Siódme miejsce na mecie i siódme w klasyfikacji generalnej, to zyski Rafała Majki po królewskim etapie Tour de San Luis (2.1).
Kolarzom przyszło zdobyć leżący na wysokości 2140 metrów Sierra de Comechingones, o długości 17 kilometrów i nachyleniu 7,8%.
Myślę, że źle nie pojechałem. Jesteśmy zadowoleni z naszego występu. Muszę podziękować kolegom, którzy wykonali świetną robotę, osłaniając mnie od wiatru przez cały dzień.
– powiedział lider Tinkoff, który do zwycięzcy Miguela Lopeza (Astana) stracił 58 sekund.
Pod koniec trochę mi zabrakło, ale to normalne, gdyż mamy dopiero styczeń, więc jestem zadowolony z mojej formy na początku sezonu. Teraz poczekajmy, jak sprawy potoczą się w kolejnych wyścigach
– dodał Polak.
Rafał prawdopodobnie zaczął trochę za wcześnie na Comechingones, ale czuł, że chce się sprawdzić i to jest w porządku, ponieważ jesteśmy jeszcze w styczniu i trzeba testować swoją kondycję. Później miał mały problem na podjeździe, kiedy został zepchnięty przez gwałtowny podmuch wiatru. Włożył sporo sił na powrót i zapłacił za to cenę
– powiedział dyrektor sportowy Patxi Vila.
Tour de San Luis zakończy płaski odcinek do San Luis.