Tim Merlier minimalnie pokonał Caleba Ewana w pierwszym sprinterskim rozdaniu UAE Tour. Pojedynek ten zakończył nerwowy etap, na którym straty poniósł lider ekipy UAE Team Emirates, Adam Yates. Oto przegląd wydarzeń w peletonie z 20 lutego.
Drugi etap Tour du Rwanda, prowadzący z Kigali do Gisagara (132,9 km), należał do Ethana Vernona (Soudal-Quick Step).
Zwycięzca pierwszego odcinka i lider wyścigu na finiszu z peletonu wyprzedził Erytrejczyka Henoka Mulubrhana (Green Project-Bardiani CSF) oraz Holendra Jeroena Meijersa (Terengganu Polygon).
Mistrz Belgii Tim Merlier (Soudal-Quick Step), po interesującym przebiegu, został zwycięzcą pierwszego etapu UAE Tour, zakończonego w Al Mirfa.
Tim Merlier (Soudal-Quick Step) : – Naprawdę nie byłem pewien zwycięstwa, ponieważ Caleb świetnie wyszedł mi z koła. Decydowały milimetry. Czekaliśmy kwadrans, zanim dowiedzieliśmy się kto z nas wygrał. Muszę też podziękować Remco, jechał świetnie i był bardzo silny. Nie możemy powiedzieć, że wygraliśmy już wyścig. Zostało nam jeszcze sześć dni.
Caleb Ewan (Lotto Dstny): – Widowisko zaczęło się zaraz po starcie i właśnie wtedy złapałem gumę. Musiałem zmienić koło w chwili, gdy peleton właśnie pękał. Zostałem całkiem z tyłu, ale na szczęście koledzy przeprowadzili mnie od grupy do grupy i mogłem wrócić do pierwszej grupy goniącej.
Szczerze mówiąc, nie zmieniłbym niczego na finiszu. Byłem prawie najszybszy. Oczywiście jestem rozczarowany, że nie sięgnąłem po swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie i to przez tak małą różnicę, lecz najważniejszą rzeczą do zapamiętania z dzisiejszego dnia jest to, że forma dopisuje, co w tym tygodniu dobrze wróży na kolejne sprinty.
Remco Evenepoel (Soudal-Quick Step) : – Od kilometra zero jechałem z przodu. Byliśmy pewni nerwowego początku. Potem, z powodu czołowego wiatru, grupy się połączyły, ale nie było to dla nas takie złe, bo zamierzaliśmy po raz drugi rozerwać grupę na rantach.
Fajnie jest mieć na początek jedną minutę do przodu. Potracił cały zespół z Emiratów Arabskich, dlatego prawdopodobnie w góry wjedzie super zmotywowany. Nasza cała trójka [Evenepoel, Merlier i Bert Van Lerberghe – przyp. red.] od razu ruszyła z myślą o klasyfikacji, nikt z nas nie miał z tyłu głowy myśli o oszczędzaniu energii.
Adam Yates (UAE Team Emirates): – Nie rozpoczęliśmy najlepiej. Na początku etapu kilku kolegów zostało po kraksach z tyłu, dlatego pozostało mi tylko dwóch do pomocy. Kiedy czołówka po raz drugi pękła, zabrakło już nóg by włączyć się w akcję.
Należy mieć nadzieję, że we wtorkowej jeździe drużynowej na czas odrobimy trochę czasu. Z pewnością sprawa nie jest jeszcze przegrana. Każdego dnia będziemy próbowali coś zyskać. Nie ma co się stresować.