Dwa ostatnie lata i tylko osiemnaście dni startowych, w tym sezonie w sumie trzy. Beñat Intxausti nie ukończył drugiego etapu Tour of Guangxi.
Odkąd Bask trafił do Team Sky trapi go mononukleoza, która przyszła nagle i nie zamierza sobie odejść. Nieudany wypad Intxaustiego do Azji nie wróży dobrze na przyszłość 31-letniemu zawodnikowi.
Nie mogę czuć się jak zawodowiec, ponieważ forma pozostaje słaba. Naprawdę trudno tak o sobie myśleć. Mam się trochę lepiej, lecz po tak długiej przerwie od sportu, nie ma mowy o super dyspozycji.
– powiedział Intxausti w “Cycling Weekly”, przyznając że trudno mu zachować równowagę psychiczną, z powodu bezczynnego przesiadywania w domu, z dala od treningów i wyścigów.
Czy w 2018 zwycięzca dwóch etapów Giro d’Italia (2013, 2015) wróci do dawnej dyspozycji. Tego nie wie ani on, ani jego zespół. O optymizm jednak trudno.
Nie potrafimy przewidzieć czy Beñat będzie mógł normalnie trenować w przyszłym sezonie. Sky przy tym zachowuje się wobec niego fantastycznie. W innym zespole, przy tak długiej niedyspozycji, mogliby rozwiązać kontrakt. My go zatrzymaliśmy i próbujemy pracować, na ile to możliwe. Nie jest to łatwe, gdyż z powodu zdrowia, wciąż na nowo musi to odpoczywać, to wznawiać aktywność fizyczną
– wyjaśnił dyrektor sportowy Brett Lancaster.
Lasse Norman Hansen
21 października 2017, 11:03 o 11:03
Czy nie ma na to lekarstwa? :O
TomAsz
21 października 2017, 16:38 o 16:38
Głównie odpoczynek. Przypadłość nie tak rzadka u kolarzy, ale zwykle wystarczy kilka miesięcy na powrót do normalnej dyspozycji.