Nie chce się zatrzymać na dotychczasowych osiągnięciach, bo celem jest triumf i wielki sukces. Romain Bardet gotowy do walki o Tour de France.
W lipcu nad Sekwaną co roku wciąż opowiada się o osiągnięciu Bernarda Hinault z 1985 roku. O zwycięstwie nad młodym Gregiem Le Mondem i piątym zwycięstwie kolarza z “L’Hexagone” w ich narodowym wyścigu. Minęły już 33 lata, a wciąż nie znaleziono następcy “Borsuka”. Co prawda na podium na Polach Elizejskich stali m.in. Laurent Fignon, Richard Virenque, Jean-Cristophe Péraud i Thibaut Pinot, lecz żaden z nich nie zdołał wspiąć się na najwyższy jego stopień. Ostatnim Francuzem, który założył żółtą koszulkę, był jednodniowy lider Tony Gallopin w 2014 roku.
Teraz główną nadzieją zakochanych od dawna w kolarskie kibiców jest 27-latek z Brioude. On również należy do grona zawodników, którzy ukończyli rywalizację w czołowej trójce – w 2016 roku był drugi, a w ubiegłym sezonie – trzeci. W swojej dotychczasowej karierze tylko raz skierował się na trzytygodniowy wyścig do Hiszpanii, a poza tym konsekwentnie walczy we własnym kraju. Cztery ostatnie edycje ukończył w czołowej dziesiątce. Przez kolejne lata rozwijał swoją karierę i prędzej, czy później chce zgarnąć całą pulę.
Pierwsze podium dało mi większego ducha walki, a drugie potwierdziło moje dotychczasowe decyzje. Siłą rzeczy chcę iść dalej, lecz nie patrzę jednak tylko na konkretne edycje. Mam tylko 27 lat i kolejne sześć, siedem lat, aby błyszczeć na Tour de France
– sugerował Bardet w rozmowie z “L’Equipe”.
Kolarz AG2R La Mondiale bardzo mocno rozpoczął ten sezon i na podstawie jego wyników widać, że stać go na walkę na każdym terenie. Po triumfie na pagórkowatym Classic de l’Ardèche wywalczył miejsca na podium na toskańskich bezdrożach i bretońskich górkach, kończąc zarówno Strade Bianche jak i Tour de Finèstre na drugiej pozycji. W kwietniu był trzeci w Liège-Bastogne-Liège. Powrócił do ścigania po ponad miesięcznej przerwie podczas Criterium du Dauphinè, które również ukończył w czołowej trójce.
Ma za sobą najlepszą pierwszą połowę sezonu od swojego debiutu wśród profesjonalistów. Zaliczył również bardzo spójne okresy pracy. Pod tym względem nie zmienialiśmy za wiele
– tłumaczył dyrektor sportowy francuskiej ekipy, Julien Jurdie.
Przed kluczowym startem podopieczny Vincenta Lavenu raczej unika startów, skupiając się na spokojnych przygotowaniach i na nabraniu sił. Tak jak przed rokiem ominął krajowy czempionat, a łącznie w tym sezonie zaliczył 29 dni startowych, nieco mniej, niż pozostali rywale. Na Dauphiné pokazał jednak światu, że wie, co robi – na każdym górskim etapie plasował się w czołówce, co zagwarantowało mu trzecią pozycję w ogólnym rankingu.
Część planów została nieco zmodyfikowana po nieudanej czasówce podczas Tour de France przed rokiem. Ostatecznie kosztowała ona go drugie miejsce w “generalce”, choć początkowo wydawało się, że słaby czas spowoduje spadek Francuza z podium. Przy dwóch czasówkach na trasie tegorocznego wyścigu (w tym jednej drużynowej) powtórka nie wchodzi w grę.
Potrzebuję spokoju, bo musiałem mocno trenować i czasami trzeba było odpocząć przed Tourem. Przez lata uczę się o tym, jak być w jak najlepszej kondycji. Przygotujemy się do wyścigu na bardzo wysokim szczeblu, lecz celem jest przyjechanie ze świeżością psychiczną na początku. Widać było, że w Marsylii już nie było sił. Zużyłem dużo energii w Alpach, a być może również na początku sezonu
– analizował.
Trzeba jednak zauważyć, że Bardet ma już za sobą sześć lat w profesjonalnym peletonie i jest na etapie, na którym zaczyna działać doświadczenie. Minęły już dni, gdy zapoznawał się z walką na elitarnym poziomie – teraz, musi wykorzystać dotychczasową wiedzę w praktyce. 27-latek jest bez wątpienia zawodnikiem, którego stać na ataki zarówno w Pirenejach, jak i na hopkach Bretanii i jeżeli uniknie poważniejszych przygód na etapie do Roubaix i strat podczas obu czasówek będzie mógł dzięki temu co najmniej powtórzyć dotychczasowe osiągnięcia.
Moje dwa miejsca na podium pozwalają mi mniej kalkulować. Trzecie [miejsce], bez ryzyka i ataków, mnie nie interesuje. Wolę być ósmy, ale wywracając wyścig do góry nogami i się rozwijając jako kolarz. Nie czerpałbym radości bez wypowiedzenia się. Jeżeli pozwoli mi na to ciało, nie wyobrażam sobie nie pokazania się z dobrej strony
– podkreślił.
Copyright © rowery.org. Wszelkie prawa zastrzeżone.