Po raz 49. kolarze rywalizowali będą o tytuł “władcy dwóch mórz” i wręczany na podium trójząb Neptuna.
Jutro rozpoczyna się włoski wyścig Tirreno-Adriatico, trzeci w kolejności wyścig etapowy należący do cyklu WorldTour. Przed nami jego 49. edycja, rozpoczynającego się w Donoratico nad Morzem Tyrreńskim i kończącego się w San Benedetto del Tronto nad Adriatykiem. Na starcie śmietanka zawodowego peletonu, a dla kibiców z Polski nie bez znaczenie pozostaje fakt, że po raz pierwszy od lat jednym z faworytów do wygrania klasyfikacji generalnej wyścigu WorldTour jest zawodnik pochodzący z kraju nad Wisłą, do tego prezentujący się w biało-czerwonej koszulce z orłem na piersi.
“Wyścig dwóch mórz” jeszcze kilka lat temu wyścig kojarzony był raczej z pagórkami i przygotowywaniem formy do sezonu klasyków. Dziś na jego starcie stają największe gwiazdy światowego kolarstwa, a wyniki walki na trudnej trasie są punktem odniesienia w kontekście innych wyścigów etapowych oraz Grand Tourów.
Impreza składa się z siedmiu etapów – trzech płaskich, dwóch odcinków jazdy na czas oraz dwóch etapów górskich. W sumie kolarze pokonają 1028,7 km, startując we środę 12 marca, a zmagania kończąc we wtorek 18 marca.
Trasa
Etap 1: Donoratico – San Vincenzo (18,5 km)
Od trzech lat “wyścig dwóch mórz” rozpoczyna się jazdą drużynową na czas, która wyłania pierwszego lidera imprezy. W tym roku etap jest minimalnie dłuższy od poprzednich, a w końcówce 18,5-kilometrowej trasy ekipy do pokonania mają więcej zakrętów. Różnice czasowe w poprzednich latach wynosiły kilka naście sekund, a maruderzy zwykle kończyli z minutą straty.
W ubiegłym roku triumfowała ekipa Omega Pharma-Quick Step, dwa lata temu Orica-GreenEdge. Obie ekipy powalczą o triumf także w tym roku, ale w paradę gotowe są im wejść zespoły Sky, Movistar czy Trek Factory Racing.
Etap 2: San Vincenzo – Cascina (166 km)
Bez odstępstw od utartego modelu obyło się też na drugim odcinku – do walki przystąpią sprinterzy. Pierwsze 100 kilometrów sprzyjać mogą potencjalnym uciekinierom i kolarzom mającym chrapkę na klasyfikację górską imprezy – do pokonania pięć niewielkich podjazdów, w tym trzech kategoryzowanych jako górskie premie. Pierwsza z nich to Guardistallo (5 km, 3,7%, max. 10%), druga to Montecatini Val di Cecina (9,5 km, 3,8%, max. 10%) oraz Lajatico (4,9 km, 2,4%, max. 10%).
Finisz na rundach Cascinie, kiedyś ważnym punkcie fortyfikacyjnym. Do dziś przetrwały mury miejskie i zamek, czego na pewno nie przegapią realizatorzy transmisji. Finałowe kilometry to kilka łuków i stosunkowo prosty finałowy odcinek.
Etap 3: Cascina – Arezzo (210 km)
Etap w teorii dla sprinterów, ale rundy w Arezzo są trudniejsze niż się wydaje. Dwie górskie premie w pierwszej fazie etapu z pewnością zainteresują harcowników, jednak o triumf etapowy na finałowych pięciu rundach w Arezzo walczyć powinni silni sprinterzy lub kolarze specjalizujący się w wyścigach klasycznych. Kolarze najpierw kolarze pokonają naszpikowaną wysepkami i rondami prostą, a po minięciu flamme rouge rozpoczną kilometrowy podjazd (5%, max. 11%), momentami prowadzący po bruku.
Chętny do wygrania etapu będzie na pewno Daniele Bennati (Tinkoff-Saxo), który w Arezzo się urodził.
Etap 4: Indicatore (Arezzo) – Cittareale (Selva Rotonda) (244 km)
Odcinek czwarty to pierwsza odsłona walki o klasyfikację generalną wyścigu, a jednocześnie sprawdzian formy liderów ekip w kwestii jazdy w górach. Jest to odcinek zdecydowanie najdłuższy, a o zwycięstwie zadecyduje walka na 14-kilometrowym podjeździe, wijącym się serpentynami do kurortu narciarskiego w Cittareale.
Pierwsze 115 kilometrów to teren względnie płaski, prowadzący w kierunku pierwszych poważniejszych wyzwań tegorocznej trasy. Na rozgrzewkę do pokonania Forca di Cerro (152 km; 9,6 km; 4,6%. max. 9%), po której przyjdzie czas na długi podjazd Force Capistrello (181,8 km; 16,4 km; 6,7%, max. 12%). Stamtąd do mety pozostaje jeszcze niemal 70 kilometrów, a kolarze zjadą z wysokości 1200 metrów na 760, by rozpocząć finałową wspinaczkę pod Selvarotonda (meta; 14 km; 5,3%, max. 10%).
Podjazd nie jest ostry, ale nachylenie wzrasta stopniowo, a na 7 serpentynach próżno szukać wypłaszczeń. Ostrzejsza jest druga partia podjazdu, a nachylenie na ostatnim kilometrze oscyluje wokół 7%, przekraczając momentami 10%. Serpentyny kończą się około 2 kilometry przed metą, a w finale droga skręca delikatnie kilka razy, ostatni łuk czyniąc 150 metrów przed kreską.
Etap 5: Amatrice – Guardiagrele (192 km)
Walki o klasyfikację generalną ciąg dalszy. Ostro na samym początku – 8 kilometrów niekategoryzowanego podjazdu, po czym przed uciekinierami i peletonem około 140 kilometrów pagórkowatego terenu, prowadzącego do stóp trudnego podjazdu Passo Lanciano (163,1 km; 11,3 km; 8,5%, max. 13%). Tu spodziewać się można pierwszej poważnej selekcji, która z pewnością nastąpi na wznoszącej się ze średnim nachyleniem 9% drodze. Ze szczytu do mety pozostaje jeszcze 29 kilometrów, w tym 16 kilometrów zjazdów.
Wszystko to w prowincji Chieti, dobrze znanej kolarzom z ubiegłych edycji, a historykom kojarzące się z kunsztem obróbki metali. Rejon rywalizacji znajduje się na terenie parku narodowego Majella, a samo miasto Chieti to jedno z najstarszych urbanistycznych tworów Italii.
Etap 6: Bucchianico – Porto Sant’Elpidio (189 km)
Przedostatni odcinek to ponownie okazja dla sprinterów. W ubiegłym roku kolarze do Porto Sant’Elpidio doczołgiwali się deszczu. O zapędy masochistyczne ówczesnego dyrektora wyścigu Michele Acquarone oskarżał Fabian Cancellara, któremu, jak większości zawodników, nie spodobało się zwiedzanie wszystkich możliwych “ścianek” w okolicy. Kolarze mierzyli się nawet z podjazdem tak ostrym, że ciężko było wstać z siodełka, a część peletonu straciwszy rozpęd, rowery prowadziła. Do mety dojechało 108 zawodników, reszta albo podziękowała w trakcie, albo nie zmieściła się w limicie czasu.
W tym roku takich trudności próżno szukać. Trasa prowadzi wzdłuż wybrzeża Adriatyku, po drodze cztery niewielkie podjazdy, a finałowe kilometry to długie proste, poprzedzone nieco bardziej techniczną rundą. Kłopoty może za to sprawić wiejący od morza wiatr.
Etap 7: San Benedetto del Tronto – San Benedetto del Tronto (9,2 km)
Bonifikaty
Na etapach niebędących jazdą na czas przyznawane są bonusy czasowe. Zgodnie z zasadami Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) na lotnych premiach pierwsi trzej zawodnicy zdobywają 3-2 lub 1 sekundę, a na mecie odpowiednio 10-6-4.
Kto z kim i na kogo
)
Oprócz 18 zespołów ProTour, organizatorzy zaprosili niemiecki Team NetApp-Endura, południowoafrykańską MTN-Qhubeka, włoskie Bardiani CSF oraz szwajcarski projekt IAM Cycling.
Wielkimi nieobecnymi wyścigu są ubiegłoroczny triumfator – Vincenzo Nibali (Astana) oraz triumfator Tour de France Christopher Froome (Team Sky). Pierwszy z nich wybrał Paryż-Nicea jako drogę przygotowań do Tour de France, drugiego z gry wyeliminowało niewielkie zapalenie więzadła.
Kandydatów do finałowego triumfu jest zatem co najmniej kilku. Listę startową podpisze Alberto Contador (Tinkoff-Saxo), który już wcześniej deklarował, że jest zainteresowany zdobywaniem punktów i wygrywaniem w pierwszej części sezonu. Po udanej kampanii argentyńskiej i łapaniu wyścigowych kilometrów w jednodniówkach na trasy wraca Nairo Quintana (Movistar Team), wspierany przez Baska Igora Antona, Benata Intxaustiego oraz czasówców – Alexa Dowsetta i Adriano Maloriego.
W znakomitej formie znajduje się prowadzący ekipę Omega Pharma-Quick Step Michał Kwiatkowski, który w tym sezonie wygrał już pięciokrotnie. Patrick Lefevere stawia też na Rigoberto Urana, który oznaki dobrej dyspozycji pokazał już w Omanie. Belgijski zespół liczy na Polaka, który w ubiegłym roku na trasie wyścigu zaprezentował swoje możliwości i imprezę ukończył na 4. miejscu, w koszulce lidera klasyfikacji młodzieżowej.
Ekipę Sky poprowadzi szykujący się do Giro d’Italia Richie Porte. “Tasmański Diabeł” zastąpił w ostatniej chwili chorego Froome’a ale nie przeszkodzi mu to w walce o klasyfikację generalną imprezy. U jego boku zobaczymy też Bradley’a Wigginsa oraz hiszpańskiego wspinacza Mikela Nieve.
Astana pojedzie z Michele Scarponim, w odwodzie mając Janeza Brajkovica oraz młodego i świetnie spisującego się na trudnych włoskich podjazdach Estończyka Tanela Kangerta. Do formy powoli powraca Australijczyk Cadel Evans (BMC), a pierwszą etapówkę w sezonie zanotuje Ivan Basso (Cannondale). W barwach włoskiej Lampre-Merida zobaczymy z kolei Chrisa Hornera oraz Diego Ulissiego, a także, dobrze radzącego sobie ostatnio w Strade Bianche, Damiano Cunego.
O sukces w klasyfikacji generalnej walczyć chce Szwed Thomas Löfkvist (IAM Cycling), a swojego szczęścia w starciu z najlepszymi kolarzami próbował będzie jego młodszy kolega z Giant-Shimano – Tobias Ludvigsson.
Górski finisz do walki z pewnością zmotywuje Jugena van den Broecka (Lotto-Belisol) oraz Francuza Pierre’a Rollanda (Team Europcar) i Kolumbijczyka Juliana Arredondo (Trek Factory Racing), który w tym sezonie bez kompleksów rozpoczął ściganie w gronie kolarzy z ekip ProTouru.
Kandydatem do podboju finału piątego etapu będzie z pewnością prowadzący rosyjską Katushę Daniel Moreno. Atakować może też Portugalczyk Tiago Machado (Team NetApp-Endura), a skreślać nie można Holendra Roberta Gesinka (Belkin) czy znajdującego się w dobrej dyspozycji doświadczonego Francuza Jeana-Christophe’a Peraud (Ag2r La Mondiale).
Listę sprinterów otwiera Mark Cavendish (Omega Pharma-Quick Step), który rywalizował będzie z Niemcem Andre Greipelem (Lotto-Belisol) i Peterem Saganem (Cannondale). Niemcy mają liczebną przewagę – pojedzie też Marcel Kittel (Giant-Shimano) oraz Gerald Ciolek (MTN-Qhubeka). Na dwóch płaskich odcinkach w sprincie uczestniczyć będą chcieli Davide Appolonio (Ag2r La Mondiale), Jacopo Guarnieri (Astana), Arnaud Demare (FDJ.fr), duet Lampre-Merida – Davide Cimolai i Maximiliano Richeze, a także Sam Bennett (Team NetApp-Endura), Sonny Colbrelli (Bardiani CSF) i Daryl Impey (Orica-GreenEdge).
Sagan szukał swej szansy może na trzecim etapie, ale na trudny finał ostrzyć sobie zęby może też Philippe Gilbert (BMC), a trudniejszym finiszem nie pogardzi z pewnością Heinrich Haussler (IAM Cycling).
W peletonie, oprócz Kwiatkowskiego, zobaczymy także Macieja Bodnara, który rozkręcał będzie pociąg drużyny Cannondale. Pojedzie także Bartosz Huzarski, reprezentujący niemiecką grupą NetApp-Endura.
Pełna lista startowa dostępna jest tutaj.
Spojrzenie w przeszłość
Nazwa pochodzi od terenów, na których przychodziło i przychodzi zawodnikom rywalizować – na środkowych obszarach Półwyspu Apenińskiego pomiędzy Morzem Tyrreńskim i Adriatyckim. Po raz pierwszy imprezę rozegrano w 1966 roku – początkowo w formie wyścigu trzydniowego. Druga edycja nadała mu bliższy współczesnemu kształt – kolarze rywalizowali przez pięć dni, a od 1984 – sześć, siedem, a momentami nawet osiem. Co ciekawe, od drugiej edycji, wyścig zawsze kończył się w San Benedetto del Tronto.
Pod względem ilości zwycięstw odniesionych przez jednego zawodnika Tirreno-Adriatico ma trochę wspólnego z rozgrywanym niemal równolegle wyścigiem Paryż-Nicea. Z walki o tytuł “króla Dwóch Mórz” sześciokrotnie zwycięsko wychodził Roger de Vlaeminck (1972-77), a w “wyścigu ku słońcu” w siedmiokrotnie triumfował Sean Kelly (1982-88).
Co ciekawe, Tirreno-Adriatico pozostaje jednym z niewielu kolarskich skalpów niezdobytych przez Eddy’ego Merckx’a, który w wyścigu tym tylko raz zanotował drugie miejsce.
Transmisja
Wyścig w całości pokaże stacja Eurosport (początek transmisji o 14:30), a także włoska telewizja Rai Sport 2 (relacja codziennie od 14:00 lub 14:30).
mapki i profile: www.gazzetta.it
Amy Pieters podała SD Worx do sądu. Nicholas van der Merwe wygrywa w Chełmży. Wiadomości i wyniki z czwartku, 2…
Sezon Wielkich Tourów obejmuje swe rządy. Przed kolarzami trzy tygodnie walki o bezcenną maglia rosa Giro d'Italia.
Demi Vollering (SD Worx-Protime) zdobyła na Alto del Fuerte Rapitan piąty etap La Vuelta Femenina oraz objęła prowadzenie w klasyfikacji…
Kirsten Faulkner wyczuła swój moment na Vuelta Femenina. Dominika Włodarczyk wraca do ścigania. Wyniki i informacje z 1 maja.
Kristen Faulkner (EF Education-Cannondale) wygrała w Saragossie czwarty odcinek La Vuelta Femenina.
Maxim van Gils (Lotto Dstny) wygrał we Frankfurcie nad Menem niemiecki klasyk Eschborn-Frankfurt.