Geraint Thomas w sobotę skończył 38 lat i zapewnił sobie trzecie miejsce w Giro d’Italia. Walijczyk jest po raz drugi z rzędu najstarszym kolarzem w historii, który skończył włoski Grand Tour na podium.
Kiedy Geraint Thomas rok temu kończył Giro d’Italia na drugim miejscu, jego wynik przeszedł do historii, gdyż kolarz w wieku 37 lat nigdy nie stał na podium włoskiego wyścigu trzytygodniowego.
Rok później Walijczyk z Ineos Grenadiers wrócił na Giro i od samego początku jechał po miejsce na podium. W sobotę, w dzień 38. urodzin, mimo ataków młodszych rywali obronił trzecie miejsce i jutro stanie na podium w Rzymie.
Poszło okej, czułem się średni cały dzień. Myślałem, że to mogą być trudne urodziny. Musiałem pozwolić chłopakom odjechać, musiałem jechać swoim tempem. Zostałem w grupce z [Benem] O’Connorem i jego kolegą z drużyny [Valentinem Paretem-Peintrem]. Wiedziałem, że mam ponad dwie minuty nad [Antonio] Tiberim, więc nie chciałem robić nic szalonego na zjeździe. Miałem to pod kontrolą. Czuję w kościach te 38 lat
– powiedział przed kamerami Eurosportu na mecie w Bassano del Grappa.
Thomas od pierwszych dni wyścigu zdawał sobie sprawę, że rzucenie wyzwania 25-letniemu Tadejowi Pogacarowi będzie graniczyło z cudem. Lider Ineos Grenadiers skupiał się zatem na pokonaniu swojego byłego kolegi z ekipy, Daniela Martineza, w walce o drugie miejsce. Sztuka ta udawała mu się w pierwszym tygodniu i przez dwa etapy w drugim, ale ostatecznie musiał pogodzić się z trzecim miejscem: 28 sekund za Martinezem i ponad 10 minut za zwycięskim Pogacarem.
Daliśmy z siebie wszystko, pojechaliśmy dobrze, ale nie mogłem zrobić nic więcej, aby przeskoczyć Daniego [Martineza]. On pojechał świetnie
– ocenił.
Thomas ma ważny kontrakt do końca sezonu 2025, ale po trzech tygodniach w siodełku przyznał, że pesel zaczyna mieć znaczenie.
Jestem zmęczony. Od jakiegoś czasu wszyscy skupiali się na moim wieku, ja nigdy nie rozumiałem o co tyle zachodu. Ale teraz, tak, 38 lat to trochę dużo na zawodowego kolarza
– dodał z uśmiechem.