Tom Pidcock wie, że wyścig Ronde van Vlaanderen sprowadza się do od jednej, prostej kwestii.
Chcę jechać z nimi w finale. To nie jest skomplikowana sprawa: albo będę się w stanie z nimi utrzymać, albo nie. Mam nadzieję, że będę w stanie
– powiedział na konferencji prasowej przed startem, pytany o szanse w starciu z “wielką trójką”.
Wielka trójka, czyli Mathieu van der Poel, Wout van Aert i Tadej Pogacar, to faworyci niedzielnego wyścigu. Pidcock ze wszystkimi trzema na raz nie mierzył się jeszcze w tym sezonie. 23-latek opuścił kilka startów w Belgii po upadku na trasie Tirreno-Adriatico: lekarze zdiagnozowali objawy wstrząśnienia mózgu i zalecili Brytyjczykowi odpoczynek.
Lider ekipy Ineos Grenadiers wrócił do ścigania we środę i w Dwars door Vlaanderen zajął 11. miejsce.
Nogi na Dwars door Vlaanderen nie były najgorsze, ale nie czułem się świetnie. Troszkę mi brakowało do najlepszych, ale tak zwykle jest w pierwszym wyścigu po przerwie
– zaznaczył.
Nie tak wyobrażaliśmy sobie przygotowania. Nie wszystko poszło idealnie, ale nie jest źle. Nie sądzę, że to [przerwa spowodowana upadkiem – przyp. red] zrujnowała mój sezon klasyków
– dodał zwycięzca Strade Bianche.
Kto wygra w Oudenaarde? Pidcock nad odpowiedzią myślał dłuższą chwilę.
Nie wiem. Ja?
– roześmiał się.