W niedzielę Rigoberto Uran z reguły nie jeździ na rowerze. Wczoraj jednak musiał, bo w programie Giro d’Italia znalazła się wspinaczka na „górę mistrzów”, czyli Plan di Montecampione.
Teoretycznie w niedzielę nie trenuję. Jednak akurat teraz we Włoszech bierzemy udział w wyścigu, dlatego głupio byłoby nie wystartować…
– śmiał się lider Giro.
Zawodnik Omega Pharma-Quick Step przyznał, że w niedzielę czuł się lepiej, niż na podjeździe do Oropa, ale Fabio Aru (Astana) był po prostu za mocny.
Już cztery razy brałem udział w Giro, zebrałem już nieco doświadczenia. Dlatego też wiedziałem, że nic mi nie da pogoń za Aru. On był głodny zwycięstwa. Wolałem złapać własny rytm, jechać swoje i się nim zbytnio nie przejmować
– dodał Uran.
Do grona swoich głównych rywali zaliczył zarówno Aru, jak i Nairo Quintanę (Movistar), Cadela Evansa (BMC Racing), Rafała Majkę (Tinkoff Saxo) i Domenico Pozzovivo (Ag2r):
Evans wie doskonale, jak wygrywać trzytygodniowej wyścigi. Wszyscy jesteśmy bardzo blisko siebie, mnie więcej tak samo mocni. Z tego też powodu możemy się spodziewać bardzo interesującej rywalizacji.
Foto: LaPresse