Kim jest Samuel Watson?

Brytyjczyk Samuel Watson to jeden z talentów, które pod swoje skrzydła wzięła francuska ekipa Groupama-FDJ. 21-latek to zawodnik nastawiony na klasyki, w tym roku po raz pierwszy startujący w tych największych.

Samuel Watson przed startem Omloop Het Nieuwsblad nie wyglądał na zdenerwowanego. Trochę zdziwiony, że ktoś przy zerowej temperaturze powietrza chciał z nim, zaczynającym karierę w WorldTourze zawodnikiem, rozmawiać, szybko przyznał, że start w “weekendzie otwarcia” to wielka sprawa.

Można poczuć, że właśnie zaczynają się prawdziwe wyścigi. To chyba mój najbardziej nerwowy moment całego sezonu, ale myślę, że jestem gotowy

– zaznaczył wczesnym rankiem pod welodromem w Gandawie.

Mamy tutaj Kevina [Genietsa] i [Stefana] Künga. Osobiście chciałbym ukończyć wyścig. W klasykach tak naprawdę nigdy nie wiesz, co może się wydarzyć. Czasami każdy je nie wszystko zależy od ciebie. Mamy dwóch liderów w naszym zespole i zobaczymy, jak im pójdzie.

Ostatecznie Omloop ukończył na dalekiej 75. pozycji z duża startą do zwycięzcy Dylana van Baarle’a.

Zdecydowanie lepiej wiodło mu się podczas niedzielnego Kuurne-Bruksela-Kuurne, gdzie po przejechaniu największych trudności znalazł się w zasadniczym peletonie. Sprint nie poszedł mu najlepiej, a sił starczyło na 18. miejsce.

W zeszłym roku Watson pokazywał już smykałkę do jednodniówek. 21-latek w barwach narodowych wygrał młodzieżową edycję Gandawa-Wevelgem, której trasa częściowo pokrywała się z wyścigiem elity, choć była zdecydowanie krótsza i łatwiejsza. Brytyjczyk finiszował także 5. w Tro Bro Leon, szutrowym klasyku w Normandii, i 2. w wyjątkowo selektywnych mistrzostwach Wielkiej Brytanii, za plecami samego Marka Cavendisha. Do tego wygrał po finiszu z peletonu etap Tour Alsace.

Lubię startować w wyścigach klasycznych. Ten sezon zacząłem dobrze [zajął 3. miejsce na pagórkowatym etapie Etoile de Besseges – przyp. red.]. Jestem w niezłej dyspozycji, dzięki czemu nabrałem trochę pewności siebie

– stwierdził.

Nietypowy kierunek. Wyspiarz na stałym lądzie

Przed sezonem Samuel Watson wzmocnili szeregi Groupama-FDJ, przechodząc tam z jej ekipy młodzieżowej jako jeden z siedmiu przedstawicieli młodego narybku, m.in. obok Romaina Gregoire czy Lenny’ego Martineza.

Jak Brytyjczyk znalazł się w strukturach drużyny Marca Madiota?

To trochę dziwna historia, bo… nigdy nie sądziłem, że wyląduję we francuskim zespole. Ta wyszło. Miałem kilka niezłych wyników we Francji. FDJ było w tym czasie jednym z najlepszych zespołów U23 na świecie. Chciałem dołączyć do tego zespołu, oni byli mną zainteresowani i tak wylądowałem we Francji

– wyjaśnił.

Watson jako dziecko zaczynał przygodę z rowerem w towarzystwie Toma Pidcocka w Leeds, a dwójka trzymała się razem w pierwszych wyścigach, w tym w BMX-ach. Pidcock poszedł ścieżką przełajów, MTB i brytyjskich zespołów szosowych, natomiast Watson po stażu w ekipie Trinity w 2021 roku wylądował we Francji.

Transfer do zespołu z nieco innego kręgu kulturowego wymagał od zawodnika także zmian w życiu prywatnym.

Teraz przeprowadziłem się do Francji. To świetnie miejsce. W południowej Francji nie pada deszcz, jest trochę inaczej niż w Yorkshire. Chociaż nie chcę stać się “ciepła kluchą”. Cały czas uczę się też języka

– opisywał.

Oczywiście jest lekka bariera językowa, choć na szczęście jest teraz wystarczająco wielu chłopaków, którzy rozmawiają po angielsku. Nasz skład na klasyki jest teraz głównie anglojęzyczny, więc, jeśli mam być szczery, jest całkiem okej

– dodał na zakończenie.

W najbliższym czasie Samuela Watsona zobaczymy głównie w klasykach, m.in. w Nokere Koerse (15 marca), Grand Prix de Denain (16 marca) czy Dwars door Vlaanderen (29 marca). Być może dobra dyspozycja w którymś z mniejszych wyścigów pomoże zawodnikowi z Leeds zadebiutować w jednym z kolarskich monumentów.