fot. A.S.O./Charly Lopez
Co czwarta zawodniczka w peletonie kobiet rywalizuje za darmo, wynika z ankiety przeprowadzonej przez The Cyclists’ Alliance. W badaniu wzięła udział niewielka grupa zawodniczek, ale jej wyniki oferują wgląd w trudne realia zawodowego kolarstwa kobiet. Oto przegląd informacji z 25 września.
Organizacja „The Cyclists’ Alliance” opublikowała wyniki corocznej ankiety, przeprowadzonej wśród zawodniczek startujących głównie w WorldTeamach oraz zespołach kontynentalnych.
Spośród 140 respondentek, które wypełniły ankietę, 41 procent jeździło w ekipach z najwyższej półki, a 53 procent znajdowało się w składach zespołów kontynentalnych. Pozostałe ścigają się w innych dyscyplinach kolarskich lub łączą występy w więcej niż jednej.
Grono zawodniczek posiadających licencję szosową w sezonie 2023 liczy 981 kobiet, wynika z bazy Międzynarodowej Unii Kolarskiej. 238 reprezentuje WorldTeamy, 743 ekipy kontynentalne.
The Cyclists’ Alliance to organizacja działająca jak związek zawodowy i wspierający profesjonalizację relacji między zawodniczkami a ekipami.
fot. LaPresse – Marco Alpozzi
Wyniki ankiety
25 procent ankietowanych zawodniczek jeździ w ogóle bez wynagrodzenia, w porównaniu z 23 procentami w badaniu z 2022 roku. Pomijając kolarki z WorldTeamów, które mają zagwarantowaną pensję minimalną, liczba zawodniczek startujących za darmo wzrosła do 41 procent, a 70 procent spoza WorldTeamów otrzymuje mniej niż 10 000 euro rocznie.
Wynagrodzenia w WorldTeamach za to rosną, co po części wynika z przepisów UCI. W ubiegłym roku zaledwie 23 procent zawodniczek zarobiło więcej niż 50 000 euro, teraz liczba ta wzrosła do 34 procent.
Więcej zawodniczek otrzymuje także pensje przekraczające 100 000 euro, przy czym ponad 5 procent zarabia ponad 200 000 euro na sezon.
Na poziomie kontynentalnym zaledwie 15 procent zawodniczek zarabia więcej niż 20 000 euro, a zdecydowana większość mniej niż 10 000 euro.
Wynagrodzenie dla 46 procent jest jedynym źródłem dochodu. To znacznie mniej niż 54 procent, które zadeklarowały to samo w 2022 roku, chociaż można to częściowo wytłumaczyć wzrostem liczby respondentek spoza WorldTeamów.
Około 33 procent posiada drugą pracę, 11 procent otrzymuje wsparcie finansowe od członka rodziny lub partnera, 7 procent ze środków federacji krajowych, a 3 procent to studentki.
W ankiecie zapytano również jakich zmian oczekują zawodniczki – 63 procent chciało, aby wszystkie miały zagwarantowaną minimalną pensję, 58 procent domaga się większego bezpieczeństwa na wyścigach, a 42 procent większej liczby transmisji telewizyjnych z wyścigów.
Procent zawodniczek opowiadających się za płatnym urlopem macierzyńskim wzrósł z 3 do 25 procent.
Annemiek van Vleuten i Demi Vollering wystartują w Mistrzostwach Świata w Kolarstwie Gravelowym (7-8 października).
Zawodniczki startujące na co dzień w wyścigach szosowych przymierzają się do walki na szutrze. Van Vleuten, Vollering oraz Lorena Wiebes potwierdziły udział w rozmowach z holenderskimi mediami. Dla Van Vleuten to kolejna impreza na pożegnanie się z zawodowym peletonem, tuż przed 41. urodzinami.
Na trasie we włoskim regionie Wenecja Euganejska najlepsze zawodniczki wyścigów szosowych zmierzą się m.in. z Pauline Ferrand-Prevot, ubiegłoroczną mistrzynią świata w tej dyscyplinie.
fot. A.S.O. / Pauline Ballet
Mathieu van der Poel ma sporą zagwozdkę do rozwiązania. Holender w zawodach zapoznawczych na trasie przyszłorocznego wyścigu olimpijskiego w MTB zajął dopiero 28. miejsce.
Mistrz świata w kolarstwie szosowym, z racji posiadanego rankingu w MTB, rozpoczął zmagania z ostatniego 43. miejsca. Na trasie przebił się do pierwszej dziesiątki, by w końcówce spaść o kilkanaście pozycji.
Cieszę się, że tu przyjechałem. Poznałem trasę. Przekonałem się też, że w przyszłym roku naprawdę będę musiał powalczyć o lepszą pozycję startową, biorąc udział w wyścigach MTB. Inaczej nie wygram. Trzeba będzie to dobrze zaplanować w nadchodzących tygodniach.
Zawody MTB cross-country na paryskich Igrzyskach Olimpijskich odbędą się 29 lipca, a już 4 sierpnia rozegrany zostanie wyścig ze startu wspólnego, w którym Van der Poel również chciałby wziąć udział. Z tego powodu nie wiadomo czy wystartuje w Tour de France (29 czerwca – 21 lipca), a w przypadku pozytywnej decyzji, musiałby wycofać się po tygodniu jazdy.
Marta Lach wygrała wyścig w Luksemburgu. Olga Wankiewicz na podium w Czechach. Wiadomości i wyniki z 27 kwietnia.
Richard Carapaz (EF Education-EasyPost) triumfował na mecie czwartego, królewskiego etapu Tour de Romandie.
Vuelta España Femenina to pierwsza duża etapówka i pierwszy duży sprawdzian dla najlepszych góralek. Oto trasa, faworytki i plan relacji…
Walijczyk Geraint Thomas wraca na Giro d'Italia i chce jeszcze raz powalczyć o zwycięstwo.
Thibau Nys wygrał po ucieczce dnia górski odcinek Tour de Romandie. Młody Belg w Les Marecottes zdobył życiowy wpis do…
Luke Plapp walczy o miejsce w czołówce Tour de Romandie, a za dobre wyniki w sezonie olimpijskim, w jego ocenie,…
Zobacz komentarze
Niech się cieszą, ponieważ i tak ich zarobki są w porównaniu do generowanych bezpośrednio przychodów i tak większe niż zarobki mężczyzn.
Nagrody w wyścigach porównane do generowanego zainteresowania mierzonego pośrednio oglądalnością czy już bezpośrednio kontraktami sponsorskimi - również.
Akurat kolarstwo kobiet wcale nie jest gorsze niż to, w wykonaniu mężczyzn. Wręcz przeciwnie, wg mnie jest nawet bardzie emocjonujące, a już na pewno bardziej nieprzewidywalne. Niemniej jednak, fakt, że kobiety jeżdżą za pół darmo, albo za darmo jest niedopuszczalny. Kwestia wynagrodzeń powinna być szczegółowo regulowana przez UCI, które powinno pilnować, aby takich do takich sytuacji, jak w powyższym artykule nie dochodziło. Ale niestety, organizacja ta ma tylko na uwadze własny interes.
Konrad, to czy dla Ciebie jest to interesujące, to nie ma najmniejszego znaczenia. Liczy się oglądalność, a ta jest słabiutka. I tak jak wspomniałem, w porównaniu do generowanego zainteresowania to one zarabiają nie mniej niż mężczyźni.
Z jakiej racji UCI miałaby to regulować? To jest jakaś organizacja charytatywna? Wtedy zwyczajnie zadziała wolny rynek i zespoły kobiece się zwiną. Bo dlaczego miałyby płacić więcej niż są w stanie i jechać na stracie? I wtedy panie w ogóle nie będą się mogły ścigać. Chyba, że przyjdzie ktoś z jakimiś proboszowymi pomysłami typu: "każdy WorldTeam musi mieć filię żeńską z X zawodniczek z minimalną pensją XX" - tylko to już komunizm w czystej postaci (aż boję się pisząc to, bo jeszcze ktoś zobaczy i podchwyci). I oczywiście wtedy to (jak każdy regulowany rynek) się zawali ze szkodą zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. No i w końcu dla nas, fanów kolarstwa.