobie teraz tylko jedno pytanie: czyżbyś szykował się na Tour de France? Kwiato z pewnością byłby bardzo zadowolony mając ciebie u swego boku.

Pytanie o Tour to temat przewodni… Nie jest to jednak takie łatwe. Na razie wystartuję w Criterium du Dauphine i jeśli nie będzie żadnych komplikacji, to dopiero wtedy będę patrzył w przyszłość. Nigdy nie startowałem w Tourze i nie muszę chyba mówić, że to marzenie każdego kolarza. O składzie Omegi też nie muszę wspominać. Gwiazd nie brakuje, jest ciasno.

No tak, byłby to twój debiut w Grand boucle. Podobnie zresztą jak w przypadku Bartka Huzarskiego.

Faktycznie, moglibyśmy z Bartkiem zadebiutować. Jeśli będzie tylko taka możliwość, to nikt z nas miejsca nie odda, bo wielu takich szans w życiu się nie ma. Chyba oboje przeszliśmy przez kilka ciężkich lat, teraz jest lepiej i trzeba korzystać. I walczyć!

Co byś powiedział o trasie Touru? Są szanse na biało-czerwone miejsce w top 10?

Szanse są, szanse ma Kwiatek, to chyba naturalne po występie w zeszłym roku. Ale droga do Paryża długa. Etap z sektorami brukowymi może sporo namieszać, ktoś z faworytów tam straci szanse na wygranie, ale my się bruków nie boimy!

Ty wolisz raczej szutr, co?

Masz na myśli tegoroczne Strade Bianche? Tak, dobrze mi się jeździ po takiej nawierzchni, już podczas Giro poczułem, że to coś dla mnie. Teraz zbiegło się to też ze świetną formą.

A jakie tereny poza tym Mister Gołaś lubi najbardziej?

Coraz lepiej radzę sobie w górach, w Omedze zrobiłem spory postęp. Muszę być wszechstronny, radzić sobie w każdym typie wyścigów… Ale tak jak myślałem, Amstel to wyścig, który najbardziej odpowiada mojej charakterystyce.

W marcu byłeś drugi w Classic Sud Ardeche, poniekąd ratowałeś sytuację za Gianniego. Potem fantastycznie pojechałeś właśnie po białych drogach. Zadowolony jesteś z dotychczasowego przebiegu sezonu?

Tak naprawdę to nie miałem szans, żeby powalczyć. Nie dostałem w tym roku wolnej ręki, ale pokazałem się z dobrej strony. Nie żałuję. Jesteśmy liderami na świecie, najlepszą ekipą w tym momencie i jeśli chcę być jej częścią, to muszę zasuwać na innych. Dlatego dziś pytasz o Tour de France a nie Tour de Luxembourg:)

Fakt. Zapytam jednak jeszcze raz o Strade Bianche. Jak to uczucie, kiedy kręcisz dla Kwiato, ten w końcu znajduje się w czubie z Saganem, a potem dowiadujesz się przez radio, że triumf jedzie do Torunia?

Akurat tam radia nie było:)

A to sorry.

Wiadomo, że poza szosą jesteśmy przyjaciółmi i wtedy można dać te kilka procent więcej i czerpie się też więcej radości z jego wygranej. Na początku było to coś niesamowitego, powoli staje się to normą. Michał zawsze przyjeżdża z przodu, dlatego dobrze się na niego pracuje.

Bardzo mocno pojechałeś też na Caubergu ciągnąc Kwiatkowskiego w Amstel Gold Race. Nieco szkoda, że tylko ty pozostałeś do pomocy, bo może udałoby się zareagować na akcję Gilberta.

Dałem z siebie wszystko, cały wyścig jechałem z przodu na wietrze. Później trzeba było skasować odjazd, a na koniec przeciągnąć Kwiatka na Caubergu. Założenia były inne, ale Amstel jest nieprzewidywalny, trzeba mieć trochę szczęścia. Nam się ekipa posypała, Kwiatek przewrócił Tony’ego, reszta się pogubiła. Ostatecznie liderzy na szczycie Caubergu muszą radzić sobie samemu, wiele wsparcia dać tam nie można, więc nie ma co się czepiać, że Michał został sam. Był tam, gdzie trzeba.

Akurat przebywasz na obozie w Hiszpanii. Wspomniane Dauphine coraz bliżej…

Przewiduję tydzień cierpienia, nie będzie łatwo po takiej przerwie.

Jakie cele sobie postawiłeś na drugą część sezonu? Czyżby Goły po raz drugi chciał zdobyć koszulkę mistrza kraju?

Fajnie byłoby znów jeździć w koszulce z orłem… Ale Kwiatek na tyle dobrze ją prezentuje, że sam tego lepiej nie zrobię. Spodziewam się drugiego dziecka, więc z sentymentalnego punktu widzenia chciałbym powtórzyć 2012 rok.

Ej, no to gratulacje. A posadziłeś drzewo, bo dom już masz?

To będzie druga córka, więc coś jeszcze mam do zrobienia, myśląc stereotypami:)

Wracając do ścigania. Tour of Britain – kiedyś mówiłeś, że bardzo lubisz ten wyścig na wyspach. W tym roku organizatorzy dodali jeden podjazd. Jest może szansa w związku z tym na poprawienie zeszłorocznej świetnej lokaty.

Bez dwóch zdań, lubię ten wyścig, więcej: lubię ten kraj! Odpowiada mi trasa, ale z tym dodawaniem podjazdów to nie przesadzajmy. Na razie nie myślę o wrześniu, małymi krokami do przodu, jak to u pacjenta na rehabilitacji.

Pacjent, rehabilitacja. Mówisz, jakbyś starał się powoli o wcześniejszą rentę w ZUSie…

Nie wierzę w system emerytalny i ZUS, dlatego pracuję na emeryturę już teraz!:)

Nie wkurza cię to, że w polskich mediach cały czas jest tylko gadka o Kwiato, o Rafale Majce czy Przemku Niemcu, tak jak kiedyś wciąż mówiło się wyłącznie o Sylwku Szmydzie, a o tobie tylko czasami znajdzie się jakaś informacja? W końcu to przecież ty tak naprawdę zacząłeś trzy, dwa lata temu nową „epokę” w dziejach naszego ścigania. Dzięki tobie i twojej jeździe w Katalonii czy na Giro w końcu Polska zaistniała na dobre w mediach zagranicznych. Przedtem był tylko Ventoux i Sylwas.

To byłem ja? Niemożliwe!

Tak, to byłeś ty.

Było miło jak RMF dzwoniło, jak byłem na masażu, Kryszak pisał o emocjach w Przeglądzie. Było minęło. W tym momencie są inni, ale takie są reguły sportu, sukces trwa niezwykle krótko.

O tym, że kilka razy dzwoniłem do ciebie, jak również byłeś na masażu, to już nie wspomnisz:)

Zastrzeżonych nie odbieram:) Jestem częścią wielkiej ekipy i są inne priorytety. Nie powiedziane, że nie dostane szansy… Jestem cierpliwy, jestem zadowolony i mam satysfakcję z pracy. Czasami muszę się wkurzyć, jak sąsiad powie, że chyba już się nie ścigam, bo on tylko Kwiatka ogląda. Później zaczyna mi tłumaczyć, że kolarstwo to sport drużynowy i ci pomocnicy… Jedna, dwie wygrane na sezon by starczyły, żebym później nie płakał, gdy się uda podnieść ręce.

W OPQS czujesz się dobrze, w Belgii oraz Holandii ścigasz się od siedmiu lat. Nie chciałbyś zmienić może otoczenia i spróbować funkcjonowania w innej mentalności? Wiem, OPQS to najsilniejsza ekipa na świecie, ale…

Sam sobie odpowiedziałeś na pytanie!

Kontynuuj, kontynuuj…

Jest mi dobrze w Omedze i na horyzoncie nie ma zbyt wielu ekip, do których można pójść, żeby mieć lepiej. Po kilku latach zawsze następuje zmęczenie, ale na dzień dzisiejszy nigdzie się nie wybieram. Chciałbym zawsze jeździć w grupach, gdzie jest międzynarodowe towarzystwo, to buduje pozytywną atmosferę.

Pozytywna atmosfera zależna też jest od sukcesów. Będzie indywidualne zwycięstwo Gołasia w tym sezonie?

Będzie, będzie! Goły wróci jeszcze mocniejszy!

Foto: OPQS/Tim de Waele